- To były wyjątkowe lata na wyjątkowej uczelni – nie miała wątpliwości pani Maria z Radomia, wspominając okres swoich studiów na KUL. Psychologię skończyła w 1973 roku.
- Tu było prawdziwe życie akademickie. Nie istniała bariera między wykładowcami a studentami, czuliśmy się jak jedna wielka rodzina. Nie zapomnę nigdy ojca Alberta Krąpca jak witał nas na dziedzińcu uczelni z otwartymi ramionami – podkreślała Kamila Stefaniak-Jona, która na psychologię na KUL przyjechała z Łodzi w 1958 r.
- Biegałyśmy do niego do zakonu na Stare Miasto po wpisy do indeksu – dodawała Maria Nęcka-Borowiecka, torunianka, koleżanka pani Kamili z roku.
Wspólne zdjęcie i tort na zakończenie Światowego Zjazdu Absolwentów KUL (ZDJĘCIA)
Absolwentki KUL, podobnie jak setki innych osób z Polski i z całego świata (organizatorzy spodziewali się w sumie ponad 2 tys. gości) przyjechały w piątek do Lublina na zjazd byłych studentów tej uczelni. Uroczystości rozpoczęła msza święta w Kościele Akademickim. Potem było spotkanie z władzami uczelni na dziedzińcu uniwersytetu.
- KUL był uczelnią szczególną, elitarną. Tutaj przyjmowano tych, którzy, ze względów politycznych, dostali wilcze bilety na innych uczelniach. Tutaj można było się rozwijać w oparciu o autorytety, wykładali wybitni naukowcy, np. na psychologii prof. Zenomena Płużek czy prof. Janusz Kostrzewski. Czuło się wyjątkową atmosferę, ona zresztą nas przyciąga tutaj do dziś – mówiła pani Maria.
- Ten uniwersytet ukształtował nas na całe życie w sensie osobowościowym, światopoglądowym i etycznym. A przyjaźnie z tamtych lat przetrwały do później starości – zaznaczyła Kamila Stefaniak-Jona.
- Nie do przecenienia jest fakt, że miałyśmy możliwość słuchać wykładów z etyki ogólnej późniejszego papieża Jana Pawła II – przypominała Maria Nęcka-Borowiecka.
Franciszek Opiłowski w latach 70. przyjechał na polonistykę na KUL z Kielecczyzny. - Marzyłem, żeby studiować właśnie tutaj, bo tu nie było kłamstwa i propagandy. Pochodzę z rodziny o tradycjach patriotycznych i było to dla mnie bardzo istotne – zaznacza. W pamięci została mu miła, koleżeńska atmosfera. - Wszyscy ze wszystkimi się spotykali, zawsze był na to czas, mimo że mieliśmy po 48 godzin zajęć tygodniowo i wiele dodatkowych obowiązków – zaznaczał.
Absolwenci wspominali, że na KUL spotkali nie tylko przyjaciół, ale też przyszłych mężów i żony. - Przyjechałam ze Skarżyska, Maciej, pochodził z Lublina. Zamieniłam się z koleżanką na lektoracie języka angielskiego i tak się poznaliśmy. Od 42 lat jesteśmy małżeństwem, nasz syn też kończył KUL – mówiła pani Maria z Radomia.
Zjazd absolwentów KUL potrwa dwa dni. Na sobotę zaplanowano m.in. spotkania na wydziałach lub w instytutach, a o godz. 15.30 na dziedzińcu KUL - degustację wielkiego, urodzinowego tortu, toast i wspólne zdjęcie wszystkich uczestników zjazdu. Organizatorzy zadbali też o wydarzenia dodatkowe. Goście będą mogli wziąć udział w wykładach, wystawach, koncertach i spotkaniach autorskich.