Afera WORD. Ofiara na ławie oskarżonych. Szypiórkowska z niczego się nie wycofuje i nadal podtrzymuje swoje zarzuty wobec Śliwińskiego

Robert Bagiński
fot. Robert Bagiński
Bez ugody zakończyła się dzisiaj przed Sądem Rejonowym w Gorzowie pierwsza rozprawa pojednawcza w sprawie afery „praca za sex” w tamtejszym WORD. Na polecenie wicemarszałka Marcina Jabłońskiego, prywatny akt oskarżenia przeciw domniemanej ofierze Magdalenie Szypiórkowskiej, w czerwcu br. złożył były dyrektor tej instytucji Jarosław Śliwiński. Pozwał byłą pracownicę o naruszenie dóbr osobistych

Jestem przerażona tym, co usłyszałam na sali sądowej od dyrektora. Czuję, że chce mnie zdeptać i zniszczyć psychicznie – powiedziała tuż po opuszczeniu sali rozpraw.

Szypiórkowska z niczego się nie wycofuje i nadal podtrzymuje swoje zarzuty wobec Śliwińskiego. Przypomnijmy, zarzuciła mu stosowanie mobbingu oraz warunkowanie przedłużenia umowy o pracę, świadczeniem określonych usług seksualnych. Na propozycję nie przystała, a w grudniu ub.r. umowa nie została z nią przedłużona.

Mając poczucie bezsilności wobec pozycji dyrektora WORD, w marcu br. swoje kroki skierowała do biura poseł Krystyny Sibińskiej z Platformy Obywatelskiej. Wtedy napisała też do niej oficjalny list, po którym była zapewniana, że sprawa jest w toku. Opisała w nim swoją sytuację, a także atmosferę panującą w gorzowskim WORD. Poseł Sibińska nie nadała pismu oficjalnego biegu, ale prywatnie poinformowała o sprawie nadzorującego tą instytucję wicemarszałka Marcina Jabłońskiego (PO). Ten nie powiadomił odpowiednich instytucji, poprzestał na przeprowadzeniu ze Śliwińskim, również członkiem PO, rozmowy wyjaśniającej. Przez miesiące nic się jednak w sprawie nie działo.

Wtedy Szypiórkowska zdecydowała się opowiedzieć swoją historię GL. Politycy zaprzeczali, aby w sprawie dopuścili się jakichkolwiek zaniedbań, a tym bardziej, aby próbowali cokolwiek ukrywać. Nie potrafili jednak wyjaśnić, dlaczego od marca do czerwca nic się w tej sprawie nie działo. O swojej roli na konferencji prasowej opowiedział wicemarszałek Jabłoński.

Kiedy dowiedziałem się o sprawie, powiedziałem pani poseł Sibińskiej, że jeśli ujrzy ona światło dzienne, to zażądam od dyrektora, i mam potwierdzenie, że to zrobił, aby złożył prywatny akt oskarżenia przeciw tej osobie – powiedział.

Akt oskarżenia wpłynął do sądu w czerwcu, a więc trzy miesiące po tym, gdy o nieprawidłowościach w WORD poinformowała go poseł Sibińska.

Opisana przez redakcję sprawa zmusiła do reakcji polityków PO. Urzędnicy, mimo że nie poczuwali się do winy braku nadzoru w tej i innych ujawnionych sprawach, odwołali dyrektora Śliwińskiego ze sprawowanej funkcji. Pracę straciła również jego zastępczyni Halina Lebiedź, której stanowisko zlikwidowano. Całkiem inną kwestią jest to, kiedy i jaką wiedzę o sprawie powzięła marszałek województwa Elżbieta Polak. Jej tłumaczenia nie są jasne, ponieważ na różnym etapie, podawała różne daty.

Podczas dzisiejszej rozprawy nie doszło do pojednania, ponieważ Jarosław Śliwiński oraz jego pełnomocnik mecenas Przemysław Kowalewski, zażądali od Szypiórkowskiej przeprosin oraz wycofania oskarżeń.

Mój klient nie jest osobą podejrzaną, ale poszkodowaną. Rozumiem, że pani Szypiórkowska nie chce mojego klienta przeprosić, ponieważ w ten sposób przyznałaby się, że złożyła fałszywe zeznania w prokuraturze – tłumaczył, nieco pokrętnie, mecenas Kowalewski.

To nie uszło uwadze mec. Krzysztofowi Łopatowskiemu, który podjął się obrony oraz reprezentowania Szypiórkowskiej pro bono.

Pan Śliwiński uznał, że należy atakować. Ja bym był daleki od potrząsania szabelką, że działanie mojej klientki było bezprawne. Pan mecenas ani jego klient, jeszcze tego procesu nie wygrali – mówił mec. Łopatowski, który zapowiedział złożenie wniosku o zawieszenie procesu do czasu rozstrzygnięć w prokuraturze. – Postępowanie, które zakończy się aktem oskarżenia, będzie miało wpływ również na ten proces – uzasadniał swój kolejny ruch.

Pełnomocnik Szypiórkowskiej zwrócił również uwagę, że prywatny akt oskarżenia nie był ze strony Śliwińskiego dobrowolnym aktem obrony, ale efektem politycznego nacisku.

Za namową i pod wpływem wicemarszałka województwa Marcina Jabłońskiego skierował przeciwko mojej klientce prywatno-skargowy akt oskarżenia. Papier wszystko zniesie, ale jeszcze zobaczymy jak się to skończy – mówił.

Dla Szypiórkowskiej nie była to sytuacja łatwa. Nie dość, że spotkała się oko w oko z byłym szefem, który miał jej składać niemoralne propozycje, to chociaż sprawie dała swoją twarz i nazwisko, na polu walki o godność, sprawiedliwość i prawa kobiet, pozostała niestety sama. Nie wspierają jej żadne organizacje kobiece, chociaż sprawa – bez rozstrzygania o winie lub jej braku, jest ważna dla setek tysięcy kobiet. Próba zastraszenia Szypiórkowskiej procesem karnym przez domniemanego sprawcę, przy sporej obojętności środowiska, to nie jest najlepsza zachęta do mówienia głośno, gdy dzieje się krzywda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl