Andrej Urlep: Widać, że jesteśmy daleko od dobrej formy

Dawid Foltyniewicz
Paweł Relikowski
Nie tego oczekiwali wrocławscy kibice. Pierwsza w tym sezonie ligowym porażka Śląska na własnym parkiecie przypadła na starcie z odwiecznym rywalem - Anwilem Włocławek. - Ewidentnie widać, że jesteśmy daleko od dobrej formy. Dużo roboty przed nami. Czekamy na zawodników, których na razie nie ma - powiedział trener Andrej Urlep.

5 717 - tylu widzów oglądało sobotnią „Świętą Wojnę”. Kibice zajęli praktycznie wszystkie dostępne miejsca w Hali Stulecia. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce podczas ubiegłorocznego finału Energa Basket Ligi, w którym Śląsk pokonał Legię i przesądził o 18. w historii klubu mistrzostwie Polski.

Sobotni mecz pod pewnym względem również był historyczny. Anwil po 19 latach wrócił do Hali Stulecia, gdzie na przełomie XX i XXI wieku toczył z WKS-em batalie o triumfy w lidze. Tym razem wrocławianie okazali się nad wyraz gościnni.

Od początku spotkania to zespół przyjezdnych popisywał się lepszą skutecznością i defensywą. Ósma drużyna Energa Basket Ligi do przerwy rzucił Śląskowi 52 punkty. Zresztą po zmianie stron obrona „Trójkolorowych” spisywała się niewiele lepiej. O zwycięstwie „Rottweilerów” 91:82 zadecydowały przede wszystkim rzuty za trzy punkty (15/33). Aż 8 celnych „trójek” było autorstwa Phila Greene’a. Amerykanin notorycznie karcił koszykarzy Śląska i zdobył w sumie aż 30 punktów. Świetny występ zaliczył też Kamil Łączyński, który rozdał 15 asyst.

- Ewidentnie widać, że jesteśmy daleko od dobrej formy. Dużo roboty przed nami. Czekamy na zawodników, których na razie nie ma (Jakub Karolak i Ivan Ramljak obecnie leczą kontuzje - przyp. red.) - powiedział na pomeczowej konferencji trener Andrej Urlep, który kilka dni wcześniej przepraszał kibiców za grę Śląska w spotkaniu z Veolią Towers Hamburg (64:100) w 7DAYS EuroCupie. Mistrzom Polski w sobotę nie udało się zrehabilitować za tę porażkę.

Po rewelacyjnej pierwszej połowie sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi (14 wygranych z rzędu) w zespole WKS-u coś zdecydowanie się zacięło. Ekipa z Wrocławia po 18. kolejce co prawda wciąż jest liderem, ale przewaga nad resztą stawki jest już nieznaczna (drugi Trefl Sopot traci dwa punkty). Śląsk w stosunkowo krótkim okresie przegrał trzy mecze - z PGE Spójnią Stargard, Rawlplugiem Sokołem Łańcut i Anwilem. Wspomniane porażki obyły się bez poważniejszych konsekwencji, ale mogą stanowić dla Śląska ostrzeżenie przed fazą play-off, w której każdy będzie stawiał sobie za punkt honoru pokonanie aktualnego mistrza.

Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Największy atak Rosji na Charków od początku wojny. Są ofiary

Największy atak Rosji na Charków od początku wojny. Są ofiary

Wystartowały KultURalia! Tak w piątek bawili się studenci w Rzeszowie

Wystartowały KultURalia! Tak w piątek bawili się studenci w Rzeszowie

Wróć na i.pl Portal i.pl