Zwołana Komisja Obrony Narodowej miała na celu wyjaśnienie spornych kwestii dotyczących podkomisji smoleńskiej oraz zaprezentowanego przez nią raportu technicznego. Chodziło m.in. o podstawy prawne, na których powołano Antoniego Macierewicza na funkcję przewodniczącego oraz wydatki i działalność podkomisji.
- Antoni Macierewicz nie mógłby być powołany na przewodniczącego podkomisji zjamującej się sprawą katastrofy w Smoleńsku, gdyby nie został wcześniej powołany do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Taka sytuacja miała miejsce i wszystko zostało zrobione w granicy prawa - takimi słowami skomentował tę kwestię wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.
Do pytań o wydatki podkomisji odniósł się sam Antoni Macierewicz. - Komisja, którą powołałem w lutym 2016 roku, a której od trzech miesięcy mam zaszczyt być przewodniczącym, wydała około 5,9 miliona złotych. Ważne jest, żeby spojrzeć na to w perspektywie działania komisji Jerzego Millera, która w ciągu krótszego czasu wydała ponad 6 milionów złotych. To jest bardzo ważne porównanie, ponieważ jest to komisja, która nie dokonała żadnych analiz na miejscu zdarzenia, nie dokonała oględzin wraku, nie zapoznała się z wynikami ekshumacji i nie skonfrontowała swoich badan z jakimikolwiek ekspertyzami zagranicznymi, poza jednym – ustaleniami federacji rosyjskiej - powiedział.
- O tym, że doszło do eksplozji znakomicie wiedziała komisja Millera. Komisja ta zamówiła w tej sprawie ekspertyzę w amerykańskiej firmie, która jednoznacznie pokazywała miejsca eksplozji. Podczas analizy przez komisję Millera tejże ekspertyzy podjęto decyzję o sfałszowaniu tego dowodu. Ta sprawa została przekazana do prokuratury. My jako komisja zwróciliśmy się do najlepszych międzynarodowych ekspertów z instytutów w Stanach Zjednoczonych. Żadna osoba nie powinna nie mieć czelności do kwestionowania badania najbardziej renomowanego instytutu na świecie - dodał Macierewicz.
POLECAMY: