„W pierwszym spotkaniu najlepszy był wynik, bo mogliśmy zremisować. Było to w zasięgu gospodarzy. W niedzielnym meczu dużą przewagę mieli Chorwaci i zasłużyli na zwycięstwo. Tyle, że gdyby po strzale Roberta Lewandowskiego piłka nie trafiła w poprzeczkę, a wpadła do siatki – wszyscy z największą satysfakcją przyjęlibyśmy remis i rozgrzeszyli piłkarzy” – dodał.
Jego zdaniem trener Biało-Czerwonych Michał Probierz stara się jak może, szuka różnych rozwiązań.
„Czasami to wychodzi lepiej, czasem trochę gorzej, ale widać, że jego sposób prowadzenia reprezentacji jest prawidłowy. Trzeba tylko uzbroić się w cierpliwość i wierzyć, że z tej mąki będzie chleb. Czekamy na mecz z Portugalią w Warszawie. Wierzę, że wykorzystamy atut własnego boiska i nawiążemy równorzędną walkę” – zaznaczył szkoleniowiec, który doprowadził Polaków do trzeciego miejsca na mundialu w Hiszpanii w 1982 roku.
Podkreślił, że pierwsza połowa meczu z Chorwatami – jeśli chodzi o partnera dla Lewandowskiego w ataku – była dla Polaków stracona. Zastanawiał się, dlaczego od początku nie zagrał jako drugi napastnik Karol Świderski.
„Tyle razy wchodził we wcześniejszych meczach z ławki, strzelał gole, czy nie zasługiwał, by zagrać od początku? Wydaje mi się, że kiedy nie ma Arkadiusza Milika, to "etatowo" powinni zaczynać spotkanie Świderski albo Krzysztof Piątek” – ocenił.
Jedynego gola w niedzielnym spotkaniu zdobył pięknym uderzeniem z rzutu wolnego kapitan i lider Chorwatów Luka Modric, który brał udział w większości akcji swojego zespołu.
„Olbrzymie predyspozycje, by tak samo grać, ma Piotr Zieliński. Godzinami bym z nim o tym rozmawiał, rysował boiskowe sytuacje. Ktoś zauważył, że Modric gra czasem jako "10", czasem na pozycji 8, a w innym momencie – 6. My to nazywaliśmy "wolnym elektronem". Czyli, gra tam, gdzie mu podpowiada intuicja” – powiedział Piechniczek.
Komplementował grę Nicoli Zalewskiego.
„Grał fantastycznie. W pierwszym spotkaniu wypracował dwa rzuty karne (jednego sam wykorzystał, ustalając wynik), wygrywał pojedynki jeden na jeden. Mnie przypominał tym Włodzimierza Smolarka. Praca z reprezentacją to proces twórczy. W nieskończoność trzeba pokazywać, o co chodzi trenerowi, aż zawodnicy zaczną się do tego stosować. Mogą mieć tego serdecznie dość, kiedy się powtarza po raz setny. Nie można odbierać im predyspozycji, które w nich drzemią. Przeciwnie - trzeba je w nich budować” – zakończył jedyny trener w historii piłkarskiej reprezentacji Polski, który prowadził ją w dwóch mundialach (1982 i 1986).
(PAP)
Galaktyczny Lewy - również na kadrze?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?