Na trzy miesiące trafił do aresztu 42-letni Adrian Z. , który na zalewie w Dobromierzu zaatakował wypoczywającego nad wodą policjanta. Podejrzany wiedział, kim jest 48-latek. Zanim ostrym narzędziem przeciął mu brzuch i okolice szyi - nazwał swoja ofiarę „psem”. - Policjant był tam z rodziną i znajomymi. Został zaczepiony, kiedy z psem wybrał się na spacer wokół zbiornika. Kiedy mijał Andrzeja Z, ten prowokująco na niego spojrzał, a kiedy wracał, spytał głośno: „Idzie jeden pies czy dwa psy”. Doszło do utarczki słownej, a chwilę potem policjant został raniony ostrym narzędziem w brzuch i szyję - relacjonuje Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.
Adrian Z. zbiegł. Zatrzymano go nazajutrz. Usłyszał zarzut usiłowania spowodowania ciężkie-go uszczerbku na zdrowiu. 42-latek nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że to on został zaatakowany i tylko się bronił. Nie jest to jedyna taka sprawa. - Sporo jest postępowań dotyczących znieważania funkcjonariuszy oraz naruszenia ich nietykalności - potwierdza prokurator Rusin.
W czerwcu w Wałbrzychu mundurowi chcieli zatrzymać mężczyznę poszukiwanego za niepłacenie alimentów. Podczas legitymowania go na klatce schodowej zaczął obrażać policjantów, a potem rzucił się na nich z pięściami. Doszło do szarpaniny i w efekcie cała trójka spadła ze schodów. W Sycowie policjanci podczas interwencji zostali zaatakowani stłuczoną butelką, tzw. tulipanem. We Wrocławiu grupa osiłków - dowodzona przez mężczyznę z kijem bejsbolowym - rzuciła się na funkcjonariuszy. Jeden został uderzony w głowę, drugi w nogi. W ten sposób koledzy odbili z rąk policjantów zatrzymanego chwi-lę wcześniej wandala. - Ta praca nie jest łatwa, a policjant narażony jest na wiele zagrożeń przez cały czas, niestety również po służbie - przyznaje Paweł Petry-kowski z dolnośląskiej policji.
By walczyć z plagą hejtu i mieć narzędzia do obrony przez takimi atakami coraz więcej policjantów ma kamery na mundurach.
Ale policjanci mówią wprost: - Kamery w telefonach, portale społecznościowe i internet sprzyjają krytykowaniu. Mamy też wrażenie, że jak już ktoś nagrywa nasze interwencje to najczęściej z tezą, by np. pokazać nieporadność lub brutalność mundurowych. Często prowokuje jakieś zachowania. A potem poprzez publikowanie fragmentów filmów, tych wygodnych dla autora i hejtowanie policjantów sami osłabiamy tę instytucję, a im ona słabsza tym mniejsze nasze bezpieczeństwo.
Paweł Petrykowski przyznaje jednak, że nagrywanie interwencji czy krytyka policjantów jest reakcją na przypadki łamania prawa przez funkcjonariuszy.
- Policja to ponad stutysięczna formacja i za pojedyncze sytuacje nie można krytyki przenosić na wszystkich - podkreśla rzecznik i dodaje, że m.in. po to, by walczyć z plagą hejtu oraz mieć narzędzia do obrony przed takimi atakami coraz więcej policjantów jest wyposażanych w kamery na mundurach. - My też nagrywamy interwencje. Liczymy, że dzięki temu policjanci będą czuli się pewniej.