Hakerzy umieścili skradzioną dokumentację medyczną dotyczącą aborcji w darknecie, dlatego że największy australijski ubezpieczyciel zdrowotny odmówił zapłacenia okupu.
Szantażyści, określani przez ministra zdrowia jako „łajdacy”, żądali od Medibank 14 mln dolarów australijskich za nieujawnianie skradzionych informacji o klientach. Przedstawiciele Medibank ujawnili, że szczegóły 500 tys. oświadczeń zdrowotnych zostały skradzione wraz z danymi osobowymi przez grupę hakerów, która włamała się kilka tygodni temu do systemu firmy.
Plik oznaczony jako „aborcje” pochodzi od grupy REvil zajmującą się oprogramowaniem ransomware (zakażającej komputery nieświadomych użytkowników). Szefostwo Medibanku powiedziało w oświadczeniu, że za informacjami stoją prawdziwi ludzie, a niewłaściwe wykorzystanie ich danych jest haniebne i może zniechęcić do szukania pomocy medycznej.
Biorąc pod uwagę wrażliwy charakter danych, prosimy media o wsparcie naszych wysiłków w celu zminimalizowania wyrządzonych szkód klientom, a także o niepobieranie wrażliwych danych osobowych z ciemnej sieci i powstrzymanie się od kontaktowania się z klientami – napisano.
Hakerzy opublikowali już listę osób, które przeszły kuracje pomagające w uzależnieniu od narkotyków i alkoholu oraz dane osób zakażonych HIV.
rs
