- Przyleciałam tutaj bez żadnych oczekiwań i takie podejście okazało się dobre, bo nie mam czasu na odczuwanie stresu czy jakiegokolwiek napięcia! Po prostu próbuję wszystko przyjmować zgodnie z zasadą "jest jak jest" i iść dalej - mówiła Polka latem ubiegłego roku, po pokonaniu Naomi Osaki w Waszyngtonie i można było tylko mieć nadzieję, że z takim samym nastawieniem wyjdzie na kort we wtorek w Melbourne.
Zadanie czekało ją arcytrudne, bo od tamtego czasu 21-letnia Japonka wygrała US Open (pokonując w finale tenisową królową Nowego Jorku, Amerykankę Serenę Williams) i zaczęła spektakularny marsz na szczyty rankingu WTA. Sezon skończyła, jako piąta rakieta świata. Do Melbourne przyjechała jako czwarta, a bukmacherzy wymieniali ją w ścisłym gronie kandydatek do zwycięstwa w całym turnieju, po Serenie Williams i Niemce Andżelice Kerber.
Linette nie sprawiła kolejnej niespodzianki. Po części dlatego, że rywalka była po prostu zbyt mocna, a po części dlatego, że sama nie miała wystarczających argumentów na to, by wygrać to spotkanie. Nie grała źle, walczyła, nie była jednak w stanie wywrzeć większej presji na rywalce.
W pierwszym secie poznanianka zdołała odrobić stratę gema serwisowego i sama przełamała Japonkę. Po chwili sama jednak po raz kolejny straciła serwis i Osaka już nie pozwoliła jej wyrównać. W drugiej partii Linette znów dała się przełamać na 1:2, a później na 2:5. Wszystko skończyło się jednak w niespełna godzinę.
W trwającym 58 minut meczu Osaka zaserwowała sześć asów i popełniła jeden podwójny błąd (dorobek Linette to zero asów i pięć podwójnych błędów). Japonka zagrała 30 kończących uderzeń (winnerów) i popełniła 16 niewymuszonych błędów (dorobek Polki to 10 winnerów i 17 pomyłek).
Porażka w pierwszej rundzie oznacza dla poznanianki poważną stratę punktów w rankingu WTA, bo rok temu dotarła w Melbourne do trzeciej rundy. Po Australian Open spadnie w nim w efekcie na koniec pierwszej setki, być może nawet z niej wypadnie.
Przegrywając Linette dołączyła do Kamila Majchrzaka i Huberta Hurkacza, którzy również pożegnali się z turniejem w Melbourne na tym etapie.
W rywalizacji singlistek została nam już tylko Iga Świątek, która w czwartek zagra z Włoszką Camilą Giorgi
Australian Open. Wymarzony debiut Igi Świątek, Polka pokonała w pierwszej rundzie Rumunkę Anę Bogdan
Udany powrót Woźniackiej na Australian Open po przerwie z powodu choroby. "Było dla mnie ważne, że odłożyłam na chwilę rakietę na bok"