W środę popołudniu czeski pilot lecący na lotnisko w Łodzi poinformował wieżę kontroli lotów o kłopotach z silnikiem. Poprosiło o zabezpieczenie przez straż pożarną lądowania jego awionetki. Po pewnym czasie zgłosił wieży awarię silnika, poinformował również że nie zdoła dolecieć na lotnisko i będzie awaryjnie lądował na polach pod Łodzią.
We wskazane przez pilota miejsce pojechali natychmiast strażacy i służby ratunkowe. Jednak pilot awionetkę "posadził" bez większych problemów jeszcze przed ich przybyciem. Było to jego kolejne szczęśliwe lądowanie. Na strażaków czekał przy swojej Cessnie.
42-letni Czech po raz pierwszy leciał z Warszawy do Pragi. W pewnej chwili zgasł mu silnik. Jak opowiadał zdał sobie sprawę, że nie uda mu się bezpiecznie kontynuować lotu i postanowił lądować awaryjnie.
Sprawą awaryjnego lądowania samolotu pod Łodzią zajmie się teraz komisja badająca wypadki lotnicze.