Babcia jednej z pacjentek - szpitalowi w Pucku nie pomoże dobry sprzęt! Jakie są problemy szpitala w Pucku?

Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Krewna jednej z pacjentek szpitala w Pucku skarży się na niekompetencje personelu. Jak mówi, "Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam, żeby biegać po szpitalu i szukać otwartych drzwi, lekarza czy pielęgniarki, potraktowali dziecko jak manekina na sali ćwiczeń". Jakie problemy ma szpital w Pucku?

Niekompetentny personel szpitala w Pucku? Jakie są problemy puckiego szpitala?

Poniedziałek, 15 sierpnia 2022 r., Pani Olimpia z Gdańska wraz z 7-letnią wnuczką odwiedziły Puck, rodzinne miasto kobiety. Na spacerze dziecku wpadł jakiś paproch do oka, a że akurat znajdowały się przy Szpitalu Puckim, postanowiły poszukać natychmiastowej pomocy w najlepszym i najbardziej odpowiednim do tego miejscu.

Babcia 7-latki, która sama ukończyła szkołę pielęgniarską, wiedziała, że do wykonania zabiegu płukania oka niezbędna jest sól fizjologiczna, a sam zabieg może zostać wykonany przez pielęgniarkę/pielęgniarza. Myślała, że wizyta w szpitalu w Pucku pójdzie gładko.

- W drzwiach wejściowych do izby przyjęć spotkałam pielęgniarza, który skierował mnie z dzieckiem do POZ Przychodnia i pomoc doraźna, "ponieważ my takich zabiegów nie wykonujemy" - opowiada pani Olimpia. - We wskazanym miejscu nie zastałam nikogo, wszystkie drzwi były zamknięte na klucz. Udało się dopiero otworzyć drzwi prawdopodobnie do pomieszczenia socjalnego, gdzie zastałam młodą kobietę spożywającą posiłek. Na moje pytanie, gdzie można wykonać zabieg płukania oka u dziecka, ponownie usłyszałam, że "takich zabiegów nie wykonujemy, tylko kierujemy do szpitala w Wejherowie".

W tym momencie na korytarzu pojawił się młody mężczyzna w czerwonym ubraniu, którego pani Olimpia postanowiła zapytać o pomoc. Dowiedziała się, że choć jest on pracownikiem Szpitala Puckiego, to "on tu tylko sprząta", po czym poradził babci z wnuczką, by zaczekały, bo przyjdzie pielęgniarz pracujący w POZ Przychodnia i pomoc doraźna. Akurat wtedy innych pacjentów w poczekalni nie było, a po kilkunastu minutach czekania przyszedł pielęgniarz.

- Poprosiłam o płukanie oka dziecka. Ponownie usłyszałam, że takich zabiegów nie wykonują. Na moje stwierdzenie, że jest to procedura medyczna będąca w kompetencji pielęgniarza, a swoją wiedzę posiadam stąd, że sama kończyłam szkołę pielęgniarską i w praktyce zawodowej wykonywałam takie zabiegi jak płukanie oka, odwracanie powieki i podawanie leku do oka pielęgniarz odpowiedział, że mogę sobie sama wykonać zabieg poza szpitalem, nabyć stosowne leki w aptece i nie mam tu czego szukać - opowiada zbulwersowana babcia małej pacjentki. - Wobec takiego stanowiska pielęgniarza zażądałam kontaktu z dyżurującym lekarzem. Po dłuższym oczekiwaniu w poczekalni postanowiłam wejść do gabinetu pielęgniarza, który wskazał mi sąsiednie pomieszczenie, w którym zastałam wcześniej spotkaną młodą kobietę w pomieszczeniu socjalnym; przyznała, że jest jedynym lekarzem, z którym mogę mieć kontakt.

Lekarka również miała powtórzyć wcześniej usłyszane od innych pracowników informacje, że "takich zabiegów nie wykonujemy". Pani Olimpia argumentowała lekarce, że im dłużej ciało obce pozostaje w oku, tym większą szkodę może wyrządzić, gdyż podczas poruszania powieką dochodzi do mikrourazów, co może skutkować uszkodzeniem oka i infekcją, a każda zwłoka w usunięciu ciała obcego działa na niekorzyść pacjenta.

- Proponowałam podjęcie próby płukania oka, a jeżeli nie będzie spodziewanego efektu, dopiero wówczas zasadne będzie udanie się do Szpitala w Wejherowie - mówi babcia dziewczynki.

W końcu udało się przekonać personel medyczny do słuszności płukania oka, niestety, zabrakło odpowiedniego podejścia do wystraszonej, zapłakanej 7-letniej pacjentki.

- Przed wykonaniem zabiegu nikt z personelu z nią nie rozmawiał, nie próbował jej uspokoić, zdobyć zaufania, została potraktowana jak manekin na sali ćwiczeń - mówi pani Olimpia. - Nie jest tu wymagana żadna specjalizacja pediatryczna, a jedynie trochę dobrej woli i empatii, ponieważ każdy z nas w życiu prywatnym spotyka się z dziećmi jako rodzice, babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie itd.

Finalnie, lekarka w asyście pielęgniarza wykonała płukanie oka, a zabieg okazał się skuteczny.

- Po wykonanym zabiegu podałam pielęgniarzowi dane osobowe dziecka w celu wpisania do systemu komputerowego, aby lekarka mogła, na moją prośbę, wystawić receptę na krople do oczu (z własnej inicjatywy, asekuracyjnie, wystawiła także skierowanie na oddział okulistyczny dla dzieci do Szpitala w Wejherowie). Niestety wykonanie tych czynności przez lekarkę było niemożliwe z powodu opieszałości pielęgniarza, który zamiast wpisać dane dziecka, komentował moje wypowiedzi, wykonany zabieg płukania oka, przeszkadzał w rozmowie z lekarką - opowiada zażenowana kobieta. - Podczas wpisywania danych dwukrotnie przerwał czynność, wychodząc z pomieszczenia. Po powrocie oświadczył, że poszedł zapytać koleżankę, czy uczyła się w szkole wykonywać zabieg płukania oka, ale „koleżanka również potwierdziła, że nie uczyła się w szkole płukania oka”. Po raz drugi pielęgniarz przerwał wpisywanie danych do komputera z powodu wątpliwości, kto ma podpisać zgodę na wykonany zabieg, ponieważ nie jestem ani rodzicem dziecka, ani jego opiekunem prawnym. Pojęcie "tymczasowy opiekun" i "osoba bliska" nie były pielęgniarzowi znane.

Karta z danymi 7-letniej pacjentki została wydrukowana, a jej babcia ją uzupełniła i podpisała. Została poproszona o okazanie dowodu osobistego, co też zrobiła.

- Pielęgniarz, na podpisanym przeze mnie formularzu, dokonał adnotacji, że oświadczam, iż przyjmuję pełną odpowiedzialność za wykonane w szpitalu usługi medyczne - tłumaczy pani Olimpia. - Odmówiłam podpisania oświadczenia. Wówczas pielęgniarz oświadczył, że nie odda mi dowodu osobistego, jeżeli tego oświadczenia nie podpiszę.

Kobieta nie poddała się, znała swoje prawa i obowiązki, więc wyjaśniła, że odmowa zwrotu dowodu osobistego oraz wymuszanie oświadczenia o jej odpowiedzialności za wykonany przez lekarkę zabieg, są działaniami bezprawnymi.

- Wykorzystując chwilę nieuwagi pielęgniarza zabrałam swój dowód i razem z wnuczką usiłowałam szybko opuścić szpital - mówi babcia małoletniej pacjentki. - Niestety przeszkodził nam w tym pielęgniarz, zagradzając przejście. Tylko obecność pacjentów w poczekalni umożliwiła mi opuszczenie szpitala.

Oficjalna skarga w związku ze zdarzeniem w Szpitalu Puckim trafiła do szefostwa.

- Otrzymaliśmy skargę i się z nią zapoznaliśmy. Dyrektor ds. medycznych udzieli szczegółowej odpowiedzi pani Olimpii - powiedziała nam prezes Szpitala Puckiego Oksana Rabij-Zabłotna. - Sytuacja ta wyglądała inaczej, niż ta, którą przedstawiła pani Olimpia.

Szefowa puckiej lecznicy dodatkowo tłumaczy, że nie byłoby problemu (i tej skargi), gdyby personel medyczny odesłał pacjentkę do Szpitala w Wejherowie, który to ma oddział okulistyki dziecięcej.

- Zabieg płukania oka został wykonany przez nasz personel, który de facto mógł wystawić skierowanie do specjalisty i odesłać pacjenta na oddział okulistyki dziecięcej - tłumaczy prezes Szpitala Puckiego.

Szpital Pucki nie ma SORu, tylko Izbę Przyjęć, do której pacjenci trafiają albo ze skierowaniem, albo w przypadku nagłego zagrożenia życia, a paproch w oku do takich przypadków nie należy.

Jest za to POZ Przychodnia i Nocna i Świąteczna Opieka , która działa w godzinach nocnych oraz w święta i pomaga w przypadkach medycznych, które wymagają natychmiastowej pomocy lekarza i nie mogą czekać do chwili otwarcia przychodni dziennej. Ciało obce w oku dziecka do takich przypadków należy, ale powinni się nim zająć specjaliści. Dlaczego?

- A co by było, gdyby zabieg płukania oka u dziecka przez lekarza POZ Przychodnia i Nocna i Świąteczna Opieka pogorszył jedynie sytuację, a w pobliżu nie byłoby okulisty? - pyta dyrektor ds. medycznych dr n. med. Kamil Bury. - Co by było, gdyby to nie był zwykły paproch, a kawałeczek, np. metalu, który przemieściłby się dalej, powodując uszkodzenie oka? Dlatego tak ważne są wizyty u specjalistów od danej dziedziny.

Dla pani Olimpii tłumaczenia Szpitala Puckiego nie są wystarczające.

- W tym przypadku zabrakło dobrej woli personelu Szpitala Puckiego. Odpowiedzialność pracownika medycznego nie ogranicza się tylko do wadliwego wykonania zabiegu, ale również do zaniechania udzielenia pomocy medycznej - podsumowuje gdańszczanka. - Niech każdy wykonuje swoją pracę rzetelnie, a nie ogląda się, czy spycha ją na innych.

Jak tłumaczy Oksana Rabij-Zabłotna, która murem stoi za swoimi pracownikami, przez takie, nieprzyjemne sytuacje i oskarżanie personelu medycznego, hejt, personel medyczny nie chce podejmować specjalistycznej pomocy, niezależnie od tego, jak prosta by ona nie była. Woli zamiast tego kierować do odpowiednich placówek medycznych dysponujących odpowiednimi lekarzami - specjalistami.

Lekarz jest człowiekiem, tak samo jak i pacjent.

- Należy pamiętać, że lekarze, pielęgniarze i pielęgniarki to też ludzie, którzy mają potrzeby; również odczuwają głód czy pragnienie, mają potrzeby fizjologiczne. Te podstawowe potrzeby muszą zostać spełnione, aby móc dobrze wykonywać swoje obowiązki. Absurdem jest wypominanie lekarzowi czy pielęgniarce, że pije lub je, bądź korzysta z toalety - tłumaczy szefowa puckiej lecznicy. - Do tego jeszcze dochodzą emocje: personelu medycznego, któremu zależy na udzieleniu pomocy pacjentowi; chorych, którzy często odczuwają ból; i ich bliskich, którzy się o nich martwią. Niestety, pacjenci nie znając zasad funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, bardzo często starają się pewne kwestie wymóc na personelu medycznym, kiedy spotykają opor, stają się roszczeniowi, bardzo często wulgarni w stosunku do lekarzy czy pielęgniarek. Nie mówi się o tym, ale proszę mi wierzyć, pacjenci bywają okrutni. Sposób prowadzenia rozmowy, ton pretensjonalny… Gama emocji stanowi „mieszanką wybuchową".

ZOBACZ TEŻ: Lekarka ze szpitala w Pucku zdiagnozowała u 17-miesięcznego Maksa katar. Chłopiec zmarł wskutek rozległej rozedmy płuc

W sezonie letnim w Szpitalu Puckim jest najwięcej pracy: na dyżur lekarza przypada przyjęcie średnio 100 pacjentów. Nadawcami zdecydowanej większości skarg, jak i pochwał / podziękowań, które trafiają do Szpitala Puckiego, są osoby odwiedzające teren powiatu puckiego (turyści).

Od stycznia do końca sierpnia 2022 r. do Szpitala Puckiego wpłynęło 11 oficjalnych skarg: większość z nich dotyczyła niezadowolenia z jakości usług.

Chirurgia robotyczna rozwija się na Pomorzu. Jakie korzyści wynikają z tego typu operacji?

Chirurgia robotyczna rozwija się na Pomorzu. Używany jest ni...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Babcia jednej z pacjentek - szpitalowi w Pucku nie pomoże dobry sprzęt! Jakie są problemy szpitala w Pucku? - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl