Operacja pod fałszywą flagą. Ten termin przychodzi natychmiast na myśl, gdy czyta się niemiecki „Tagesspiegel”, donoszący, że w Berlinie bierze się pod uwagę – jako jedną z opcji – iż sabotażu na podmorskich rurociągach dokonali… Ukraińcy. Jakże to współbrzmi z sugestiami strony rosyjskiej, że to kraje zachodnie dokonały sabotażu.
Moskwa będzie oczywiście robiła teraz wszystko, by przekonać, że za wyciekami z rur stoją przeciwnicy Rosji, chcący ostatecznie pogrzebać pomysł dostaw gazu rosyjskiego do UE. Ale jeśli mamy odpowiedzieć na rytualne w takich sytuacjach pytanie „cui bono?”, to tylko Moskwa nasuwa się w odpowiedzi. Uszkadzając rurociągi Rosjanie mogą na dużo dłużej przeciągnąć wznowienie dostaw gazu do Niemiec rurociągiem Nord Stream. I podsycić w ten sposób kryzys energetyczny w UE. Jest też drugi motyw, niewykluczający się ze wspomnianym. „Partia wojny” w Rosja chce ostatecznie spalić ostatnie potencjalne mosty porozumienia z Zachodem. Mobilizacją i aneksją palą mosty z Kijowem, ale z Zachodem nie do końca. Sabotaż na bałtyckich rurociągach to przekreślenie powrotu do rozmów z Niemcami i Zachodem.
Czy wyciek gazu z Nord Stream to sabotaż?
Niedziela. Lubmin koło Greifswaldu we wschodnich Niemczech. 3,5 tys. osób demonstruje na rzecz otwarcia gazociągu Nord Stream 2 i zdjęcia sankcji z Rosji. W tłumie widać rosyjskie flagi.
Poniedziałek. Kilkadziesiąt kilometrów na północny wschód od Lubmina, nieco na południowy wschód od duńskiego Bornholmu dochodzi do wycieku gazu z jednej z dwóch nitek Nord Stream 2. Ma miejsce gwałtowny spadek ciśnienia z około 105 barów do 7 barów. Należy podkreślić, że oczywiście Nord Stream 2 nie został uruchomiony w sensie komercyjnym, nie zaczął nim płynąć gaz z Rosji do Niemiec. Ale obie rury są wypełnione tzw. gazem technicznym.
Wtorek. Doszło do wycieku gazu z gazociągu Nord Stream 1 w dwóch miejscach na północny wschód od Bornholmu, w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej - informuje Szwedzka Administracja Morska. Wyników śledztwa nie można oczekiwać w krótkim czasie, ponieważ konieczne są badania na dnie morskim.
Niemiecki „Tagesspiegel” cytuje osobę z niemieckich kręgów rządowych, która mówi wprost: „Taki atak przy dnie morskim wymaga specjalistycznego przygotowania, użycia specjalnych sił, na przykład płetwonurków wojskowych lub łodzi podwodnej, jak wstępnie ocenia się po zebraniu dotychczasowych danych”. - Nie można wykluczyć sabotażu - tak skomentowała premier Danii Mette Frederiksen informację o wycieku gazu z gazociągów Nord Stream. - Widzimy wyraźnie, że jest to akt sabotażu. Akt, który prawdopodobnie oznacza kolejny etap eskalacji tej sytuacji, z którą mamy do czynienia na Ukrainie - podkreślił premier Mateusz Morawiecki.
Eksplozje gazu i rosyjski specnaz
Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała w poniedziałek dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wyciek z gazociągów Nord Stream. „Nie ma wątpliwości, że to eksplozje” - stwierdził Bjoern Lund z SNSN. Nie ma więc wątpliwości, że był to podwodny sabotaż. Pytanie, kto za niego odpowiada? W obecnej sytuacji politycznej jest to korzystne dla Rosji, a jeśli nie dla całej Rosji, to dla jednego z konkurujących obozów politycznych w Moskwie.
W ostatnich latach nie brakowało doniesień o aktywności pewnych pływających jednostek rosyjskich w pobliżu gazociągów na Bałtyku. Przypomnijmy choćby fakt, że podczas końcowego etapu prac nad ukończeniem Nord Stream 2 - od 10 kwietnia do 30 sierpnia 2021 roku - w rejonie prowadzenia prac zauważono funkcjonariuszy niektórych jednostek specjalnych rosyjskiej floty wojennej. Jak przypomniał w październiku ub.r. opiniotwórczy ukraiński tygodnik „Dzerkało Tyżnia”, „połączony 18-osobowy zespół sił specjalnych na zmianę wchodził na pokłady cywilnych jednostek Federalnej Służby Ratownictwa Morskiego Ministerstwa Transportu Rosji: holownika Kapitan Beklemiszew oraz wielozadaniowych statków ratowniczych Resiasatel Karew i Bachtemir.
Udało się zidentyfikować część rosyjskich oficerów. Czterech ludzi z Głównego Zarządu Głębokowodnych Badań Ministerstwa Obrony Rosji (GUGI), czyli jednostka wojskowa nr 45707 z GUGI, z bazy w Peterhofie. Siedmiu ludzi ze specnazu do walki z podwodnymi siłami dywersyjnymi Floty Bałtyckiej z Bałtijska. Jednostka nr 45707 to jedna z najbardziej tajnych jednostek wojskowych Federacji Rosyjskiej, która planuje i wykonuje specjalne operacje podwodne. Nurkowie GUGI zajmują się działalnością rozpoznawczą - podsłuchiwaniem kabli komunikacyjnych, instalowaniem na dnie morza różnych urządzeń oraz zbieraniem wraków statków, samolotów i satelitów - zarówno własnych, aby nie wpadły w niepowołane ręce, jak i cudzych - w celu uzyskania informacji o poziomie rozwoju technologicznego przeciwników.
Nie chodzi tylko o personel, ale też sprzęt. Bachtemir to najnowszy rosyjski okręt swojej klasy, który wszedł do sił ratownictwa morskiego w 2019 roku, posiada mobilną stację do opuszczania nurków na głębokość do 60 m oraz lekki bezzałogowy aparat podwodny MSS-3000. Jest wyposażony w manipulatory uzbrojone w obcinacze kabli, noże i przecinaki.
Podmorska wojna na Bałtyku
Póki co, dowodów na to, że była to akcja specjalna sił rosyjskich, jeszcze nie ma. Ale wiele na to wskazuje. Po pierwsze, wspomniana wyżej obecność oficerów z GUGI. Rosjanie prowadzą tego typu aktywność nie tylko na Bałtyku, ale też Morzu Czarnym (przejęcie i zaminowanie platform wiertniczych Ukrainy) czy Atlantyku. We wrześniu 2021 roku w Kanale La Manche pojawił się rosyjski „okręt badawczy” Jantar. Przewozi on szereg małych podwodnych pojazdów do głębokiego nurkowania oraz systemy sonarowe. Udaje statek naukowo-badawczy. W rzeczywistości podlega rozkazom GUGI, tajnej struktury odpowiadającej za szpiegowskie i dywersyjne działania floty podwodnej Rosji.
Należy też pamiętać, że od początku w projektach gazociągów łączących Rosję z Niemcami kluczową rolę grali ludzie ze służb. I to jeszcze tych sowieckich. Rozbudowa współpracy energetycznej Niemiec z Rosją, w tym powstanie Nord Stream i Nord Stream 2 to dzieło pogrobowe KGB i Stasi. Byli oficerowie i tajni współpracownicy tych dwóch najpotężniejszych służb bloku wschodniego postarali się o polityczne zabezpieczenie projektów Nord Stream i Nord Stream 2. Już w trakcie budowy służby specjalne i wyspecjalizowane jednostki wojskowe odgrywały ważną rolę w projektach, bo te rury to również biegnące wzdłuż światłowody, czy podwodne stacje kompresorowe w wodach wyłącznych stref ekonomicznych Finlandii, Szwecji i Danii – doskonałe miejsce do zainstalowania szpiegowskiej aparatury i sprzętu przydatnego w razie wojny. Nie jest przypadkiem, że rury biegną niedaleko szwedzkiej Gotlandii i duńskiego Bornholmu, dwóch strategicznych punktów na mapie Bałtyku.
dś
