Wieść rozniosła się we wtorek a do nas dotarła z kilku różnych źródeł. Szefowa Prokuratury Okręgowej Agnieszka Mulka-Sokołowska zapewnia, że nie ma decyzji o dymisji a tym bardziej że miałaby ona być związana ze sprawą Jacka M. Choć przyznaje fakt oczywisty, że w prokuraturze są i mogą być podejmowane różne decyzje kadrowe, w różnym czasie. Ale nasi informatorzy oficjalne zaprzeczenia tłumaczą tym, że dopiero skierowany został wniosek o dymisję, a decyzję podjąć musi Prokuratura Krajowa. Ich zdaniem sprawa jest przesądzona. Prokurator Kalecińska rozmawiać o sprawie nie chce. Kto ma rację? Poczekamy więc na decyzję. A o co chodzi z księdzem Jackiem M?
TU PRZECZYTASZ o akcji ABW w grudniu 2019
Rano 13 grudnia ubiegłego roku do domu byłego księdza Jacka M. weszli funkcjonariusze ABW wyposażeni w nakaz zatrzymania i przeszukania podpisany w prokuraturze Stare Miasto. Po doprowadzeniu do śledczych usłyszał zarzut "publicznego nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym i wyznaniowym". Chodzi o antysemicki manifest opublikowany na portalu prowadzonym przez byłego duchownego. Padają w nim m in budzące grozę słowa o „ostatecznym rozwiązaniu”, które miałoby być nieuniknione. Oto cytat: "(...) wrogowie Polski sami nie znikną, nie rozpłyną się w powietrzu, lecz tak jak choroba – będą się mnożyć w nieskończoność, aż zabiją swoją ofiarę, chyba że zostaną wcześniej powstrzymani. Ostateczne rozwiązanie jest tym samym nieuniknione, lecz łatwo nie będzie – wrogowie naszej Ojczyzny będą się kryć za hordami sprowadzonych murzynów, banderowców, żydowskich terrorystów, wezwanymi na pomoc niemieckimi formacjami zbrojnymi i oczywiście zaprzańcami z polskiej policji”.
Według naszych informacji kontrowersje w prokuraturze wywołała nie sama sprawa czy fakt postawienia zarzutów, ale wydanie agentom ABW nakazu zatrzymania i przeszukania domu byłego księdza Jacka. Choć według jednej z wersji wydarzeń to sama Agencja chciała, by prokuratura taki nakaz wydała. Sam podejrzany złożył oczywiście do sądu zażalenie na decyzję o zatrzymaniu. Co ciekawe, jak się dowiadujemy sąd nie zajął się jeszcze sprawą.
Prokuratura Stare Miasto nie pierwszy raz zajmuje się byłym katolickim duchowny, który dziś jest działaczem nacjonalistycznej prawicy. Pod koniec ubiegłego roku, w krótkim czasie do sądu trafiły cztery akty oskarżenia przeciwko niemu. Trzy dotyczą jego publicznych wystąpień na manifestacjach narodowców, organizowanych we Wrocławiu w 2017 i 2018 roku. Jeden – najpoważniejszy - pochwalania „udziału w masowym zamachu”. Chodzi o masakrę dokonaną w meczecie w Nowej Zelandii, przez prawicowego terrorystę Brendona Tarranta W tej ostatniej sprawie Sąd Okręgowy podjął decyzję o umorzeniu, uznając brak jakichkolwiek podstaw do oskarżenia. Ale Sąd Apelacyjny uchylił decyzję i Jacek M. będzie miał proces.
ZOBACZ: Jacek M. oskarżony cztery razy
Warto dodać, że Jacek M. był też oskarżony o nawoływanie do nienawiści wobec Żydów oraz Ukraińców w związku ze swoim wystąpieniem podczas manifestacji 11 listopada 2016 roku. Jednak Prokuratura Krajowa nakazała wycofać z sądu akt oskarżenia i uzupełnić śledztwo. Kiedy w prokuraturze Stare Miasto przygotowane zostały nowe, uzupełnione i rozszerzone zarzuty sprawę przeniesiono do Białegostoku. Tutaj została umorzona w październiku 2019 roku. Śledczy uznali, że „czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”.
