Dwanaście okazów – to efekt porannego wypadu gorliczanina Eugeniusza Liany na spacer pomiędzy Ropicą Górną a Bartnem. Mówi, że las przemierzył wzdłuż i wszerz.
- Nie ma grzybów. Jak nie sucho, to zimno – kręci głową z dezaprobatą. - Las musi porządnie zaparować, żeby grzyby były. Inaczej nic z tego nie będzie – dodaje.
Wedle jego zapisów z kilku dekad, w których skrzętnie notuje datę zbioru, temperaturę, nasłonecznienie, fazę księżyca i kilka innych tylko sobie znanych szczegółów, wysp ma przyjść w okolicach 4 lipca.
- Grzyby będą w lesie przez dwa tygodnie – twierdzi stanowczo.
