- Tego, co działo się w tym obejściu nie da się opisać. Na oborniku leżały napuchnięte zwłoki jednego z psów. Później znaleźliśmy dwa kolejne. Jeden był w takim stanie rozkładu, że nie udało się go zabezpieczyć inaczej jak tylko fotograficznie. Smród rozkładających się ciał zwierząt był nie do wytrzymania – relacjonuje jeden z funkcjonariuszy, pracujących na miejscu.
W ubiegły czwartek (16 czerwca) późnym wieczorem policjanci zostali wezwani na interwencję do jednej z miejscowości w gminie Łubiany. Z relacji zawiadamiającej kobiety wynikało, że na posesji znajduje się pies, który nosi ślady pobicia. Oprawca miał wymierzyć mu karę za to, że zwierzak zagryzł mu ptactwo domowe.
Kobieta, która powiadomiła funkcjonariuszy o sprawie, rozmawiała z właścicielką psa. Młoda, niepełnosprawna intelektualnie dziewczyna potwierdziła, że jej pupil był kopany i uderzany kijem m.in. po pyszczku. Gdy na miejsce dotarli mundurowi zrelacjonowała, że za pobiciem stoi jej wujek, mieszkający na tej samej posesji. Wcześniej mężczyzna miał m.in. utopić w szambie szczeniaka oraz zabić kilka innych psów, które zostały w ten sposób ukarane za to, że zagryzły mu ptactwo.
- Na miejsce przyjechała grupa dochodzeniowo-śledcza. Akcja była kontynuowana również następnego dnia rano. W sumie ujawniono trzy zwłoki psów – potwierdza asp. Agnieszka Nierychła z Komendy Miejskiej Policji w Opolu. – Właścicielka stwierdziła, że jeden z tych psów najpierw był topiony w szambie, a później wyrzucony na obornik. Taki sam los miał spotkać też szczeniaka. Jego zwłok jednak nie udało się odnaleźć.
Z relacji osób pracujących na miejscu wynika, że domownicy są upośledzeni intelektualnie, więc kontakt z nimi był utrudniony. Na posesji, oprócz skatowanego czworonoga, znajdowało się jeszcze 8 innych psów. Z naszych ustaleń wynika, że młoda kobieta, która opowiedziała o horrorze jaki rozgrywał się na jej podwórku, dbała o zwierzęta, m.in. zabierała je do weterynarza, który – widząc w jakiej jest sytuacji – leczył je za darmo. Wiele wskazuje na to, że przed okrucieństwem krewnego nie była w stanie ich uchronić.
- Pies, który nosił ślady pobicia, został odebrany. On wymaga leczenia, czekamy też na opinię lekarza weterynarii na temat tego, w jaki sposób powstały obrażenia – wyjaśnia Agnieszka Nierychła. - Pozostałe osiem psów zostało na miejscu. Decyzję czy zostaną one odebrane podejmie prokurator.
Kilka miesięcy temu na posesji interweniowało Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Opolu.
– Rodzina sprawiała wrażenie niewydolnej. Na posesji było dużo psów. Berneński pies pasterski miał do dyspozycji niewielki kojec – relacjonuje Aleksandra Czechowska z opolskiego TOZ. – Psy nie były zagłodzone, miały książeczki zdrowia, ale stan obejścia pozostawiał wiele do życzenia. Starałam się przekonać rodzinę, aby oddała zwierzęta, ale nie zgadzali się na to. Wtedy nie było podstaw do ich odebrania, więc mieliśmy związane ręce, ale poprosiłam gminę o czujność. Szkoda, że musiało dojść do takiego dramatu, by w sprawie coś się ruszyło.
Policjanci czekają na ekspertyzy, które mają dać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób zginęły psy. Za zabicie zwierząt ze szczególnym okrucieństwem grozi do 5 lat więzienia.
