Białoruś. „Bez wsparcia resortów siłowych Łukaszenka już dawno straciłby władzę”

Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny
Fot. Pixabay
- Aleksandr Łukaszenka nie odzyska już poparcia, jest w tej chwili najbardziej znienawidzonym politykiem i to się raczej nie zmieni. - mówi Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi.

Gdy umawialiśmy na wywiad moją uwagę zwrócił pański smutny głos - rozumiem że „ładunek energii” przekazany uściśnięciem dłoni Aleksandra Łukaszenki służbom mundurowym jeszcze nie dotarł do obywateli?
Generalnie atmosfera na Białorusi jest ponura. W mediach państwowych i niepaństwowych pojawia się mnóstwo informacji o protestach, aresztowaniach, postępowaniach karnych i wyrokach. Telewizja pokazuje m.in. uczestników demonstracji, którzy proszą o wybaczenie milicji. Trudno być zadowolonym.

Dzieci w szkołach oglądają pokazy służb specjalnych. A co można usłyszeć na ulicy, w sklepie?
Kiedy opublikowano zdjęcia mieszkańców Paryża z czasów okupacji niemieckiej podczas II Wojny Światowej dyskutowano na ten temat w internecie i zastanawiano się, czy ci ludzie byli autentycznie smutni, czy jednak mimo wszystko potrafili się cieszyć. Dziś na Białorusi też na pierwszy rzut oka można nie zauważyć, że coś się dzieje, ale bez wątpienia temat rozmów jest jeden. Zwłaszcza wśród osób, których rodziny zostały dotknięte przez represje. Bardzo wielu ludzi zdecydowało się na opuszczenie kraju i wyjechało do Polski, na Litwę, Łotwę, czy Ukrainę. To się czuje.

Aleksandr Łukaszenka ostatnio spędził kilka dni w Rosji. Podczas oficjalnego wystąpienia z Władimirem Putinem skrupulatnie robił notatki, potem wspólnie jeździli po górach na skuterach. To znany od dawna polityczny teatr, ale czy role obu polityków jakoś się zmieniły?
Tak. Łukaszenka nigdy wcześniej nie nazywał Putina „starszym bratem”. Teraz demonstracyjnie pokazywał swoją uległość. Podczas spotkań w poprzednich latach chciał rozmawiać – przynajmniej przed kamerami – jak równy z równym. Grał możliwością zbliżenia do Zachodu, choć oczywiście były to mrzonki. Czego dotyczyły wtedy i teraz kuluarowe rozmowy oraz jakie zostały podjęte decyzje oczywiście nie wiemy.

Łukaszenka liczy na pomoc finansową ze strony Kremla, natomiast u siebie może ma oparcie w służbach mundurowych.
Bez wsparcia resortów siłowych i ich bezprecedensowej brutalności polegającej na zastraszaniu, masowych aresztowaniach, gwałtach, czy pozorowanych egzekucjach, Łukaszenka już dawno nie byłby u władzy.

Kilka dni temu opublikował Pan w „Gazecie Wyborczej” artykuł pt. „Ochotnicy, pechowcy, upadli”. Kto poza wojskiem i milicją popiera teraz Łukaszenkę? Pewnym symbolem stała się 22-letnia prokuratorka Alina Kasjańczyk, która odegrała decydującą rolę w procesie i skazaniu na 2 lata łagru niewiele od niej starszych dziennikarek Kataryny Andrejewej i Darii Czulcowej.
W ostatnim czasie pojawiło się sporo takich osób. Łukaszenka na pewno będzie stawiał na część nowego pokolenia ludzi gotowych zrobić wszystko dla kariery. Ale jest też mnóstwo bardziej doświadczonych urzędników gotowych służyć władzy. Wiek nie ma tu znaczenia. Żeby dostać głośną sprawę polityczną trzeba zgłosić się na ochotnika, albo mieć pecha i zostać do niej przydzielonym z rozdzielnika. Ogólnie rzecz biorąc nikt się do takich spraw nie pali. Są pewne wyjątki i takie osoby błyskawicznie pną się górę. Natomiast wszyscy wiedzą, że to nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością. Prokurator Kasjańczyk na pewno bardzo chciała awansować w ten sposób i zapewne stanie się specjalistką i pierwszym wyborem reżimu w takich pokazowych procesach.

Surowe wyroki muszą robić wrażenie na opinii publicznej, więc taka taktyka władz jest chyba skuteczna.
Represje są bardzo brutalne. Skala przemocy jest ogromna. Po sfałszowanych wyborach w sierpniu ubiegłego roku dodatkowo informowano o rosyjskich najemnikach gotowych wejść na terytorium Białorusi, a wszyscy mają świadomość, że na reakcję Zachodu nie ma co liczyć. Białorusi wyciągnęli wnioski po rosyjskim ataku na Ukrainę, jego konsekwencjach w Donbasie oraz aneksji Krymu. Wszyscy wiedzą, że w razie czego nikt nie przyjdzie nam tu z pomocą, bo nikt nie będzie chciał zadzierać z Putinem. Oczywiście są deklaracje polityczne, głosy wsparcia, ale nikt nie ma złudzeń, że nie mają one żadnej mocy sprawczej. Także dlatego białoruscy urzędnicy nie przyłączyli się do protestów. Ale to nie oznacza, że Łukaszenka odzyska poparcie – jest on w tej chwili najbardziej znienawidzonym politykiem na Białorusi i myślę, że tak już pozostanie. Problem polega na tym, że nie zmaterializuje się to w czasie żadnych wyborów, bo albo się one nie odbędą albo będą ponownie sfałszowane. Niemniej po 9 sierpnia 2020 roku reżim już zawsze będzie się mógł utrzymywać tylko dzięki resortom siłowym.

Kilka dni temu liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska przed swoją wizytą w Szwajcarii udzieliła wywiadu gazecie „Le Temps”. Otwarcie przyznała w nim, że protesty na ulicach nie mają już sensu. Tymczasem na Zachodzie, także w Polsce, wciąż mówi się, że wiosną demonstracje ruszą na nowo.
To jest oczekiwanie, które w Polsce też kiedyś się nie sprawdziło, znamy je z haseł z manifestacji w czasach stanu wojennego, czyli „zima wasza, wiosna nasza”. Pogoda nie jest tu czynnikiem decydującym, choć oczywiście wpływa na skalę protestów. Sytuację na Białorusi porównałbym do domu, w którym płonie pożar, ale na zewnątrz widać tylko trochę dymu. Reżim jest teraz jak straż pożarna, który chce ugasić ogień, ale on cały czas jest i będzie. Łukaszenka chce go stłumić wyrokami, ale w powszechnym przekonaniu on ostatnich wyborów prezydenckich po prostu nie wygrał. Dodatkowo społeczeństwo jest dotknięte przez kryzys, którego prawdopodobnie nie będzie dało się sfinansować nawet pożyczkami od Rosji. Coś zmieni się na pewno - może za rok, może za pięć lat – ale ten proces jest nieunikniony.

Jakiej zmiany chcieliby Białorusini? W Polsce przyzwyczailiśmy się do myślenia, że idealny model to zbliżenie, a potem integracja z Unią Europejską oraz NATO.
Wszyscy wiemy, że UE nie zamierza rozszerzać się na wschód. Najlepiej pokazała to historia Ukrainy w ostatnich latach. Białorusini są bogatsi o to doświadczenie. Wiedzą, że na wejście wojsk rosyjskich nikt na Zachodnie nie zareaguje. Natomiast od sierpnia na ulice wychodzili ludzie o bardzo różnych poglądach. Byli tam zarówno zwolennicy integracji z Zachodem, jak i ci, którzy woleliby zbliżenia z Rosją. Było widać biało-czerwono-białe flagi białoruskie niesione przez młodszych ludzi, jak i czerwone sztandary ZSRR były członków armii. Wszystkich łączyła niechęć do Aleksandra Łukaszenki i przekonanie, że państwo pod jego rządami po prostu bankrutuje. Sprzeciw był i jest powszechny. Ale co i kiedy się zmieni naprawdę trudno przewidzieć.

Obecna sytuacja zaszkodziła mniejszości polskiej na Białorusi? W przeszłości sam miał Pan bardzo poważne problemy za relacjonowanie wydarzeń za naszą wschodnią granicą.
Łukaszenka uznał, że Polska oraz Litwa są głównymi winowajcami zaistniałej sytuacji. Polska jest traktowana jako wróg, ale paradoksalnie powoduje to, że władze nie dbają zbytnio o to, co pojawia się w polskich mediach. Z kolei Związek Polaków na Białorusi jako organizacja nie włączył się w protesty, choć jego członkowie prywatnie w nich uczestniczyli. Co do mniejszości - od 2015 roku bardzo pogarsza się nasza sytuacja Polaków w dziedzinie oświaty. Przede wszystkim wprowadzono sztuczne ograniczenia w przyjmowaniu dzieci do polskich szkół. Oprócz tego masowo likwidowano nauczanie języka polskiego w polskich szkołach. Władze w Mińsku de facto prowadzą walkę z polskim językiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl