Spis treści
Alaksandr Łukaszenka rządzi Białorusią od 30 lat
Po uzyskaniu niepodległości przez Białoruś w 1991 roku, pełniącym obowiązki głowy państwa był przewodniczący tamtejszej Rady Najwyższej, zastąpiony w 1994 roku przez Mieczysława Hryba. W tym samym roku odbyły się wybory prezydenckie.
Jednym z sześciu kandydatów był niespełna 40-letni aparatczyk sowieckiej partii komunistycznej i działacz kołchozowy Alaksandr Łukaszenka, niezwiązany wówczas z żadnym ugrupowaniem.
Choć początkowo faworytem był ówczesny premier Wiaczesław Kiebicz, to zyskujący sporą popularność Łukaszenka, głoszący hasła walki z korupcją, szybko zdobywał zwolenników. Ostatecznie obecny przywódca zwyciężył w pierwszej turze z wynikiem 44,82 procent głosów, Kiebicz był drugi z poparciem 17,33 procent.
Druga tura to już przygniatające zwycięstwo Łukaszenki, na którego zagłosowało aż 80,1 procent wyborców. Urząd prezydenta Białorusi oficjalnie zainaugurował 20 lipca 1994.

Represje, łamanie praw człowieka i walka z opozycją
Tuż przed wyborami pojawiły się informacje o domniemanych zamachach i próbach ataku na polityka, które jednak w powszechnej opinii zostały uznane za wyreżyserowane.
W swojej polityce nie kierował on się nigdy żadną konkretną ideologią czy doktryną, z takim zresztą hasłem („nie z lewicą, nie prawicą, ale z ludem”) szedł do wyborów w 1994 roku.
Wielokrotnie jednak udowodnił, że najważniejsza dla niego jest władza i jest on gotów posunąć się bardzo daleko w zwalczaniu opozycji. Jego przeciwnicy polityczni, organizacje pozarządowe, rządy USA i państw Europy zachodniej oskarżają go o niszczenie demokracji, fałszowanie wyborów i poważne naruszenia praw człowieka.
Krwawo stłumione protesty z 2020 roku
Jednym z punktów kulminacyjnych represji była reakcja na masowe protesty po wyborach prezydenckich 2020. Łukaszenka ogłosił się zwycięzcą, jednak opozycja oraz niezależni obserwatorzy jasno wskazywali, że fotel głowy państwa powinna objąć Swiatłana Cichanouska, żona jednego z dysydentów, przebywających w więzieniu.

W kraju wybuchły gwałtowne protesty, które zostały równie krwawo stłumione. Co najmniej 4 osoby zginęły, a do marca 2021, kiedy ostatecznie ustały, różnym formom represji poddano 33 tysiące osób. Od tego czasu Łukaszenka przestał być uznawany przez Zachód za legalnego prezydenta Białorusi. On i jego współpracownicy są objęci wieloma międzynarodowymi sankcjami.
Nie trudno się spodziewać, skąd przywódca reżimu w Mińsku bierze swe inspiracje. Łukaszenka okazał się także zwolennikiem ścisłego zacieśnienia relacji z Moskwą, czego wynikiem było podpisanie w 1997 z ówczesnym prezydentem Federacji Rosyjskiej Borysem Jelcynem o utworzeniu Związku Białorusi i Rosji (o dość charakterystycznym w Polsce skrócie ZBiR).
Łukaszenka: Człowiek Putina w Mińsku
Choć relacje z Moskwą nie zawsze układały się idealnie, a reżim w Mińsku niejednokrotnie próbował układać się z Zachodem lub służyć jako pośrednik (choćby w negocjacjach dotyczących Ukrainy), to zawłaszcza po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji z 24 lutego 2022, Łukaszenka uznawany jest za jednego z najbliższych popleczników Władimira Putina.
Rosja traktuje też Białoruś jako bazę wojskową, również z jej terytorium ruszała inwazja na Ukrainę, a obecnie znajdują się tam rosyjskie głowice nuklearne.
W maju 2021 roku reżim posunął się wprost do działania uznawanego za akt terroru, czyli siłowego zmuszenia do lądowania w Mińsku samolotu pasażerskiego, na którego pokładzie przebywał znany dysydent Raman Pratasiewicz.
Relacje Białorusi z Polską
Również w relacjach z Polską białoruski przywódca ma na koncie wiele działań, szkodzących obustronnym stosunkom. Sztandarowym przykładem jest obecnie wysyłanie na granice fal migrantów, sprowadzanych z całego świata, głównie Bliskiego Wschodu i Afryki.
Problemy w relacjach z Warszawą trwają jednak o wiele dłużej. Ofiarami represji są zwłaszcza działacze nieuznawanego przez władze Związku Polaków na Białorusi, czego symbolem jest dziennikarz Andrzej Poczobut, który przebywa od 2021 w areszcie, a w 2023 roku został skazany na osiem lat kolonii karnej.

Oczywiście, były próby poprawy stosunków, dwustronne spotkania (były marszałek Senatu Stanisław Karczewski w 2016 r. nazwał Łukaszenkę „ciepłym człowiekiem”, czego później – jak sam przyznał – bardzo się wstydził), ale od lat relacje Polski i Białorusi są napięte.
Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miały się one poprawić.