Białoruś to nie tylko Łukaszenka - wspomnienie z podróży

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
fot Krzysztof Maria Załuski
Białoruś to chyba najmniej popularny kierunek turystyczny w Europie… Dla większości z nas jest częścią historycznej Rzeczypospolitej. Wielu Polaków utożsamia ją też z utraconą arkadią dzieciństwa - jeśli nie własną, to rodziców, dziadków lub pradziadków. Jednak od roku przestrzeń pomiędzy Bugiem a Dnieprem kojarzy się głównie z Alaksandrem Łukaszenką i jego współodpowiedzialnością za rosyjskie bestialstwa na Ukrainie. Niesłusznie…

Demokracja nie istniała tu w zasadzie nigdy. Podobnie było z własną państwowością. Ziemie obecnej Białorusi przez większą część dziejów stanowiły integralną część Wielkiego Księstwa Litewskiego, Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a po rozbiorach również carskiej Rosji.

Całe wieki silniejsi sąsiedzi tłumili narodowe i kulturalne aspiracje Białorusinów. Mieszkańców dziesiątkowały wojny, powstania, rewolucje, choroby, zsyłki i głód. Poprzez białoruskie równiny, puszcze i bagna przechodziły obce wojska: polskie, litewskie, szwedzkie, rosyjskie, francuskie i niemieckie. Palone były miasta, klasztory, pałace, dwory i wsie. Mordowani byli ludzie. Niweczony był dorobek kulturalny.

Szczególnym okrucieństwem popisali się tutaj Niemcy, którzy w czasie II wojny światowej wymordowali niemal jedną trzecią populacji Białorusi, a kolejne 380 tysięcy wywieźli na roboty w głąb Rzeszy. Całkowicie zgładzona została ludność żydowska, która w niektórych miastach sięgała przed wojną nawet 70 proc. populacji. Białorusi nie ominęły także stalinowskie czystki, które uderzyły szczególnie mocno w ich narodową kulturę i język.

Białoruś - nieszczęśliwa kraina obiektywem malowana

Białoruś - nieszczęśliwa kraina obiektywem malowana. ZDJĘCIA

Ostatnią wielką tragedię przyniósł rok 1986. 26 kwietnia o godzinie 01:24, w położonym tuż za granicą ukraińską Czarnobylu, doszło do najpoważniejszej w historii awarii elektrowni atomowej. W jej wyniku jodem, strontem, plutonem i cezem skażonych zostało 21 proc. terytorium Białorusi. Pół miliona mieszkańców zapadło na schorzenia popromienne. Ile osób zmarło bezpośrednio po eksplozji reaktora, a ile rozchorowało się później, dokładnie nie wiadomo. Nieznana jest także liczba upośledzonych przez radiację noworodków i dzieci.

Powrót do przeszłości

Państwo białoruskie w obecnym kształcie terytorialnym istnieje od 25 sierpnia 1991 roku. Paradoksalnie do jego powstania przyczynił się nieudany zamach na prezydenta ZSRR Michaiła Gorbaczowa. Korzystając z chaosu po tzw. puczu Janajewa, władze Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej ogłosiły niepodległość. W tym samym roku zmieniono nazwę państwa na Republika Białoruś. W trzy lata później przyjęto nową konstytucję.

Od 10 lipca 1994 roku krajem nieprzerwanie rządzi Alaksandr Łukaszenka - dla jednych „ojciec narodu”, który milionom bezrobotnych pracowników kołchozów i fabryk zapewnił „godziwe” życie. Dla innych bezwzględny dyktator, łamiący prawa obywatelskie.

Za jego władztwa nasilił się proceder rusyfikacji państwa. W szkołach jako język nauczania przywrócono rosyjski. Wzmożono represje wobec białoruskich elit i mniejszości narodowych - w tym wobec Polaków. Prześladowania nie ominęły miejscowej Cerkwi, którą podporządkowano bezpośrednio Patriarchatowi Moskiewskiemu.

Przekaz w mediach, a zwłaszcza w telewizji zdominowały język i kultura rosyjska. Nastąpił rozkwit postsowieckiej propagandy - podsycania antyzachodnich nastrojów i odrzucania wartości demokratycznych. Łukaszenka nakazał nawet upodobnić język białoruski do rosyjskiego, zalecając jego gramatyczną deformację.

Ofiarą świadomego niszczenia lub fałszowania padła kultura i historia narodowa. Przestrzeń miejską wypełniły pomniki Lenina i innych rosyjskich „bohaterów”. Pozmieniano nazwy obiektów geograficznych, ulic i placów. Dyktator zarządził nawet przywrócenie, znanych z czasów sowieckich, czynów społecznych - tzw. subotników, polegających na nieodpłatnym zamiataniu ulic w dni wolne od pracy.

Batiuszka fałszuje wybory

Na Białorusi mieszka obecnie niespełna 9,5 mln obywateli - Białorusinów, Rosjan, Polaków, Ukraińców i Żydów. Większość z nich, jak to w państwach autorytarnych, nie ma nic do powiedzenia. A jeżeli nawet ktoś próbuje upominać się o podstawowe prawa człowieka, bardzo szybko doprowadzany jest do porządku przez wszechobecne tajne i mundurowe służby.

Prześladowania nasiliły się zwłaszcza po sfałszowaniu przez Łukaszenkę wyborów prezydenckich z 9 sierpnia 2020 roku. W ulicznych protestach wzięło udział dziesiątki, a może nawet setki tysięcy Białorusinów. Siły bezpieczeństwa aresztowały ok. 7000 demonstrantów, a w ciągu kolejnych kilku miesięcy zatrzymano ponad 33 tysiące osób. Funkcjonariusze KGB i OMON bili nawet zagranicznych korespondentów. Ograniczono dostęp do sieci internetowej i zablokowano setki stron. Podczas walk z milicją i w więzieniach zginęło co najmniej pięć osób. Zatrzymani byli katowani i rażeni prądem. Według świadków zdarzały się gwałty przy pomocy milicyjnych pałek. Więźniom odmawiano jedzenia, wody i dostępu do toalet. Odbierano nawet lekarstwa.

Jak wynika z raportu Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiosna”, w styczniu 2022 roku reżim Łukaszenki więził nadal 969 więźniów politycznych. Co najmniej 1285 osób zostało skazanych w sprawach karnych o podłożu politycznym. Najbardziej oporni dostali wyroki wieloletniego więzienia lub zesłania do kolonii karnych. Wśród nich znalazł się polsko-białoruski dziennikarz, publicysta i bloger Andrzej Poczobut…

24 lutego 2022 roku do „grzechów głównych” kołchozowego batiuszki doszła współodpowiedzialność za putinowskie zbrodnie na Ukrainie.

Na szczęście Białoruś to nie tylko postsowiecka dyktatura. To również wspaniała historia, kultura i zabytki. Często wspólne - białorusko-litewsko-polskie.

Pałace, cerkwie i… viagra

Jedno z białoruskich przysłów mówi, że aby poznać obcy kraj, należy odwiedzić dworzec kolejowy, teatr i pojechać na wieś. Ideałem byłoby oczywiście zamieszkanie wśród Białorusinów przez kilka miesięcy, nauczenie się ich języka i obyczajów. Bo to dopiero dałoby świeże, nieskażone stereotypami spojrzenie.

Ja na Białoruś trafiłem 11 lat temu. Znajomy organizował objazdowy plener dla fotografików i również mnie zaprosił, choć fotografik ze mnie żaden… W ciągu pięciu dni przejechaliśmy ponad dwa tysiące kilometrów. Trasa wiodła nie tylko przez największe miasta, takie jak Grodno, Nowogródek, Mińsk, Mohylew czy Bobrujsk, lecz także przez białoruską prowincję.

Odwiedziliśmy fantastycznie odrestaurowany zamek Radziwiłłów w Nieświeżu, repliki dworów szlacheckich Adama Mickiewicza i Elizy Orzeszkowej. Zwiedzaliśmy kościoły i cerkwie, wiejskie szkoły wyposażone w baseny, kombinat mleczarski, socrealistyczne siedziby okręgowych władz oraz zakłady farmaceutyczne produkujące białoruską… „viagrę”. Na szlaku znalazła się także rodzinna wieś i muzeum Czesława Niemena.

Podróżowaliśmy w obstawie milicyjnych radiowozów na sygnale. Nie wiem, czy dla bezpieczeństwa, czy dla splendoru. Na granicach „obłasti” i „rajonów” witały nas chlebem i solą zespoły folklorystyczne. Wieczorami urządzano na naszą cześć akademie i bankiety.

W Witebsku próbowałem porozmawiać z jakimiś młodymi ludźmi, zapytać ich: „Jak jest naprawdę?”. Zdążyłem zadać pytanie, ale zamiast odpowiedzi usłyszałem za sobą głos tajniaka: „Wsiadasz do autobusu czy wolisz 48 godzin?”. Rosły ubek poparł pytanie wykręceniem mi ręki…

I było tak, jakbyśmy się cofnęli w czasie o dobre pół wieku.

Niemen i inni

Tamta podróż miała na celu odnalezienie polsko-białoruskich korzeni, wspólnych wspomnień - tych dobrych i tych nieco bardziej wstydliwych. Bo nie ma co ukrywać, nasza historia nie zawsze układała się równie pomyślnie dla obydwu nacji.

Wielokrotnie potężniejsza, zarówno ekonomicznie, militarnie, jak i kulturowo Rzeczpospolita, a po jej upadku również Rosja wysysały przez wieki tutejszą inteligencję. Z tej ziemi wywodzą się m.in. wspomniani już Adam Mickiewicz, Eliza Orzeszkowa, Czesław Niemen. Tu urodził się Tadeusz Kościuszko, Ignacy Domeyko-Żegota, książęta Radziwiłłowie i Sapiehowie, Stanisław Moniuszko, Tadeusz Reytan, król Stanisław August Poniatowski, a także światowej sławy żydowsko-rosyjsko-francuski malarz Marc Chagall. Tu także, w Pińsku w roku 1932 przyszedł na świat „cesarz” polskiego reportażu Ryszard Kapuściński.

W poszukiwaniach przeszłości towarzyszył nam nieżyjący od 2015 roku Romuald Juliusz Wydrzycki - stryjeczny brat i rówieśnik Czesława Niemena. Ich ojcowie byli rodzonymi braćmi, mieszkali w tym samym domu w Starych Wasiliszkach.

Rodzice Romualda wyjechali z zajętych przez sowietów Starych Wasiliszek zaraz po wojnie. Ojciec Czesława, Antoni, postanowił czekać na cud. Wierzył, że Polska do nich wróci. Nie wróciła. Na repatriację zdecydował się dopiero w 1958 roku.

Przez lata komunizmu pamięć o Niemenie przechowywali tylko najstarsi mieszkańcy wsi, przeważnie Polacy. W skromnej, krytej eternitem chacie Wydrzyckich przez dekady nie powstała żadna ekspozycja, najmniejsza choćby wystawa. Dopiero w 2011 roku otwarto tu minimuzeum Niemena. Stało się to dzięki pasjonatom twórczości muzyka.

Przekraczając próg chaty, Romuald Wydrzycki nie ukrywał wzruszenia. Oglądając wiszące na ścianach zdjęcia, święte obrazy, akordeon, gramofon i płyty stryjecznego brata, opowiadał o życiu swojej rodziny. Wspomniał też historię powstania tej drewnianej chaty.

Sto lat temu zbudował ją dla swoich synów, Antoniego i Józefa, Jakub Wydrzycki - dziadek Romualda i Czesława. To w niej 16 lutego 1939 roku urodził się i przez 19 lat mieszkał jeden z najwybitniejszych polskich muzyków XX wieku, autor protest-songu „Dziwny jest ten świat”.

W roku 1958, w ramach ostatniej fali powojennej ekspatriacji Polaków z zajętych przez sowietów ziem wschodnich Rzeczypospolitej, rodzina Wydrzyckich opuściła Stare Wasiliszki. Chata z czasem uległa dewastacji. Najpierw trafiła w ręce jednego z dawnych sąsiadów, a następnie przejęły ją białoruskie władze, które urządziły tu sklep spożywczy.

Po śmierci Niemena w 2004 roku rozpoczęła się dyskusja nad koniecznością upamiętnienia wielkiego artysty. Temat utworzenia muzeum w rodzinnym domu Wydrzyckich podjął m.in. senator Robert Tyszkiewicz. Wreszcie Polsko-Białoruska Komisja Konsultacyjna ds. Dziedzictwa Kulturalnego zdecydowała o powołaniu niewielkiej placówki muzealnej. Patronat nad nią objęło polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Otwarcie muzeum i odsłonięcie pamiątkowej tablicy miało miejsce 20 lutego 2011 roku.

Kilka lat temu na strychu domu odnalezione zostały szkolne zeszyty, rysunki, odręczne notatki oraz podniszczone zdjęcia i negatywy - kustosz placówki podejrzewa, że wszystko to należało do Niemena, który już w okresie szkolnym pasjonował się fotografią. Znalezisko uzupełniło muzealne zbiory. Sporo pamiątek po swoim stryjecznym bracie przekazał muzeum w Starych Wasiliszkach również Romuald Wydrzycki.

Feudalno-komunistyczny skansen koncentracyjny

Nie wiem, jak na Białorusi jest teraz, ale jeszcze dekadę temu reżim Łukaszenki nie maskował śladów polskości. Wręcz przeciwnie, eksponował je na każdym kroku - w kościołach, w muzeach, na pamiątkowych ulicznych tablicach. I to nie tylko w Grodnie, gdzie nadal 25 procent mieszkańców stanowią Polacy. Polska przeszłość tych ziem widoczna była również w Nowogródku, Nieświeżu, a nawet w Mińsku.

Być może jednak po wybuchu wojny na Ukrainie wspólna historia stała się niestrawna. W końcu Polska według Łukaszenki to najgorszy wróg. Wróg, którego trzeba zniszczyć.

Białoruś AD 2023 to niestety nadal „feudalno-komunistyczny skansen koncentracyjny”. A sam Łukaszenka to dyktator, który ma na rękach ukraińską krew… I ten fakt będzie jeszcze długo ciążył na wizerunku naszego sąsiada… A jednak warto się na Białoruś wybrać. Przynajmniej na kilka dni. Może nie teraz. Może dopiero po upadku reżimu. Bo kiedyś przecież ta dyktatura upadnie. Musi upaść, jak każda tyrania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Białoruś to nie tylko Łukaszenka - wspomnienie z podróży - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl