Prokuratura wszczęła już śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
Czytaj też:
- Czynności procesowe na miejscu zdarzenia nie pozwoliły na ustalenie przyczyny zgonu mężczyzny. W związku z tym, decyzją prokuratora, zasięgnięto opinii Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku celem przeprowadzenia oględzin i otwarcia zwłok - mówi Michał Toruński, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
Sekcja jeszcze się nie odbyła.
Zobacz także:
Do tragedii doszło w czwartek (12.01) około południa w budynku siłowni przy ul. Warszawskiej w Białymstoku. Ciało 50-letniego użytkownika fitness clubu znalazł w toalecie jeden z klientów.
Mężczyzna leżał na podłodze, nie dawał oznak życia. Na ratunek rzucili się pracownicy siłowni. Próbowali reanimować 50-latka. Akcję przejęła wezwana załoga pogotowia, ale nie przyniosła rezultatu. Stwierdzono zgon.
- To był wieloletni klient naszej siłowni. Obsługa go znała. Przychodził na trening niemal codziennie. W dniu wypadku, chwilę przed wejściem do łazienki, rozmawiał z innym klientem i nie skarżył się na złe samopoczucie - opowiada nam jeden z pracowników siłowni, który uczestniczy w akcji ratunkowej. - To nie jest codzienna sytuacja, kiedy na naszych oczach "gaśnie człowiek". Wszyscy to przeżyliśmy.
Nieumyślne spowodowanie śmierci to standardowy kierunek śledztwa przyjmowany w podobnych przypadkach. Za przestępstwo to grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
