Chodzi o niebagatelną kwotę 11 mln zł. Tyle łącznie odszkodowania i zadośćuczynienia domagają się od Skarbu Państwa dwie córki zmarłej w 1987 r. Marii D. Zdaniem krewnych była represjonowana ze strony radzieckich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości na swoja działalność w Armii Krajowej, a więc za tzw. działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.
Maria D. została skazana w 1944 r. i osadzona w Zakładzie Karnym w Wilejce. Miała wtedy 18 lat. Została wywieziona do Orszy (leży obecnie na Białorusi). Stamtąd zesłano ją pociągiem w głąb Związku Radzieckiego. Tam była zmuszana do ciężkiej pracy przy budowie stoczni, a potem przy wyrębie tajgi. Wolność odzyskała w styczniu 1955 r. Udało się jej wrócić do Polski. Tu założyła rodzinę. Wyszła za mąż za byłego członka Armii Krajowej.
Takie były też ustalenia Sądu Okręgowego w Suwałkach, który jako pierwszy zajmował się wnioskiem o rekompensaty. Nie znalazł on jednak dowodów na potwierdzenie tez córek Marii D. Oparł się na dokumentach z IPN, z których wynikało, że zsyłka na Sybir miała związek z aresztowaniem za działalność kobiety w białoruskiej organizacji nacjonalistycznej, a nie za walkę o Państwo Polskie. Wniosek oddalił.
Od tego orzeczenia odwołał się pełnomocnik córek Sybiraczki. Domagał się uchylenia niekorzystnego wyroku i cofnięcia sprawy do ponownego rozpoznania. Jako dowód dołączył spisane w formie książki wspomnienia nieżyjącego męża kobiety. Ten pisze, że żona również działa w Armii Krajowej. Adwokat nie wyklucza, że wyrok radzieckiego sądu mógł być sfałszowany.
Sprawa w czwartek trafiła na wokandę. Prokurator wnosił o oddalenie apelacji. Bezskutecznie. Sąd Apelacyjny w Białymstoku tego samego dnia zdecydował o uchyleniu orzeczenia. Uznał, że sprawa powinna zostać zbadana ponownie.
Zobacz także: PRL zniszczyła mu życie. Teraz domaga się prawie 3 mln zł
Sędzia Alina Kamińska w ustnych uzasadnieniu podkreślała, że sprawy represji, jakim komunistyczna władza radziecka poddała zamieszkujących na jej terenach Polaków są trudne i skomplikowane, a ruch partyzancki na Wileńszczyźnie - był podzielony. Brak jest w tym momencie podstaw, aby definitywnie stwierdzić, co było powodem aresztowania, skazania i zesłania Marii D.
- Rolą sądu, który dysponuje danymi identyfikacyjnymi w postaci imienia, nazwiska, daty i miejsca urodzenia, pseudonimu oraz stopnia wojskowego, pozostaje przeprowadzenie wszelkich możliwych dowodów, w tym dokonanie kwerendy historycznej i zwrócenie się do odpowiednich instytucji celem ustalenia, czy taka osoba działała w strukturach AK - tłumaczyła sędzia Kamińska.
Dopiero kompleksowa ocena materiału dowodowego pozwoli na ustalenie, czy faktycznie córki nie mają prawa do roszczeń.
