Białystok. Bomba na Warszawskiej. Prokuratura: Roman L. podłożył w swoim biurze bombę, żeby zyskać rozgłos i współczucie

(ika)
Prokuratura: Roman L. podłożył w swoim biurze bombę, żeby zyskać rozgłos i współczucie
Prokuratura: Roman L. podłożył w swoim biurze bombę, żeby zyskać rozgłos i współczucie W. Wojtkielewicz
Prymitywny ładunek eksplodował w pasażu handlowym przy ul. Warszawskiej. Jego administrator oraz mężczyzna, któremu miał zlecić skonstruowanie bomby, odpowiedzą za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia.

Do zdarzenia doszło 3 września 2018 r. w pomieszczeniu administracyjnym w budynku "Bazar Pałacowy" przy ul. Warszawskiej 21. Było to około godziny 15. Wkrótce potem 66-letni Roman L. zeznał policji, że kiedy odchodził od biurka usłyszał za swoimi plecami pięć wybuchów, a pod meblem znalazł fragmenty jakiś materiałów. Dziennikarzy przekonywał, że nawet jeśli wybuch miał go wystraszyć i okaleczyć - on się nie boi.

Bomba na Warszawskiej w Białymstoku. Bombiarz Roman L. oskarżony

W wyniku oględzin minersko-pirotechnicznych stwierdzono ładunek skonstruowany z łatwopalnych materiałów. Było to samodziałowe urządzenie wybuchowe złożone z petard hukowych, dwóch plastikowych butelek wypełnionych benzyną, przewodów elektrycznych i zdalnie sterowanego włącznika elektrycznego.

Wszczęto śledztwo. Już następnego dnia do CBŚP zgłosił się 36-letni Sylwester F. To znajomy Romana L., pracownik sklepu komputerowego w tym samym pasażu przy Warszawskiej. Przyznał, że to on skonstruował urządzenie. Zrobił to na zlecenie L. Dostał za to 300 zł i obietnice, że administrator będzie go polecał klientom.

Bomba na Warszawskiej w Białymstoku. Dlaczego Roman L. podłożył bombę?

Dlaczego Roman L. miałby pozorować zamach na siebie? Według jego wspólnika, mężczyzna już wcześniej opowiadał o swoich problemach z właścicielami administrowanych przez niego budynków. Mieli mieć do niego pretensje.

66-latek dopytywał się Sylwestra F., gdzie są zapisywane dane z kamer, jak długo są przechowywane. W kolejnej rozmowie poprosił, żeby F. kupił paczkę głośnych petard i wyjawił swój pomysł.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

- Chodziło o to, żeby wywołać wybuch hukowy u niego w biurze pozorujący atak lub zamach na jego osobę. Celem było wywołanie rozgłosu, a następnie współczucia u mieszkańców administrowanych przez niego budynków - relacjonuje wyjaśnienia Sylwestra F. prokurator Maciej Płoński, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.

36-latka bombę miał skonstruować w swoim garażu w niedzielę 2 września. Tego samego dnia udał do pasażu na Warszawską. Alarm nie był uzbrojony. Poszedł do pokoju Romana L., który przekazał mu wcześniej klucze. Urządzenie zainstalował pod biurkiem.

W poniedziałek rano pokazał Romanowi L. urządzenie, a ten popołudniu zdalnie uruchomił zapłon i zdetonował ładunek.

Administrator nie przyznał się do winy. Twierdzi, że drugi z podejrzanych go pomawia.

Prócz wyjaśnień Sylwestra F., prokuratura dysponuje jednak nagraniami z monitoringu oraz analizą bilingów telefonicznych, które zdaniem śledczych potwierdzają wersję 36-latka. Na początku postępowania Romana L. poddano także badaniom poligraficznym (na wariografie). Wynika z nich, że mężczyzna kłamał, kiedy podawał się za pokrzywdzonego w tej całej sprawie.

Białostoczanin skazany za fałszywy alarm bombowy w bloku przy ul. Bema w Białymstoku

Okazało się, że ofiary mogły być. Domowej roboty urządzenie nie zadziałało jednak do końca. Wybuchły tylko petardy. W przypadku rozerwania butelek z benzyną prawdopodobnie doszłoby do pożaru.

- Z opinii biegłego z zakresu ochrony przeciwpożarowej wynika, że uwzględniając właściwości fizykochemiczne zabezpieczonych materiałów, ich umiejscowienie, liczbę osób w budynku oraz jego rozkład konstrukcyjny występowało zarówno zagrożenie dla życia lub zdrowia wielu osób jak również dla mienia w wielkich rozmiarach - zaznacza prokurator Maciej Płoński.

Dlatego śledztwo zakończyło się skierowaniem do Sądu Rejonowego w Białymstoku aktu oskarżenia.

W procesie oskarżeni będą występować z wolnej stopy. Prokurator zastosował wobec nich tylko poręczenie majątkowe. Roman L. ma dodatkowo zakaz zbliżania się do Stefana F.

Obu mężczyznom grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Szukam kochanka na seks spotkania., Mam 20lat i seksowne ciało, Moje fotki i kontakt. do mnie tu: http://randkivip.pl i wyszukaj mnie po niku: malwina88 napisz do mnie, każdemu odpisuje lub .zadzowoń
g
gość
chcial rozglosu a wy mu go dajecie, durne pacany
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Ten sędzia poprowadzi mecz Polski. W tle przedziwna historia ze spotkania Rakowa

Ten sędzia poprowadzi mecz Polski. W tle przedziwna historia ze spotkania Rakowa

Wróć na i.pl Portal i.pl