Informację o wpisie bielskiego ręcznika na listę potwierdził też w piątek PAP Narodowy Instytut Dziedzictwa.
Ręcznik obrzędowy występował w całej Polsce, jednak w Podlaskiem tradycja była mocno zakorzeniona, dzięki zamieszkującej te tereny ludności prawosławnej. Ręcznik występował także w katolickich wsiach, jednak nie odgrywał znaczącej roli ani nie był tak zdobny, jak w prawosławiu. Kultywowana była jeszcze w latach 50. i 60. ub. wieku, a dzięki działaniom - tradycja odrodziła się.
Ręcznik tradycyjnie pełnił ważną rolę w życiu społeczności wiejskiej w południowo-wschodniej części regionu. Wykonuje się go z lnu, na którym umieszcza się misternie wykonany haft lub koronkę.
Tradycyjnie ręcznik ważną rolę odgrywał w obrzędzie zamążpójścia. Zgodnie z tradycją, młode kobiety w wieku 14-16 lat miały obowiązek przyszykować kilka ręczników jako swój posag. Umieszczano go na drodze, po której przejeżdżała furmanka, a później także samochód wiozący młodych do ślubu. Natomiast w cerkwi młoda para stawała na takim ręczniku, co miało zapewnić nowożeńcom dobrobyt. Na ręczniku młoda para stawała także na progu domu weselnego, gdzie witano ją chlebem i solą. Ręcznikami ozdabiano również ikony w świętym kącie. Tradycyjnie też obecny był w obrzędach pogrzebowych.
- Ręcznik to jest fenomen i bardzo ważny element naszego dziedzictwa kulturowego. To jest nasze bogactwo nie tylko w formie materialnej, ale i duchowej. My chcemy chwalić się tym, pokazywać, że ręcznik jest ważny i żeby ludzie, którzy go nie znają - dowiedzieli się, ale też ci, którzy go znają - otworzyli kufry i wyjęli z nich ręczniki i chwalili się, przekazywali swoim dzieciom z dumą - powiedziała w rozmowie z PAP Alina Dębowska wieloletnia kierowniczka Muzeum w Bielsku Podlaskim (oddział Muzeum Podlaskiego), która od lat badała tradycję tego ręcznika, zaangażowana była też w pisanie wniosku.
Podkreśliła, że uhonorowany został ręcznik, ale też praca kobiet, bo to one zazwyczaj wykonywały te ręczniki, a przekazywane były z pokolenia na pokolenie. "To ukłon w stronę tej tradycji naszych pradziadów, prababek, babć" - powiedziała. Wyraziła nadzieję, że ręcznik obrzędowy będzie elementem promocji województwa, bo - jak podkreśliła - na to zasługuje.
Przypomniała, że jeszcze pracując w muzeum od wielu lat prowadziła tam działania, by przywrócić zanikającą tradycję tych ręczników z terenu bielskiego, a także badania terenowe, by dokumentować ten ręcznik. Przypomniała, że w ramach badań jeżdżono po wsiach i fotografowano zachowane w domach ręczniki, opisywano je, a następnie zamieszczano w katalogach. Organizowano też wystawy, spotkania, powstała internetowa baza ręczników a także pracownia Podlaskiego Rękodzieła Ludowego, która działa przy Bielskim Domu Kultury.
Dębowska przyznała, że była to ciężka wieloletnia prace, ale przyniosła rezultaty.
- Coraz więcej osób zaczęło wracać do ręcznika, nie tylko wystawy w regionie, te ręczniki zaczęły się pojawiać i też ta cała technika wykonania. Tkaczki zaczęły sobie przypominać i tkać te nasze ręczniki - zwyczaje po prostu zaczęły być coraz bardziej powszechne, ludzie zaczęli być dumni z tego ręcznika i to zaczęło procentować - podkreśliła badaczka.
Oceniła, że najtrudniej było właśnie znaleźć kobiety, które haftują te ręczniki nadal.
- Zwyczaje były, obrzędy funkcjonowały, a brakowało kobiet haftujących - dodała.
Przypomniała, że ręcznik funkcjonował do lat 60. ubiegłego wieku, był haftowany przez kobiety i umieszczany w posagu, a potem korzystano z tych już powstałych ręczników i nie powstawały już nowe.
- I teraz otworzyły się oczy, zaczęły haftować kobiety młode - mówiła.
- Są depozytariuszki, są tradycje wyszywania i przekazywania tej wiedzy o obrzędach - to wypracowałam u młodych ludzi, u starszych dowiedziałam się i przekazałam dalej, teraz oni dalej przekazują - powiedziała.
Cieszy się, że tradycja jest "żywa i znana".
Z komunikatu zamieszczonego w piątek przez NID wynika, że oprócz bielskiego ręcznika obrzędowego, na Krajową niematerialną listę dziedzictwa kulturowego wpisano też umiejętność wykonywania pająków ze słomy, papieru i bibuły na Lubelszczyźnie, tradycje tkackie Bodzentyna i okolic a także tradycje Górali Czadeckich. Natomiast Festiwal Folklorystyczny "Limanowska Słaza" został wpisany do Krajowego rejestru dobrych praktyk w ochronie niematerialnego dziedzictwa kulturowego.(PAP)
swi/ kow/ dki/
Źródło:
