Ławka już jest. Stoi w Wetlinie, na początku szlaku w kierunku Przełęczy Orłowicza. Betonowa konstrukcja została przykryta granitem. Niebawem usiądzie na niej legendarny Majster Bieda, czyli Władysław Nadopta. W Bieszczady przyjechał w latach 60. XX wieku i został w nich do końca życia. Wcześniej mieszkał na Śląsku, pracował w kopalni. Urodził się we Lwowie 15 maja 1922 roku.
Rzeźbę Majstra Biedy zaprojektował i wykonał prof. Jacek Kucaba z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który pochodzi z Bieszczadów i znał Nadoptę.
- Spokojny człowiek, mówiący cichym głosem. Delikatny. Nie był zakapiorem przesiadującym w knajpach - powiedział PAP prof. Kucaba.
- To jest postać rzeźbiona wiatrem do piosenki Belona. Człowiek, który niósł na plecach nasze skryte marzenia o prawdziwej i radości. Można sobie obok usiąść i podumać - dodał artysta rzeźbiarz.
Władysław Nadopta wygląda jakby przysiadł na ławce tylko na chwilę. Patrzy do góry. Nocą w gwiazdy, a w dzień grzeje twarz do słońca. Na ramionach usiadła mu wiewiórka i ptak. Obok stoi koszyk-łubianka z jagodami.
- Patrzy w kierunku Przełęczy Orłowicza i Hnatowego Berda, czyli tam, gdzie przez lata chodził na jagody - tłumaczy leśnik i GOPR-owiec Edward Marszałek.
Majster Bieda nie miał stałego adresu. Był człowiekiem lasu, pracował jako drwal.
- Utrzymywał się z tego co znalazł w lesie: jagody, grzyby, poroża. Zimą mieszkał u przyjaciół, spotykaliśmy się niespodziewane, zawsze chodził swoimi ścieżkami - dodał prof. Kucaba.
Człowiek z piosenki napisanej przez Belona często gościł w goprowskich dyżurkach, a gdy ratownicy ruszali na akcję w góry, zostawał przy stacjonarnym radiotelefonie i pomagał w utrzymaniu łączności. Otrzymał honorową odznakę „Za Zasługi dla Ratownictwa Górskiego”, choć nie był ratownikiem GOPR.
Zmarł w czerwcu 2005 roku w Domu Pomocy Społecznej w Moczarach. Został pochowany na cmentarzu w Jasieniu koło Ustrzyk dolnych. Jego trumnę nieśli goprowcy, nad grobem odśpiewali mu „Czerwony pas”.
- Władek lubił te huculskie nuty, bo przecież pochodził ze Lwowa. Nie zdążył powiedzieć przed śmiercią, gdzie chce być pochowany, choć pewnie widziałby się gdzieś w Wetlinie czy na Berehach Górnych - opowiadał Ludwik Pińczuk w książce „Lutek, co miał szałas na Połoninie”.
Ławka stanęła z inicjatywy emerytowanego sołtysa z Wetliny Andrzeja Łukaszczuka i Agaty Basaraby, która kiedyś mieszkała Cisnej i też znała Majstra Biedę. W ubiegłym roku zorganizowano internetową zbiórkę pieniędzy na odlew i instalację ławki z postacią Majstra Biedy.
Uroczyste odsłonięcie odbędzie się najbliższą sobotę, 13 maja, o godzinie 17.
- To będzie spotkanie ludzi bezpośrednio zaangażowanych w projekt, darczyńców, wędrowców, muzyków, mieszkańców. Wykorzystajcie tę chwilę na zrobienie pamiątkowego zdjęcia - obok Władka jak zawsze znajdzie się miejsce dla spragnionego rozmowy człowieka - zachęcają organizatorzy.
Następnie zagra zespół Wolna Grupa Bukowina.

Źródło:
