Bieszczadzcy goprowcy ratowali turystów, którzy utknęli w górach. Jeden z mężczyzn odmroził palce obu rąk, drugi był w stanie hipotermii

Beata Terczyńska/ GOPR Bieszczady/FB
Ratownicy z bieszczadzkiej Grupy GOPR opublikowali na facebooku zdjęcie odmrożonych palców rąk jednego z uczestników feralnej wyprawy na skiturach. Ku przestrodze. - Zlekceważyłem pierwsze objawy. Zabrakło decyzji o odwrocie na wcześniejszym etapie - przyznał poszkodowany. To nie była jedyna dramatyczna akcja ratunkowa.

Wezwanie od sześciu skiturowców goprowcy dostali w piątek, około godz. 17. Potrzebujący pomocy znajdowali się obok czerwonej tyczki w rejonie Przełęczy Goprowskiej, nie mogli znaleźć kolejnej i nie wiedzieli co mają dalej robić. Warunki w górach były bardzo trudne. Wiał silny, porywisty wiatr, był mróz i obficie padał śnieg. Widoczność była bardzo ograniczona.

- Skiturowcy utknęli w miejscu, gdzie był duży depozyt śniegu, dlatego nie mogli odnaleźć dalszej drogi - opisują goprowcy na profilu facebookowym. - Pierwszy zespół ratowników dotarł do skiturowców dość szybko. Jedna osoba była w gorszym stanie, natomiast reszta mogła kontynuować marsz. Cztery osoby zostały przeprowadzone przez Przełęcz w kierunku Wołosatego, natomiast osoba w najgorszym stanie z inną w zdecydowanie lepszym, oczekiwały na transport.

Oczekujący narciarze byli okryci płachtą biwakową z pakietami grzewczymi.

- W rezultacie, po dotarciu drugiej ekipy ratowników, te osoby nie wymagała zaawansowanego transportu, tylko mogły samodzielnie kontynuować marsz - przedstawia zdarzenia GOPR Bieszczady. - Turyści byli dobrze przygotowani: ABC lawinowe, ubiór adekwatny do warunków, latarki, termosy etc., jednak pułapka terenowa w postaci nawisu śnieżnego oraz trudne warunki atmosferyczne doprowadziły do niebezpiecznej sytuacji. Na szczęście dla turystów wyprawa skończyła się szczęśliwie z wyjątkiem poważnych odmrożeń palców rąk u jednego z jej uczestników.

Goprowcy opublikowali wczoraj dość drastyczne zdjęcie odmrożeń dłoni poszkodowanego. Jak mówią, ku przestrodze. I wkleili treść korespondencji od poszkodowanego, dodając, że wypadki zdarzają się najlepszym, czasami jest to po prostu splot pewnych wydarzeń i przeciągnięcie tej cienkiej granicy np. o odwrocie. Nie zawsze słabego przygotowania.

- Według mnie, byliśmy dobrze przygotowani - pisze poszkodowany turysta. - Miałem drugie ciepłe rękawice, dodatkową odzież, herbatę w termosie z zapasem do o samego końca. Wszyscy mieliśmy detektory. Do odmrożenia doszło z powodu zlekceważenia pierwszych objawów. I to mój błąd - przyznaje.

I kontynuuje, że skoro cały czas posuwali się do przodu, byli w ruchu i było mu ciepło, to jest ok.

- Czułem lekkie odrętwienie, ale nie zimno - opisuje. - I to był moment na wyjęcie ciepłych rękawic. Potem było już za późno. Mimo to walczyłem do końca, bo miejsca na skuterze potrzebowali inni. Jeśli chodzi o całe wydarzenie, to wszystko szło dobrze do szczytu Halicza. Potem warunki na grani zaczęły wykańczać niektórych i spowolniły grupę. Byliśmy grupą, więc czekaliśmy na resztę. W mrozie i wietrze. Odwrót w tamtym momencie nie miał sensu, bo brakowało nam 30 minut na podejście na przełęcz pod Tarnica a potem już miał być bezpieczny zjazd.

Raz jeszcze przyznaje, że zabrakło decyzji o odwrocie na wcześniejszym etapie, dodając, że będąc w grupie trudno ja podjąć, gdy wydaje się, że szybciej i łatwiej jest iść do przodu.

- Dziękujemy ratownikom za sprawna akcje. Byłem w wielu różnych górach. To, czego doświadczyliśmy w piątek, to nauczka ze żadnych nie wolno lekceważyć. Szacunek należy się każdej górze. Kocham Bieszczady i dziękuję Bieszczadzkim Aniołom, że nas wypuściły całych.

Kolejne dramatyczne wezwanie o pomoc

W sobotę ok godz. 15 wpłynęło zgłoszenie od dwóch zaniepokojonych osób, że nie mają kontaktu z trzecim towarzyszem. Początkowo razem szli z Ustrzyk Górnych w kierunku Tarnicy, po czym jeden z nich zadecydował, że nie chce iść dalej i wraca z Szerokiego Wierchu do samochodu.

- Po jakimś czasie mężczyzna, który się odłączył, zadzwonił do swoich współtowarzyszy, że jednak zmienił zdanie i szedł dalej Szerokim Wierchem na Tarnicę, ale pogubił szlak i nie wie gdzie jest - przedstawiają goprowcy. - Po kilku próbach nawiązania połączenia z tą osobą, udało się ustalić numer tyczki, przy której znajdował się ostatnio i tam też wysłano ratownika na skuterze. W międzyczasie poszukiwany wrócił z powrotem na szlak i został znaleziony przez dwie niezależne osoby, poruszające się na skiturach i to oni jako pierwsi zaczęli jak mogli zabezpieczać poszkodowanego.

Gdy ratownik GOPR dotarł do turysty, okazało się, że mężczyzna jest już w stanie hipotermii, nie może ruszać palcami u rąk, nie czuje nóg i nie ma mowy o dalszym kontynuowaniu marszu.

- Niedługo po tym dotarli kolejni ratownicy z niezbędnym sprzętem. Po zabezpieczeniu termicznym, rozpoczął się transport poszkodowanego do Ustrzyk Górnych. Na szczęście w szybkim czasie na górze pojawiło się około 10 ratowników, którzy w tym czasie znajdowali się w pobliżu, ponieważ startowali w zawodach skiturowych "Puchar Połonin". W Ustrzykach na dyżurce pacjent został przekazany załodze karetki z Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe SP ZOZ w Sanoku.

Mężczyzna ma odmrożone ręce i stopy.

- Niestety, był kompletnie nieprzygotowany na taką wycieczkę w tych warunkach. Buty budowlane, dres, brak zapasowego ubioru w plecaku, cienkie rękawice a do tego był pity alkohol.

Bieszczadzki GOPR przestrzega, że w górach panują bardzo trudne warunki – obfite opady śniegu, bardzo niska odczuwalna temperatura, silny wiatr i ograniczona widoczność.

ZOBACZ TEŻ:

Idziesz w góry zimą? Bez tego nie wychodź z domu. Jak spakow...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bieszczadzcy goprowcy ratowali turystów, którzy utknęli w górach. Jeden z mężczyzn odmroził palce obu rąk, drugi był w stanie hipotermii - Nowiny

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

...wszystko, dobrze, że tak się skończyło, zostali uratowani, ale powstaje pytanie do tych uratowanych - ludzie dlaczego nie myślicie?

Włącz myślenie, z przyrodą nigdy nie wygrasz, wszystko co masz ma ci tylko pomóc, ale nie pokona przyrody - włącz myślenie, bo potem obciążasz kosztami wszystkich podatników, którzy teraz muszą zapłacić za twoją "turysto" chęć zdobywania, tak, głupią chęć zdobywania.

...w mojej ocenie po prostu prymitywy.

Wróć na i.pl Portal i.pl