Chris Billam-Smith - Mateusz Masternak. Polak znów zawalczy o tytuł zawodowego mistrza świata
Na ten moment Mateusz Masternak czekał całe swoje zawodowe życie. Od 21 roku życia, kiedy rozpoczął karierę w Ostrowcu Świętokrzyskim, do dziś - a w zasadzie do niedzieli - czekał na walkę o pas mistrza świata. Kilka razy był blisko, zdobywał już tytuł mistrza Europy, a w eliminatorze do walki o pas IBF bez większych problemów wygrał z Australijczykiem Jasonem Whateley’em na gali w Zakopanem.
Ostatecznie jednak zamiast bić się o pas IBF z innym Australijczykiem Jai'em Opetaią (rozmowy trwały długo i nie przynosiły oczekiwanych przez obie strony postępów) popularny Master zmierzy się z posiadaczem pasa WBO Chrisem Billamem-Smithem.
"The Gentleman", bo taki przydomek nosi Billam-Smith, mistrzem świata WBO stał się stosunkowo niedawno, kiedy niespodziewanie pokonał na Vitality Stadium w Bournemouth dotychczasowego mistrza wagi junior ciężkiej: swojego rodaka Lawrence Okolie. Wprawdzie Billam-Smith wygrał na punkty po 12-rundowym boju, ale dwukrotnie posyłał Okolie na deski.
– Billam-Smith nie będzie łatwym rywalem, bo to twardy facet, walczący w sposób bardzo nieprzyjemny, no i w końcu to on jest teraz mistrzem świata, ale jest we mnie głębokie przekonanie graniczące z pewnością, że dobrze przygotowany Mateusz jest w stanie z nim wygrać. To nie znaczny, że tak się stanie, ale Anglik bez wątpienia jest w zasięgu Polaka – powiedział nam jeden z najlepszych bokserskich ekspertów i komentatorów Janusz Pindera.
Przełamać niemoc wielkich walk
Masternak ma w rekordzie aż 52 walki na zawodowych ringach. Sporo jak na 36-latka, ale akurat w ostatnich latach walczył zdecydowanie rzadziej. Niestety pewnym cieniem kładzie się fakt, że wrocławianin przegrał najważniejsze walki w karierze, a więc z Francuzem Yourim Kalengą w 2014 roku (o tymczasowy pas WBA), Anglikiem Tony'm Bellew w 2015 roku oraz Kubańczykiem Yunierem Dorticosem w 2018 roku. Ta ostatnia porażka skłoniła go do powrotu do boksu olimpijskiego i próby wyjazdu na igrzyska w Tokio.
Ostatecznie Masternak wrócił na zawodowe ringi, wygrał sześć walk z rzędu i szykował się na wspomnianego Opetaię, ale kiedy na horyzoncie pojawiła się możliwość skrzyżowania rękawic z Billamem-Smithem, jego obóz postanowił to wykorzystać. W ostatnich tygodniach Masternak przygotowywał się przede wszystkim we własnym domu we Wrocławiu, gdzie ma własną siłownię, salę treningową, a nawet coś na kształt ringu.
To wszystko miało mu pomóc w optymalnych przygotowaniach do walki z Anglikiem, ponieważ te nie zawsze stały na takim poziomie, na jakim stać powinny. Na sparingi jeździł do Dzierżoniowa, a w przygotowaniach do Billama-Smitha pomagali mu zawodnicy z Anglii, Szwecji czy Czech. Był m.in. Jack Massey (20-2, 11 KO), zaprawiony w bojach Brytyjczyk, który jeszcze w styczniu przeboksował dziesięć rund z byłym mistrzem świata wagi ciężkiej, Josephem Parkerem (przegrał na punkty).
Pojawił się także urodzony w Angolii Szwed Constantino Nanga (10-0, 8 KO). Obaj mieli w pewnym sensie imitować zachowania niedzielnego oponenta Polaka i obaj dość boleśnie przekonali się o sile i perfekcyjnym przygotowaniu Mastera.
– Na początku sparigów Mateusz zrobuł z Masseya przybory, to był dla niego najłatwiejszy sparingpartner. Z koeli potem skupił się na bardzo szybkim Nandze i także radził sobie bardzo dobrze. Kolejne potyczki z Masseyem wyglądały już nieco inaczej, bo Anglik jest piekielnie silny i wydaje się, że jenda jego noga to jak dwie Mateusza, ale Polak potrafił się dostosowywać. Różnorodność sparingpartnerów napawa optymizmem, a zwłaszcza fakt, że na każdego nasz pretendent znalazł receptę – tłumaczył na "Kanale Sportowym" były bokser a dziś ekspert i komentator boksu Maciej Miszkiń.
Magia liczb pomoże Masternakowi?
Co ciekawe Mateusz Masternak jest szóstym w historii polskim pięściażem, który zdobywał tytuł mistrza Europy. Czy w związku z tym zostanie szóstym polskim mistrzem świata? Wcześniej ta sztuka udawała się tylko Dariuszowi Michalczewskiemu, Tomaszowi Adamkowi, Krzysztofowi Włodarczykowi, Krzysztofowi Głowackiemu i Łukaszowi Różańskiemu.
– Ja akurat w magię liczb nie wierzę, chociaż w tym konkretnym przypadku zupełnie mi ona nie przeszkadza. Uważam, że w tej walce możliwe i relane są przeróżne scenariusze: wygrana Mastera na punkty, może nawet wygrana przed czasem, aczkolwiek bardziej osbstawiałbym triumf Polaka na punkty – ocenił Janusz Pindera.
Trudno jest wygrać z mistrzem świata na punkty, a zwłaszcza na jego terenie. To dzieje się niezywkle rzadko, a w tym przypadku pojawił się jeszcze jeden szkopół. W składzie orzekającym znalazł się kontrowersyjny sędzia Zoltan Enyedi. Węgier w 2019 roku sędziował pojedynek Mairisa Briedisa z Krzysztofem Głowackim. Polak został uderzony łokciem przez Łotysza, za co ten w kompletnie niezrozumiały sposób nie został zdyskwalifikowany.
Pomni tamtych wydarzeń promotorzy tym razem szybko wkroczyli do akcji i dzięki ich zaangażowaniu oraz staraniom udało się doprowadzić do zmiany składu orzekającego. Skompromitowanego w oczach polskiej opinii publicznej i całego polskiego śrdowoiska boskerskiego Węgra zastąpił Polak Grzegorz Moledna. Teraz wśród sędziów punktowych mamy Brytyjczyka, Amerykanina i właśnie Polaka.
Polscy widzowie zobaczą walkę Chris Billam-Smith - Mateusz Masternak za darmo. Transmisja w TVP Sport
Mateusz Masternak i jego obóz już od klilku dni są na miejscu. Biorą udział w wydarzeniach towarzyszących jak konferencje i otwarte spotkania. W relacjach bezpośrednich między Polakiem a Anglikiem widać duży szacunek i obopólny respekt. Nie ma trash talku, zaczepek ani wyzwisk.
Z Masternakiem do Anglii poleciała m.in. będąca jego menadżerką żona Daria oraz trener Piotr Wilczewski, który stanie w narożniku wrocławskiego pięściaża. Po wylądowaniu w Londynie czekała ich długa i naszpikowana przesiadkami podróż do Bournemouth, ale obyło się bez dużych komplikacji.
Biletów na walkę Chris Billam-Smith - Mateusz Masternak nie ma już dawno. Wszyscy chcący zobaczyć to starcie mogą włączyć TVP Sport. Początek gali o godz. 19.
Starcie brytyjskiego mistrza z polskim pretendentem będzie walką wieczoru, która powinna rozpocząć się około 21-22 czasu polskiego.
