Brytyjska prasa podaje, że Boris Johnson planuje polityczny powrót na najwyższy urząd i nakłania konserwatywnych posłów – w tym swego rywala Rishiego Sunaka – do poparcia go w wyścigu o stanowisko premiera.
Takie wysiłki Johnson podejmuje zaledwie kilka tygodni po tym, jak został pozbawiony funkcji premiera i pożegnał się Izbę Gmin słowami: Hasta la vista, kochani! (Do zobaczenia, kochani)
Johnson twierdzi, że jest jedynym kandydatem, który może wygrać wybory przeciwko Sir Keirowi Starmerowi z Partii Pracy po upokarzającej rezygnacji Liz Truss, która po zaledwie 44 dniach ustąpiła z urzędu.
Potrzebne wsparcie deputowanych
Johnson będzie jednak potrzebował poparcia co najmniej stu deputowanych, jeśli chce zostać trzecim premierem w historii, aby powrócić na drugą kadencję po opuszczeniu urzędu, podążając śladami swojego bohatera – Winstona Churchilla – i Harolda Wilsona z Partii Pracy.
Johnson ma już ponoć poparcie 50 posłów, ale perspektywa jego powrotu sprawiła, że wielu torysowskich polityków grozi rezygnacją, gdyby taki scenariusz miał się spełnić.
Jak donosi Telegraph, Johnson, który wraca z wakacji na Karaibach, czyni swoją zdolność do wygrania wyborów kamieniem węgielnym swojego przedsięwzięcia.
Jego najbliżsi sojusznicy wzywają posłów do poparcia pomysłu Johnsona i są przekonani, iż uzyskanie stu głosów jest możliwe.
Jeden z posłów powiedział Telegraphowi: Jeśli torysi poważnie myślą o wygraniu w 2024 r. muszą wrócić do człowieka, który jest doświadczonym działaczem.
lena
