Borussia Dortmund świętuje awans w Lidze Mistrzów. Sporting nie przeciwstawił się bez swojego lidera

Damian Świderski
PAP/EPA/FABIAN STRAUCH
Borussia Dortmund w pierwszym meczu fazy play-off Ligi Mistrzów ze Sportingiem Lizbona wygrała 3:0 i przystępowała do rewanżu na własnym stadionie z wielkim komfortem. Sporting zaś zmaga się z kontuzjami wielu piłkarzy, w tym najlepszego strzelca w Europie, Szweda Viktora Gyokeresa, który nie znalazł się nawet wśród rezerwowych. Sporting walczył z BVB, jak tylko potrafił, ale nie był w stanie odwrócić wysokiego wyniku pierwszego meczu. Borussia zremisowała 0:0 w tylko dzięki zwycięstwu w pierwszym spotkaniu, ekipa z Niemiec awansowała dalej w LM.

Spis treści

Fatalny Sporting. BVB grało spokojnie

Sporting Lizbona przystępował do meczu z BVB na Signal Iduna Park bez ośmiu piłkarzy, ale najpoważniejszym brakiem, była absencja najlepszego strzelca w Europie, Szweda Viktora Gyokeresa, z powodu bliżej nieokreślonych problemów zdrowotnych oraz Trincao, czyli reprezentanta Portugalii, który kilka lat temu zawitał nawet na chwilę do Barcelony. W pierwszej połowie grę kontrolowali piłkarze BVB. Przez niemal pół godziny, nie za wiele się działo pod bramkami obu zespołów. W 28. minucie sprawił Austriak Marcel Sabitzer, który poradził sobie z kryjącym go zawodnikiem i oddał potężny strzał z krawędzi pola karnego. Golkiper Sportingu, Rui Silva późno zauważył piłkę, ale zatrzymał ją tuż przy lewym słupku. Sabitzer miał też drugą okazję. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy oddał groźny strzał, ale piłka poleciała wysoko nad poprzeczką. Sporting w pierwszej połowie tylko raz próbował uderzać na bramkę Gregora Kobela, jednak strzał został zablokowany i nawet nie został zaliczony jako strzał celny, a nawet niecelny. BVB oddało za to dwa celne strzały na sześć groźnych akcji podbramkowych.

Guirassy mógł zwiększyć przewagę nad Lewandowskim



Po zmianie stron Sporting był nieco odważniejszy, ale dalej nie mógł poważnie zagrozić bramce Kobela. BVB za sprawą oddanych groźnych strzałów Adeyemiego i Svenssona mogło wyjść na prowadzenie, ale Rui Silva wybronił ich uderzenia. Portugalski bramkarz w 57. minucie dopuścił się faulu i sędzia spotkania, Włoch Davide Massa po konsultacji z VAR podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze, podszedł lider klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów, Gwinejczyk Serhou Guirassy. Napastnik uderzył w lewy dolny róg bramki, ale Silva wybronił ten strzał.



W 73. minucie Emre Can wreszcie pokonał Silvę, ale Massa skorzystał z VAR-u i okazało się, że reprezentant Niemiec był na spalonym. Bramka nie została uznana. Dopiero w 78. minucie, Sporting uderzył celnie po raz pierwszy na bramkę Kobela. Zrobił to zastępca Gyokeresa, Conrad Harder, który przyjął świetne dośrodkowanie w pole karne, ale mocny strzał z pierwszej piłki nie pokonał Szwajcara. Mecz zakończył się wynikiem 0:0 i do 1/8 finału awansowała Borussia Dortmund. Cały mecz BVB na ławce spędził Polak Marcin Lotka.


od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl