Dawno nie było jednocześnie tak dobrego i tak złego roku dla plantatorów owoców z województwa łódzkiego. Owoce obrodziły, nie ma natomiast zbyt wielu chętnych, by je zebrać. Właściciele sadów i owocowych pól borykają się z problemem doskonale znanym szefom większości firm: brakiem rąk do pracy. Z danych Work Service wynika bowiem, że ponad 60 proc. firm ma problem ze znalezieniem załogi.
- Ze zerwanie kilograma czereśni płacę 1,30 zł - mówi Adam Piotrowski, właściciel sadu w gminie Stryków. - Średnia dniówka to 200 zł, choć są osoby, które zrywają jeszcze więcej owoców. Potrzebuję dziesięć osób, do tej pory zgłosiło się siedem.
Zaledwie kilka osób udało się znaleźć właścicielowi plantacji truskawek, który do zebrania owoców potrzebuje piętnastu chętnych. Mężczyzna deklaruje, że nawet nie mając wprawy można zarobić ok. 180 zł dziennie (cena za zapełnienie łubianki zaczyna się od 2 zł).
Czytaj też: Plantatorzy bez mrugnięcia okiem płacą chętnym do zbierania owoców i warzyw po kilka tysięcy złotych, ale pracowników brakuje...
W tym roku zgłasza się mniej chętnych niż w latach ubiegłych, a sadownicy i plantatorzy tłumaczą to m.in. programem „500+”. Braki kadrowe są zapełniane pracownikami zza naszej wschodniej granicy, w tym Ukraińcami. Mają oni zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie.
CZYTAJ WIĘCEJ O STAWKACH I WARUNKACH PRACY PRZY ZBIERANIU OWOCÓW: Brakuje chętnych do zbioru owoców i warzyw w Łódzkiem
Zobacz też: Czy nawozy wpływają na wartości odżywcze warzyw i owoców?