- Radziłbym zwrócić szczególną uwagę na czystość lokalu, przede wszystkim obrusów, naczyń, sztućców, toalet. Zawsze należy sprawdzać, czy w miejscu ogólnodostępnym lub na zewnątrz w pobliżu drzwi wejściowych umieszczony został cennik. Chodzi o to, aby goście mieli możliwość sprawdzenia cen jeszcze przed zajęciem miejsca przy stoliku i złożeniem zamówienia. Po konsumpcji pamiętajmy, aby zobaczyć, czy cena podana w karcie jest zgodna z ceną wybitą na paragonie. Upewnijmy się też, czy do rachunku nie został doliczony produkt, który nie został przez nas zamówiony - mówi Waldemar Kołodziejczyk, rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Gdańsku, i dodaje, że ostatnie kontrole przeprowadzone w nadmorskich restauracjach, smażalniach ryb i barach wykazały liczne nieprawidłowości naruszające interesy klientów.
Spośród 15 pomorskich lokali, sprawdzonych przez inspektorów, aż 14 dopuściło się uchybień. - W sześciu przypadkach stwierdzono nieprawidłowości w zakresie zgodności masy i objętości potraw w stosunku do deklaracji uwidocznionych w cennikach i jadłospisach. W Gdańsku wykryto niedowagę zakupionych dwóch filetów z dorsza, w Rewie - niedowagę dwóch porcji sałatki greckiej oraz dwóch porcji pstrąga tęczowego, a w Ustce - niedowagę dwóch porcji soli - mówi dalej Kołodziejczyk.
Jak się okazuje, częstym grzechem gastronomików jest także zastępowanie niektórych składników tańszymi produktami, wbrew deklaracji uwidocznionych w karcie dań.
- Podmianę asortymentu inspektorzy ujawnili w pięciu przypadkach. Zamiast fety w sałatce greckiej używano sera sałatkowo-kanapkowego, zamiast droższej soli serwowano tańszą limandę żółtopłetwą, zamiast dorsza sprzedawano rybę plamiak, masło zastępowano miksem tłuszczowym - wylicza Kołodziejczyk.
Poza rzetelnością obsługi pod lupę inspektorzy wzięli także stan sanitarny odwiedzanych placówek. I tu także dopatrzyli się przewinień. - W jednym przypadku zakwestionowano partię tłuszczu w smażalnicy z uwagi na ciemną, oliwkową barwę, drażniący zapach oraz zanieczyszczenia pozostałościami wcześniej smażonych produktów. W czterech zakładach produkty przechowywano w sposób nieprawidłowy, a w jednej placówce stwierdzono brudne podłogi, naczynia i sztućce - kontynuuje Kołodziejczyk.
Ale to nie wszystko. Inspektorzy sprawdzili też prawidłowość oznakowania produktów. Badaniem objęto 812 partii środków spożywczych. Informacji o składnikach alergennych brakowało przy 257 produktach, wykazu składników - przy 295.
W wyniku przeprowadzonych kontroli Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Gdańsku nałożył na pomorskich restauratorów sześć mandatów na łączną kwotę 1900 zł i skierował pięć wniosków o ukaranie do sądu. - Oprócz tego inspektorzy wymierzyli 12 kar administracyjnych z tytułu wprowadzania do obrotu artykułów rolno-spożywczych nieodpowiadających jakości handlowej, określonej w przepisach o jakości. Były to kary w wysokości od 500 do 1500 zł. Wszystkie wykryte nieprawidłowości zostały zgłoszone do sanepidu i Urzędu Skarbowego - wylicza Kołodziejczyk.
Nieprawidłowości nie tylko na pomorzu
W ramach kontroli ogólnopolskiej inspekcja handlowa sprawdziła w sumie 160 restauracji, barów, smażalni ryb, gospód i pizzerii położonych w miejscowościach turystycznych lub przy drogach dojazdowych do nich. Nieprawidłowości ujawnili aż w 127 lokalach (79,4 proc.). - Kontrola wykazała, że jakość potraw i rzetelność obsługi w restauracjach w miejscowościach wypoczynkowych pozostawiają dużo do życzenia. Zdarza się, że turyści są tam wręcz oszukiwani. Dostają tańsze mięso, ryby lub sery, niż obiecano im to w menu, a porcje bywają niedoważone - mówi Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W blisko 50 placówkach kebab z baraniną nie zawierał ani grama baraniny, w pierogach z farszem jagnięco-wołowym było tylko mięso wołowe, a w gyrosie drobiowym - wieprzowina.