Ewelina Brończyk z trudem powstrzymuje łzy, gdy wspomina, co spotkało jej rodzinę przed rokiem.
- Spadło na nas wiele złego, a później równie wiele dobra. Myślałam, że to koniec naszych zmartwień. Tymczasem dokładnie po roku scenariusz niemal się powtórzył - załamuje ręce Ewelina Brończyk.
Wraz z mężem Mirosławem i trójką dzieci: 13-letnim Jakubem, 11-letnim Klaudiuszem i 7-letnim Emilem oraz teściem żyli w urokliwym, drewnianym domku na skraju lasu w Bukowcu (gmina Korzenna). W ubiegłym roku (16 stycznia 2017), kiedy wszyscy byli u lekarza, ich dom stanął w płomieniach. Nic nie udało się uratować. Wówczas z pomocą przyszli dobrzy ludzie. Rodzina otrzymała od jednego z przedsiębiorców z Chełmca domek holenderski, w którym mogła zamieszkać na czas odbudowy swojego mieszkania. Dzięki tej pomocy uniknęli przeprowadzki z Bukowca. Brończykowie przyznają, że nawet nie brali jej pod uwagę, bo prowadzą gospodarstwo. Mają konia i kozy. Bez tymczasowego domku nie mieliby jak doglądać zwierząt.
Niestety, niemal dokładnie rok po tragedii, przyszło im się po raz kolejny zmierzyć z pożarem. 14 stycznia zapalił się domek holenderski. Ogień na szczęście nie zdołał wedrzeć się do środka i zabrać uratowanego cudem dobytku, ale zniszczył elewację. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. W obawie, że to się może powtórzyć, rodzina wolała zamieszkać na budowie.
Na miejscu pogorzeliska, jakie zostało po drewnianym domku, małymi krokami udało się Brończykom postawić dom. W stanie surowym, nie nadawał się do zamieszkania.
- Ale co mieliśmy robić? Boimy się o swoje życie. Nie możemy wrócić do kontenera -mówi pani Ewelina.
Podkreśla przy tym, że do dziś jest wdzięczna przedsiębiorcy, który ofiarował im ten domek. Nie jest on jednak dobrym rozwiązaniem na siarczyste mrozy. A te coraz bardziej dają się we znaki rodzinie również na budowie. - Dziś zamarzły nam rury z wodą - mówiła nam wczoraj Ewelina Brończyk. - Na szczęście mamy tu centralne ogrzewanie.
Siedmioosobowa rodzina mieszka w nieotynkowanym budynku, który udało się postawić dzięki sponsorom oraz z pieniądzom z konta, jakie specjalnie dla Brończyków założyła gmina Korzenna.
- Na koncie udało się zebrać blisko 56 tysięcy złotych - informuje Ewelina Zieleń, asystent rodziny z Gminnego Ośrodka Opieki Społecznej w Korzennej. -Teraz już tylko 152 zł - dodaje.
W lutym, mimo licznych apeli, na koncie pojawiły się tylko dwie niewielkie wpłaty. Tymczasem Brończykowie nie są w stanie sami finansowo udźwignąć dalszej budowy. Pani Ewelina z uwagi na swoje dolegliwości zdrowotne nie pracuje. Jej mąż gdy żona jest w szpitalu, musi zajmować się dziećmi i gospodarstwem. Żyją więc z zasiłków przyznanych przez ośrodek pomocy społecznej i z500 plus. - Trudno w takiej sytuacji odłożyć coś na budowę - martwią się Brończykowie, którzy są wdzięczni za każdą pomoc.
- Dzięki dobrym ludziom już nie śpimy na materacach na betonowej podłodze. Dostaliśmy łóżka. Udało się też przystosować łazienkę - wylicza Ewelina Brończyk.
Niebawem rodzina otrzyma kuchenne meble. Potrzeby są jednak znacznie większe. Trzeba otynkować dom, położyć panele i płytki.
- Udało nam się znaleźć ekipę, która za darmo wykona część prac, ale nie mamy materiałów - mówi Renata Kot, kuzynka pana Mirosława, która pomaga w budowie domu.
W imieniu rodziny apeluje o wsparcie. Dziś Magazyn Ekspres Reporterów TVP 2 ma wyemitować reportaż o Brończykach.
- Może konto dzięki temu drgnie - liczy pani Renata.
Rodzinę pogorzelców można wesprzeć, wpłacając pieniądze na nr konta: 80 8797 1026 0020 0296 1651 0001.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Jak postępować z osobami poszkodowanymi w pożarze?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska