Może gdyby tego dnia jechali inną drogą tamtej feralnej środy, 15 grudnia, nic by się nie wydarzyło, a już na pewno nie wydarzyłoby się zabójstwo. Stało się jednak inaczej. To, co wydarzyło się w rano w hotelu pracowniczym przy Dąbrowskiego było tragicznym finałem wydarzeń z poprzedniego dnia. 57-letni mieszkaniec Trzcianki, obywatel Ukrainy, był pijany w pracy.
Zobacz: Szczepionka na starość coraz bliżej?

Z relacji świadka wynika, że zdarzyło się to już kolejny raz. Szef się wściekł. Oświadczył 57-latkowi, że w tej sytuacji może się pakować. Tamtego poranka, kiedy ze swoim współpracownikiem, swoją prawą ręką, przejeżdżał obok hotelu, chciał tylko sprawdzić czy zwolniony pracownik zwolnił również pokój. 57-latek siedział na kanapie. Mimo wczesnej pory był już pijany – badanie wykazało, że miał we krwi 2,7 promila alkoholu. 72-latek kazał mu się wynosić. Podniósł głos.
W pewnym momencie krzyknął, że tamten ma nóż. Stojący za jego plecami współpracownik nie widział dokładnie kiedy padł cios. Usłyszał krzyk, a potem zobaczył krew. Próbował ratować szefa i tamować krwotok. Sprawca najwyraźniej przerażony tym co zrobił rzucił nóż i uciekł. Został zatrzymany po kilku godzinach.
Czytaj też:
72-latek w stanie krytycznym trafił do szpitala gdzie był natychmiast operowany. Niestety, rana w podbrzusze okazała się śmiertelna. Zmarł w szpitalu kilka godzin później. Jego zabójca musiał najpierw wytrzeźwieć. Dopiero wtedy został doprowadzony do prokuratury.
- Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa. Złożył krótkie wyjaśnienia
- mówi Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Trzciance.
Grozi mu od 8 lat do kary dożywotniego pozbawienia wolności włącznie. Na wniosek prokuratury Sąd Rejonowy w Trzciance zastosował wobec niego najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu. Nóż, którym zadał cios, był zwykłym nożem kuchennym z 20-centymetrowym ostrzem. Został zabezpieczony bez rękojeści.
Źródło: pila.naszemiasto.pl
Głośne zabójstwa, niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze znikni...
Mroczna tajemnica domu pod Nowym Tomyślem. W masakrze życie ...