Uzasadniając wyrok sędzia Tomasz Krawczyk wyjaśnił, że z przyznanej kwoty 240 tys. zł to odszkodowanie za poniesione szkody, zaś 330 tys. zł to zadośćuczynienie za doznane krzywdy. Janusz Baranowski po upadku Westy został oskarżony o działalność na jej szkodę. Trafił do aresztu, w którym przebywał w latach 1993 – 1996. Dlatego tak długo, gdyż stan zdrowia nie pozwalał na rozpoczęcie procesu sądowego. W końcu został zwolniony, a postępowanie w jego sprawie umorzono, co stało się furtką do domagania się odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie.
W większości przypadków wnioskodawca nie udowodnił swoich roszczeń. Między innymi nie potrafił wykazać, jaka była jego sytuacja finansowa w chwili aresztowania i w momencie wypuszczenia na wolność. Nie udowodnił też, jaki był stan majątku rolnego w Domaniewicach i czy powstałe straty to efekt aresztowania czy też może zaniedbań – zaznaczył sędzia Krawczyk.
I dodał, że dla odmiany Janusz Baranowski wykazał, że stracił finansowo w wyniku utraty posady w Polonii (spółka córka Westy – redakcja) oraz po nabyciu uprawnień rentowych i emerytalnych. Po podliczeniu okazało się, że odszkodowanie powinno wynosić 240 tys. zł.
Jeśli chodzi o zadośćuczynienie, to wnioskodawca nie wykazał, że stan jego zdrowia pogorszył się w wyniku pobytu w areszcie. Nim tam trafił niewątpliwie był człowiekiem schorowanym, o czym świadczy doznanie udaru i zawału serca na początku lat 90. - zauważył Tomasz Krawczyk.
Janusz Baranowski spędził w areszcie 40 miesięcy. Sąd przyjął, że za każdy miesiąc za kratami należy mu się 10 tys. zł. Stąd 400 tys. zł zadośćuczynienia. Jednak były senator ma otrzymać o 70 tys. zł mniej. A to dlatego, że sąd odjął byłemu szefowi Westy 30 tys. zł, jakie mu zasądził Trybunał Europejski w Strasburgu. Na dodatek kwota ta została zrewaloryzowana. Stąd wspomniane, „brakujące” 70 tys. zł.
Jestem rozczarowany takim wyrokiem – nie ukrywa Janusz Baranowski.
Jednak przed podjęciem decyzji o apelacji musi mocno się zastanowić: czy przyjąć 570 tys. zł, czy zdecydować się na dalszą batalię sądową, której wynik jest wielką niewiadomą. Tymczasem były senator - jak przyznaje – ma już 76 lat i stan jego zdrowia nie jest najlepszy. Dlatego w tej sprawie musi naradzić się ze swoim pełnomocnikiem, adwokatem Zbigniewem Wędziną, który powiedział nam, że być może zgodzą się na wysokość zadośćuczynienia, a zaskarżą część wyroku dotyczącą zbyt niskiego – ich zdaniem - odszkodowania.