Dramat zaczął się od alkoholowej libacji. Obaj mężczyźni pili denaturat. W pewnym momencie doszło do awantury i bójki. Piotr P. zaatakował swoją ofiarę młotkiem. Potem owinął ciało w koc, oblał denaturatem i podpalił. Zapaliła się cała altana na działkach w wałbrzyskiej dzielnicy Podzamcze. Sprawca chciał w ten sposób zatrzeć ślady zbrodni. Jednak sekcja zwłok wykazała, że nie zamordował swojej ofiary młotkiem. Pobity jeszcze żył gdy zaczynało się palić. Spłonął żywcem.
Zatarcie śladów zbrodni nie udało się. Strażacy szybko zgasili ogień. A Piotr P. został zatrzymany bardzo szybko. W organizmie miał 3 promile alkoholu. Zanim zatem przesłuchano go musiał najpierw dojść do siebie w wałbrzyskiej Izbie Wytrzeźwień.
Usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Później sąd opis tego przestępstwa zmienił. Ocenił, że „szczególnego okrucieństwa” nie było. Jednak zdecydował się na najsurowszy wymiar kary: dożywocie. Tak czy siak sprawca - jak twierdzi jego obrońca - przyznał się do zarzutu. W czasie śledztwa współpracował z organami ścigania. Wyraził skruchę.
Na te m.in. okoliczności powoływał się obrońca Piotra P. w swojej apelacji. Przekonywał sąd, że kara dożywocia jest zdecydowanie zbyt surowa. Powodem całej tragedii - dowodziła obrona - był „silny impuls”. Niekontrolowany wybuch agresji spowodowany przez picie denaturatu. I to - dodajmy - przez kilka dni poprzedzających całą tragedię.
Co prawda Piotr P. to wielokrotny recydywista, ale i tak dożywocie to zbyt surowa kara. Powinna być stosowana tylko w wyjątkowych przypadkach. Obrona domagała się, by mieniono ją na 25 lat więzienia.
Sam oskarżony napisał list do Ministerstwa Sprawiedliwości. Z licznymi zarzutami do procesu i obciążających go dowodów. Przekonywał w nim, że proces nie był rzetelny i uczciwy.
Ale sąd nie uwzględnił argumentów zarówno obrońcy jak i samego oskarżonego. Ocenił, że wyrok świdnickiego Sądu Okręgowego nie powinien być zmieniany. Prawidłowo odtworzono przebieg wydarzeń krytycznego dnia. Z uzasadnienia wyroku wynika, że Sąd Apelacyjny nie zgadza się z opinią o pełnej współpracy oskarżonego ze śledczymi. Owszem było tak w śledztwie. Ale w sądzie oskarżony wszystko odwołał. Tłumaczył się „pokrętnie, nielogicznie i nieudolnie”. Kara dożywocia wcale nie była zbyt surowa i niesprawiedliwa - uznał Sąd Apelacyjny.