Tramwaje wycofywane z użytku trafiają na ulicę Legnicką od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Można tu znaleźć wagony produkowane w czasach PRL, ale i tramwaje wykonane we Wrocławiu przed II wojną światową. Niektóre to unikaty. Jest tam choćby wóz, który służył do opryskiwania chwastów. Jest też taki, którym szlifowało się tory.
Największy skarb to jednak drewniane Linke - Hofmanny, które powstały w latach 20. ubiegłego wieku we wrocławskiej fabryce. One także od dawna stoją pod gołym niebem. Drewniane wagony butwieją. Te tramwaje, podobnie jak pierwsze wozy wyprodukowane w latach 50. przez przedsiębiorstwo Konstal, są wpisane do rejestru zabytków. To dokument, w którym znajdują się takie obiekty jak Hala Ludowa, Ratusz,czy katedra św. Jana Chrzciciela na Ostrowie Tumskim.
W myśl ustawy o ochronie zabytków właściciel jest zobowiązany m.in. do zabezpieczenia takich obiektów. Jeśli tego nie robi, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
- Wiem o tym cmentarzysku - mówi Katarzyna Hawrylak - Brzezowska, miejska konserwator zabytków. - Niestety, nie mamy pieniędzy, aby np. wybudować muzeum i tam umieścić wozy - mówi.
- Ale na zabezpieczenie zabytków plandeką chyba nie trzeba wielkich pieniędzy? Tak samo, jak na lepszą ochronę? - dopytujemy.
- To prawda. Zajmę się sprawą - obiecuje urzędniczka.
Czytaj też: Miasto nie zgodziło się na ogródki piwne w zabytkowych tramwajach