Historia tzw. złotego pociągu rozpaliła emocje Polaków i nie tylko, bo pisze o nim także zachodnia prasa. Trudno się zresztą dziwić. Wciąż tak naprawdę nie wiadomo, czy pociąg istnieje, a jeśli tak - co się w nim znajduje. Ponoć Niemcy ukryli skład o długości około 100 m. Mogli w nim ukryć wszystko: militaria, technologię, dokumentację, może złoto. Jak twierdzą niektórzy, Niemcy zakładali, że jednak dogadają się z aliantami. Pociągu przez lata szukali poszukiwacze skarbów, teraz do władz Wałbrzycha zgłosiło się dwóch panów, którzy twierdzą, że wiedzą, gdzie jest ukryty pociąg.
Piotr Koper i Andreas Richter ujawnili swoje twarze i nazwiska. Na antenie TVP 2 wygłosili nawet specjalny komunikat. Unikali mediów, nie chcieli, by o odkryciu dowiedział się cały świat - tak twierdzą. Ale stało się, doszło do "wycieku poufnych dokumentów". Musieli się ujawnić.
Koper i Richter mają już ponoć sponsorów gotowych opłacić wydobycie pancernego pociągu z spod ziemi bez obciążania tymi kosztami budżetu państwa.
- Oświadczamy, iż dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa polskiego oraz precyzyjnego wskazania miejsca jego odkrycia - poinformowali Polak i Niemiec. - Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie - dodali.
Pozostawią pociąg na Dolnym Śląsku, ale chcą 10 proc. znaleźnego, które - jak podnoszą - przeznaczą na budowę muzeum związanego ze znaleziskiem.
Tak, panowie wspomnieli o prawie i słusznie. Bo pierwszą rzecz, którą wiedzieć musi poszukiwacz skarbów, który chce swoją pracę czy hobby wykonywać legalnie, jest to, że musi się wystarać o pozowanie wojewódzkiego konserwatora zabytków. "Oznacza to, że jeśli ktoś chce wykonywać roboty budowlane w otoczeniu zabytków, prowadzić badania archeologiczne bądź też po prostu poszukiwać ukrytych lub porzuconych zabytków ruchomych, w tym archeologicznych, przy użyciu urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania, najpierw musi uzyskać pozwolenie" - pisze Magdalena Przepiórka na stronach Inforu.
Wniosek o wydanie pozwolenia należy złożyć do wojewódzkiego konserwatora zabytków - w zależności od miejsca, w którym zamierzamy szukać. W swojej prośbie o wydanie nam pozwolenia powinniśmy napisać: dlaczego chcemy szukać, czego konkretnie, kiedy swoje prace zamierzamy rozpocząć, a kiedy zakończyć. Dobrze, jeśli do swojego wniosku czy podania dołączymy mapy terenu z zaznaczonym miejscem naszej planowanej działalności. Poszukiwacz skarbów musi wiedzieć, że jeśli będzie szukał zabytków nielegalnie, a zostanie na tym przyłapany, może trafić do aresztu, zapłacić sporą grzywnę, stracić cały swój sprzęt, znalezione rzeczy, jeśli takowe były, i będzie musiał posprzątać to, co zniszczył lub rozkopał.
Odpowiedni sprzęt, wiedza - to za mało. Dobry poszukiwacz skarbów musi być cierpliwy. Czasami skarbu szuka się całymi latami
A tak na marginesie - już pomijając poszukiwaczy skarbów - osoby, które przypadkowo podczas budowy albo zabawy natrafiły na jakiś przedmiot, który może być zabytkiem, powinny natychmiast przestać budować. Szybko zabezpieczyć znalezisko i natychmiast o swoich przypuszczeniach powiadomić konserwatora zabytków, a jeśli nie jest to możliwe - to właściwego wójta, burmistrza lub prezydenta miasta.
Tyle prawo. Kolejna kwestia: pasja i zacięcie. Trzeba naprawdę lubić kopać w ziemi, żeby szukać skarbów, inaczej po kilku wyprawach rzucimy sprzęt w kąt i tyle będzie z zabawy. Ale jeśli poszukiwanie skarbów naprawdę nas wciągnęło, należy wytyczyć sobie cel i zadania.
Jeśli już zamierzamy ruszyć w teren, dobrze jest wiedzieć, czego i gdzie chcemy szukać. Bo przecież nie ma sensu biegać po łąkach czy lasach, w których mamy szansę znaleźć co najwyższej wyrzucone butelki. Więc warto poczytać, potem zrobić rozeznanie w terenie - porozmawiać z lokalnymi mieszkańcami. Mogą wiedzieć więcej, niż można wyczytać w naukowych książkach. Poszukiwacz skarbów musi być tak naprawdę trochę historykiem, kochać przeszłość, wiedzieć o niej więcej niż inni. Na jego półkach oprócz historycznych powieści winny się znaleźć mapy, mapy i jeszcze raz mapy. To one pomagają w szukaniu, a czasami ratują życie. Trzeba mieć też uszy i oczy szeroko otwarte, słuchać, wyłapywać z opowieści to, co najważniejsze dla poszukiwacza skarbu. Analizować i łączyć fakty.
Wreszcie nie będzie dobrym poszukiwaczem skarbów ktoś, kto nie lubi natury. Praca poszukiwacza to tak naprawdę ciągła praca w terenie, ciągłe obcowanie z przyrodą. Trzeba ją kochać i szanować.
"W teren należy wybrać się z dobrym wykrywaczem metali, najlepiej posiadającym dyskryminacje »rasową«. Nieodzowna jest dobra saperka wojskowa, najlepsza amerykańska - składana. Trzecim ważnym elementem są mocne, wysokie, wojskowe lub turystyczne buty. Pomagają w zeskakiwaniu do okopów, ziemianek, kopanie nimi jest lżejsze. Dobrym butem świetnie zasypuje się płytkie »dołki«. W plecaku znajdują się kanapki, w zimne dni termos z herbatą, z cytryną. Do wyciągania »żelastwa« bardzo przydają się drelichowe rękawiczki, gdyż łatwo o skaleczenie, co przy pracy w ziemi może wiązać się z tężcem. W plecaku należy mieć kilka torebek reklamówek na znaleziska. Ubranie najlepsze jest w stylu militarnym, nie zwraca uwagi osób postronnych, nie rozrywa się o gałęzie. W zimne dni należy zabrać czapkę na uszy. Długotrwałe chodzenie po lesie, deszcz, może spowodować nadmierne schłodzenie organizmu. Bez mapy, kompasu, latarki, opatrunku i przeczytanej książki o surwiwalu nie wybierajmy się samotnie do lasu. Wyjazd z kolegą na »wykopki« zmniejsza koszty podróży (w przypadku samochodu), pozwala podzielić się spostrzeżeniami i pomaga wyjść cało z niejednej opresji. Rywalizacja w poszukiwaniach jest również motywacyjna. Wygodnie jest głęboki dół kopać na zmianę z kolegą, co nie jest bez znaczenia pod koniec niedzieli spędzonej w lesie" - pisze w "Vademecum poszukiwacza skarbów" Wojciech Oksieńciuk.
Dalej Oksieńciuk radzi, aby w razie znalezienia czegoś, co przypomina niewybuch, natychmiast miejsce oznaczyć, choćby gałęziami, i zawiadomić policję albo przedstawicieli administracji państwowej. Jeśli natomiast natrafimy na znalezisko archeologiczne, trzeba gnać do najbliższego muzeum, ale w ogóle należy się wystrzegać szukania w terenie, w którym prowadzone są wykopaliska. Bywa, że nikogo na nich ma, co wcale nie znaczy, że prace zostały zakończone.
Było już wcześniej o tym, że poszukiwacz skarbów musi szanować przyrodę, dlatego swoje miejsce pracy należy zawsze zostawić w jak najlepszym porządku. Pozakopywać dołki, a śmieci, które zostały znalezione, zabrać ze sobą i wyrzucić albo zakopać w ziemi.
Nie będzie dobrym poszukiwaczem skarbów osoba, która kocha wygody. To hobby wymagające sprawności fizycznej, zahartowania, umiejętności przetrwania w trudnych warunkach, bo podczas poszukiwań może nas złapać deszcz, zawierucha, możemy też trafić na jakiegoś dzikiego zwierzaka. Mieszczuch, który boi się natury, nie odnajdzie się w takiej sytuacji.
No i kolejna, ostatnia sprawa - cierpliwość. Skarbów można szukać latami, bezskutecznie. Ktoś w gorącej wodzie kąpany, kto chce zrobić wynik natychmiast, zupełnie nie nadaje się do tej roboty. Trzeba wierzyć, że w końcu znajdziemy coś ciekawego, i nie zrażać się niepowodzeniami. Zresztą niektórzy poszukiwacze skarbów podnoszą, że od znalezisk ważniejsze jest samo szukanie.