***
Kompletne teczki Bolka | IPN udostępnił akta TW "Bolek" | Dokumenty TW "Bolka"
Źródło: AIP/x-news
Dziennikarze, w tym reporterzy Agencji Informacyjnej Polska Press, weszli w poniedziałek w południe do siedziby Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie została im udostępniona część dokumentów zabezpieczonych w domu gen. Kiszczaka. Wśród akt, które ujawnił IPN, znajdują się papiery podpisane "Lech Wałęsa Bolek".
WYWIAD | PRACOWNIK STOCZNI: WAŁĘSA DONOSIŁ NA MNIE DO SB
Zgodnie z zapowiedzią prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr. Łukasza Kamińskiego ujawnione zostały teczka osobowa, teczka pracy agenta „Bolka” oraz list napisany osobiście przez gen. Kiszczaka w 1996 r. do ówczesnego dyrektora Archiwum Akt Nowych. Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970–1976.
Lech Wałęsa na mikroblogu w serwisie wykop.pl, 22 lutego 2016 r. (pisownia oryginalna):
Tak przegrałem , ale tylko w tym miejscu gdzie prawie wszyscy uwierzyli że jednak jakaś zdradziecka agenturalna współpraca z SB 46 lat temu incydentalnie krótko ale była , i na krótko zostałem złamany .To nieprawda
Nie jestem w sanie jednak Was Przekonać Dziękuję zdradziliście mnie nie ja Was .LW.
Prezes IPN poinformował w sobotę, że ze względu na duże emocje towarzyszące agenturalnej przeszłości byłego prezydenta IPN sprawnie przeprowadził procedurę przygotowania dokumentów do udostępnienia. Doktor Łukasz Kamiński po raz kolejny zapewnił, że są one autentyczne i dotyczą Lecha Wałęsy, choć przyznał, że podpisy Lecha Wałęsy pod zobowiązaniem do współpracy, donosami oraz pokwitowaniami za odbiór pieniędzy nie były badane przez grafologa.
CZYTAJ TEŻ | CO KRYJE SZAFA KISZCZAKA. CZY GENERAŁ TRZYMAŁ W SZACHU ELITY III RP?
IPN udostępnił dziennikarzom i naukowcom kopie dokumentów, można je fotografować, filmować i otrzymać w wersji elektronicznej. Oryginalne dokumenty będą jeszcze poddane oględzinom konserwatora, choć archiwiści oceniają ich stan jako dobry. Dokumenty będą też badane przez innych ekspertów, w tym m.in. grafologów.
Mimo zapowiedzi ujawnienia dowodów współpracy Lecha Wałęsy z SB były prezydent konsekwentnie zaprzecza, że dał się złamać, donosił i brał za to pieniądze. W sobotę na swoim mikroblogu przedstawił kolejną wersję wydarzeń z 1970 r.
Wałęsa napisał, że dał się podejść funkcjonariuszowi SB. „Czy jednak prawdą było, że Pan zgubił pieniądze na kupno samochodu i dodatkowo kontrolowano Panu wydawane pieniądze w pracach operacyjnych. Wtedy ja się na Pana płaczącą prośbę zgodziłem, podpisałem podobne papiery, ale Pan pod przysięgą obiecał, że wszystkie te papiery wrócą do mnie, a na pewno będą zniszczone” – opisywał Wałęsa.
To kolejna wersja wydarzeń przedstawiona przez byłego prezydenta. Już w 1992 r., po opublikowaniu tzw. listy Macierewicza, w której zapisano, że w archiwach byłego MSW zachowały się dokumenty świadczące o współpracy Lecha Wałęsy z SB, ówczesny prezydent twierdził, że podpisał jakieś papierki. Potem precyzował, że było to pokwitowanie za sznurówki i inne rzeczy, które mu odebrano podczas aresztowania. W kolejnych latach Wałęsa twierdził, że w latach 70. w Gdańsku działało kilku agentów SB o pseudonimie Bolek i wspominał o sobowtórze, który mógł być wybrany, by go skompromitować. W ostatnich dniach twierdził, że podczas rewizji SB zabrała mu m.in. ręcznie pisane wspomnienia z Grudnia 1970 r., które później przerobiła na donosy.
„Uwierzono, że dałem się złamać, że w latach 70. lekko współpracowałem, donosiłem i brałem pieniądze. NIE. NIE. NIE... nie ... nie .nie. to NIEPRAWDA. Gdyby była to prawda i byłyby tego dowody, to nie ryzykowano by z takim rozmachem podrabiania faktów i dowodów” – napisał natomiast Wałęsa w niedzielę.