
Spis treści
Scenariusz pierwszy: Premier Mateusz Morawiecki
Po niedawnych konsultacjach z przedstawicielami partii politycznych, które dostały się do Sejmu, prezydent Andrzej Duda ogłosił, że są dwie poważne kandydatury na stanowisko premiera. Prawo i Sprawiedliwość, jako partia, która uzyskała najlepszy wynik w wyborach parlamentarnych, przedstawiła dotychczasowego szefa rządu, Mateusza Morawieckiego.
Za tym, że to urzędujący premier otrzyma misję stworzenia nowego rządu przemawia kilka powodów. W pierwszej kolejności jest to nieformalny obyczaj, w myśl którego prezydent powierza zadanie sformowania gabinetu przedstawicielowi zwycięskiej partii. W czasie konsultacji z Andrzejem Dudą przedstawiciele PiS przekonywali głowę państwa, że są w stanie stworzyć większość w Sejmie, która udzieliłaby Morawieckiemu wotum zaufania. Podobne zdanie kilkukrotnie wygłosił sam obecny premier.
Innym argumentem zwolenników tezy o powierzeniu misji Morawieckiemu jest fakt, że prezydent Andrzej Duda wywodzi się z partii dotychczas rządzącej. Choć oczywiście jest osobą bezpartyjną, to związki z ugrupowaniem, którego był wieloletnim politykiem, są jasne. Dochodzi do tego kwestia braku zaufania prezydenta do drugiego kandydata na premiera, Donalda Tuska, którego Duda nie ukrywał w wielu swoich wypowiedziach.
Scenariusz drugi: Nominacja dla Donalda Tuska
Drugą opcją, jaka jest na stole, jest powierzenie misji utworzenia rządu właśnie wspólnemu kandydatowi Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi oraz Nowej Lewicy. Liderzy partii dotychczasowej opozycji ogłosili przed konsultacjami z prezydentem, że szefem rządu powinien zostać Donald Tusk. Efektem ich porozumienia ma być stabilna większość w Sejmie, która może liczyć nawet 248 mandatów.
To właśnie jest głównym argumentem zwolenników Tuska, który już był premierem w latach 2007-2014 i dzierży tytuł najdłużej sprawującego swój urząd szefa rządu w historii III RP. Politycy KO, TD i Lewicy przekonują, że PiS próbuje zaklinać rzeczywistość, twierdząc, że jest w stanie sformować jakąkolwiek większość, która zagłosowałaby za premierem Mateuszem Morawieckim.
Choć między partiami mającymi utworzyć koalicję rządową występują różnice, często bardzo duże, ich przedstawiciele zgodnie deklarują, że ich celem jest utworzenie rządu.
Pojawiają się także komentarze, że Andrzej Duda nie będzie chciał nominować Morawieckiego, gdyż nie chce, by ekipa Zjednoczonej Prawicy doświadczyła spektakularnej przegranej podczas głosowania ws. wotum zaufania dla rządu.
Scenariusz trzeci: Zaskoczenie?
Konstytucja daje prezydentowi wolną rękę w sprawie tego, kogo mógłby desygnować na premiera. Dlatego zdaniem niektórych komentatorów, Andrzej Duda może zaskoczyć opinię publiczną.
Wśród tych, których wymienia się jako potencjalną „trzecią opcję”, wymienia się przede wszystkim lidera Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniaka-Kamysza. Zarówno PiS, jak i środowisko wokół prezydenta wysyłało wiele sygnałów w kierunku ludowców.
Argumentem mającym potwierdzać ten kierunek ma być także wzajemna sympatia, jaką mają darzyć się zarówno Duda jak i Kosiniak-Kamysz, znający się jeszcze z czasów, gdy razem zasiadali w Radzie Miasta Krakowa w latach 2010-2011.
Najpewniej jednak w poniedziałek wieczorem prezydent w ogóle nie poda nazwiska kandydata na premiera, mimo porannego wpisu Marcina Mastalerka, szefa kancelarii mówi, że Andrzej Duda podjął już decyzję „w sprawie pierwszego kroku”.
Jak podkreślają konstytucjonaliści, formalnie prezydent nie może desygnować kandydata na szefa rządu przed pierwszym posiedzeniem Sejmu. Poniedziałkowe wystąpienie będzie więc raczej ogłoszeniem kierunku, w jakim chce pójść Andrzej Duda. Może też stwierdzić, że poczeka na to, jaka większość zagłosuje za prezydium Sejmu podczas pierwszej jego sesji, może też na przykład podać jedynie nazwisko marszałka-seniora.
Orędzie prezydenta ma być wyemitowane o godzinie 20.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
dś