Cyfrowy totalitaryzm, wilcza dyplomacja. Zjazd chińskich komunistów powinien zatrwożyć świat

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Wyniki zjazdu oznaczają jeszcze jedno: utrwalenie strategicznego partnerstwa z Rosją. Nawet jeśli Xi jest zirytowany problemami rosyjskimi na froncie ukraińskim, to wciąż Moskwa jest użyteczna dla Państwa Środka.
Wyniki zjazdu oznaczają jeszcze jedno: utrwalenie strategicznego partnerstwa z Rosją. Nawet jeśli Xi jest zirytowany problemami rosyjskimi na froncie ukraińskim, to wciąż Moskwa jest użyteczna dla Państwa Środka. EPA/WU HAO
Xi Jinping został wybrany na trzecią z rzędu kadencję sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin. Nie brak opinii, że na XX Zjeździe KPCh utorował sobie drogę do rządów dożywotnich. Z kierownictwem złożonym z wiernych ludzi, Xi uzyskał władzę, jaką w Chinach ostatnio miał Mao Zedong. To zła informacja dla świata, szczególnie w świetle celów, jakie Xi chce osiągnąć. Koniec z gospodarczym otwarciem i rozwojem, ważniejszy nacjonalizm chiński i agresja wobec sąsiadów.

Rządzi od dekady, porządzi jeszcze co najmniej dekadę. A kto wie, może dłużej (zależy, jak długo pożyje). Xi Jinping umocnił na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Chin swe panowanie na skalę niewidzianą od dekad. Dziesięć lat temu kolegialne kierownictwo partyjne wskazało go, bo obiecał ukrócić korupcję i zdyscyplinować partię, która doznała swoistego „zawrotu głowy od sukcesów” (odniesienie do pewnej politycznej wolty Stalina…), jakimi był gwałtowny wzrost gospodarczy Chin. Od czterech dekad to był fundament rosnącej pozycji czerwonego Państwa Środka na świecie. Ale dziś Xi Jinping chce czegoś więcej. Mało mu gospodarczej potęgi. Chce nowego porządku globalnego, osłabienia Ameryki, a żeby móc to osiągnąć, najpierw - władzy absolutnej w samej Chińskiej Republice Ludowej. Służy temu forsowana polityka "zero Covid", zwiększająca m.in. kontrolę państwa nad obywatelami i zarazem izolująca ich od świata zewnętrznego fizycznie. Pozostaje Internet, a ten w Chinach ma iście orwellowskie oblicze.

Mao 2.0?

Zasadę, że jedna osoba może pełnić co najwyżej dwie kadencje szefa partii i państwa, wprowadzoną po śmierci Mao Zedonga, Xi usunął już w 2018 roku, rok po tym, jak wybrano go na kolejne pięć lat. Teraz wybrano go na kolejne pięć lat. „Jądro partii” – tak Xi Jinpinga określa się już nawet w oficjalnych dokumentach KPCh. Do statutu partii wprowadzono poprawki, między innymi podkreślając rolę Xi Jinpinga w KC i całej KPCh. Kluczowa ma być teraz „myśl Xi Jinpinga o socjalizmie z chińską specyfiką w nowej epoce”. Xi nie dość, że ma kierować partią przez kolejne pięć lat (co najmniej), to również jest już jasne, że w marcu 2023 po raz kolejny zostanie „wybrany” na przewodniczącego ChRL, czyli głowę państwa. W ten sposób Xi już przebija swych poprzedników z „ery po Mao”, choćby Hu Jintao i Jiang Zemina, którzy rządzili po jednej dekadzie (dwie kadencje). Co więcej, za ich czasów rządziło ścisłe kierownictwo, a nie oni sami. Xi to zaczął zmieniać zaraz po tym, jak przejął władzę. XX Zjazd to ukoronowanie powrotu od kierownictwa kolektywnego do jedynowładztwa.

Co ważne, na zjeździe nie podjęto żadnych decyzji dotyczących sukcesji. Wniosek? Xi już teraz zamierza rządzić nie tylko przez trzecią, ale i czwartą kadencję. Co właściwie oznacza zamiar rządów dożywotnich. Sam Xi kiedyś został wyraźnie wskazany jako następca przewodniczącego Hu Jintao, pod którego rządami przez pięć lat pełnił funkcję zastępcy, zanim przejął stery partii na XVIII Zjeździe w 2012 roku. Trzecia kadencja Xi na stanowisku głowy państwa zostanie prawdopodobnie potwierdzona na dorocznej sesji Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (parlamentu ChRL) w marcu 2023 roku. Przyspieszenie na drodze do jedynowładztwa Xi i jego akolici tłumaczą krytycznymi czasami, nie tylko w kraju, ale i na świecie (inna rzecz, że sami w części do tego doprowadzili). - Musimy więc być bardziej świadomi potencjalnych zagrożeń, być przygotowani na najgorsze scenariusze i gotowi do przetrzymania silnych wiatrów, wzburzonych wód, a nawet niebezpiecznych sztormów – powiedział Xi do ponad dwóch tysięcy delegatów w Wielkiej Hali Ludowej w Pekinie, otwierając XX zjazd KPCh.

Żadnych rywali, sami lojaliści

Przedłużenie kierowania partią na kolejne pięć lat to jedno. Nie mniej ważna jest czystka w najściślejszym kierownictwie KPCh, czyli siedmioosobowym Stałym Komitecie Biura Politycznego Komitetu Centralnego partii. Wszyscy rywale, potencjalni i realni, zostali usunięci z tego grona, a lojaliści Xi zajęli ich miejsce. Numerem dwa został były sekretarz partii w Szanghaju Li Qiang, który najpewniej w marcu zastąpi Li Keqianga na stanowisku premiera kraju. Xi Jinping ma do niego absolutne zaufanie, a Li Qiang jest absolutnie lojalny wobec Xi Jinpinga. Ta lojalność przejawia się w realizacji linii politycznej Xi. Li Qiang był szeroko krytykowany na arenie międzynarodowej za szkody, które wyrządził lockdownem w Szanghaju, ale jego niezachwiana realizacja polityki „zero Covid” pokazuje, jak bardzo lojalny jest wobec Xi.

Oczywiście numerem jeden, sekretarzem generalnym, pozostaje Xi. A ze starego składu Stałego Komitetu pozostało jeszcze dwóch ludzi, jego ludzi. To Zhao Leji i Wang Huning. Do nich dołączyli nowo awansowani: były szef pekińskiej partii Cai Qi, były dyrektor biura generalnego partii Ding Xuexiang i były szef partii w prowincji Guangdong Li Xi - wszyscy oni byli wcześniej członkami Biura Politycznego. Wszyscy, z wyjątkiem Li Xi, pracowali wcześniej pod okiem Xi Jinpinga, gdy ten piął się po szczeblach partyjnych, czy to w Zhejiang, czy w Szanghaju. Nagłośnione w mediach usunięcie byłego prezydenta Hu Jintao z podium podczas obrad było prawdopodobnie związane z tym, że nie krył on oburzenia, gdy dowiedział się, iż jego jedyny sojusznik, Hu Chunhua, nie będzie w Stałym Komitecie Biura Politycznego. Zdezorientowany Hu został wyprowadzony z sali przez ochroniarza. Oficjalnie podano, że musiał opuścić obrady z powodu kłopotów zdrowotnych.

Jaka gospodarka, głupcze?

Wiele mówi fakt, że w „siódemce” Komitetu Stałego nie ma żadnego działacza zorientowanego w kwestiach zarządzania gospodarką. Xi nie dba o to. Zrywa z 40-letnią polityką reform i otwarcia gospodarczego zapoczątkowaną przez Deng Xiaopinga w 1979 r. Z kierownictwa partii wyrzucono ostatnich „ekonomicznych technokratów”. Xi usunął fachowców od gospodarki wywodzących się jeszcze z ekip budowanych przez jego poprzedników – Hu Jintao i Jiang Zemina – mimo, że wykazywali oni wobec niego pełną lojalność. Premierem, czyli głównym człowiekiem odpowiedzialnym za zarządzanie gospodarką, będzie człowiek, który odpowiada za dwumiesięczny katastrofalny ekonomicznie lockdown Szanghaju. Partia zamieniła filozofię rozwoju gospodarczego na filozofię politycznej walki. Należy oczekiwać wewnątrzpartyjnych walk i czystek. Wzrosną ataki na sektor prywatny pod szyldem walki z korupcją. Ale co najgorsze, polityka zagraniczna ChRL stanie się mniej przewidywalna. Kontynuowana będzie tzw. wilcza dyplomacja, bardzo agresywna i nastawiona na ekspansję.

Teraz liczy się umacnianie reżimu, osobistej władzy Xi, nacjonalizm chiński, terror wobec Ujgurów czy Tybetańczyków, dobijanie autonomii Hongkongu i ekspansja zewnętrzna. W pierwszej kolejności podbój Tajwanu. Tajwan nigdy nie był rządzony przez partię komunistyczną, ani nie stanowił części Chińskiej Republiki Ludowej, a jego 23 mln mieszkańców nie ma ochoty rezygnować z suwerenności czy demokratycznego sposobu życia. Xi prawdopodobnie nie będzie chciał rozmawiać z tajwańskim rządem, ponieważ Pekin wykluczył negocjowanie z Tajpej na równych prawach. Partia przedłużyła kontrolę Xi nad siłami zbrojnymi w roli przewodniczącego Centralnej Komisji Wojskowej i wymieniła jego dwóch zastępców. Te nazwiska też mają wiele wspólnego z przyszłą wojną o Tajwan. He Weidong to weteran 31. Armii stacjonującej w południowo-wschodniej prowincji Fujian, po drugiej stronie Cieśniny Tajwańskiej naprzeciwko Tajwanu. Zhang Youxia ma zaś doświadczenie bojowe z wojny z Wietnamem. Zajmując Tajwan, Xi Jinping przeszedłby do historii Państwa Środka jako ten, który po wielu dekadach dokończył dzieło Mao Zedonga. Ale ma na to sporo czasu, więc niewykluczone, że paradoksalnie teraz, gdy umocnił swe panowanie i wyeliminował potencjalnych rywali, nieco odpuści w kwestii Tajwanu. Eskalacja napięcia wokół wyspy w ostatnim roku służyła bowiem przede wszystkim jego strategii zdominowania XX Zjazdu KPCh.

Wyniki zjazdu oznaczają jeszcze jedno: utrwalenie strategicznego partnerstwa z Rosją. Nawet jeśli Xi jest zirytowany problemami rosyjskimi na froncie ukraińskim, to wciąż Moskwa jest użyteczna dla Państwa Środka. Angażuje siły i uwagę Zachodu, jest sojusznikiem w kluczowej konfrontacji zewnętrznej Pekinu: z USA. Dostarcza gaz i ropę, oferuje ogromny obszar dla potencjalnej kolonizacji chińskiej, może umożliwić Chinom korzystać z wód Oceanu Arktycznego w celach militarnych etc. etc. Mówiąc krótko, Chinom rządzonym przez Xi putinowska Rosja jest w pewnym sensie tak bliska, jak ostatnio Chinom rządzonym przez Mao stalinowska Rosja.

mm

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
24 października, 23:26, Gość:

Wszyscy miłośnicy lewicy i lewicowych eksperymentów powinni zobaczyć jak się kończą czerwone fantazje. Nie ma znaczenia czy mówimy o gospodarce, demokracji, prawach człowieka, edukacji czy etyce. Zawsze jest tak samo.

Wszyscy zwolennicy prawactwa powinni zobaczyć jak wygląda życie w Indiach i porównać je z życiem przeciętnego Chińczyka.

G
Gość
Wszyscy miłośnicy lewicy i lewicowych eksperymentów powinni zobaczyć jak się kończą czerwone fantazje. Nie ma znaczenia czy mówimy o gospodarce, demokracji, prawach człowieka, edukacji czy etyce. Zawsze jest tak samo.
Wróć na i.pl Portal i.pl