Z zapisów w karcie medycznej czynności ratunkowych wynikało, że feralnego dnia, w maju 2016 r., pogotowie zaczęło ratować pacjenta o godzinie 1.47, a śmierć nastąpiła osiem minut później.
PISALIŚMY O TYM:
Lekarz poświęcił umierającemu pacjentowi 8 minut
Lekarz zaznaczył wystąpienie asystolii, czyli całkowity brak skurczów serca. Opisał, że wykonał siedem czynności medycznych w tym czasie.
Tymczasem zdaniem żony zmarłego pacjenta, przeprowadził tylko jedną czynność - badanie EKG. Okoliczności wyjaśniała Prokuratura Rejonowa w Zawierciu, która poddała wątpliwość możliwość przeprowadzenia tylu czynności w tak krótkim czasie. Postawiła lekarzowi zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumentacji i skierowała do sądu akt oskarżenia.
Sąd Rejonowy w Częstochowie uznał mężczyznę za winnego zarzucanego mu czynu i skazał na 5 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Ale apelacja obrońcy lekarza adwokata Marcina Janika okazała się skuteczna.
Sąd Okręgowy w Częstochowie podzielił argumentację obrońcy, wskazując m.in., że dowody zebrane w postępowaniu nie dawały podstaw do skazania, a zeznania pokrzywdzonej są niespójne i nielogiczne. I ostatecznie uniewinnił lekarza. Wyrok jest już prawomocny.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Choroby zakaźne - oni pamiętają! Film Śląskiej Izby Lekarskiej
TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego