Sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas spotkania szefów dyplomacji USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec w Berlinie podkreślił, że Moskwa nie dysponuje potencjałem równym połączonym siłom Zachodu. Z kolei szefowa dyplomacji Niemiec Annalena Baerbock powiedziała, że wszelkie nowe formy agresji Rosji na Ukrainę będą miały „poważne konsekwencje”.
Przekaz spotkania w Berlinie zatarł nieco fatalne wrażenie po konferencji Bidena. Prezydent USA zasugerował, że „mniejsze wtargnięcie” na Ukrainę spotka się z mniejszymi sankcjami i wywoła spór w NATO dotyczący odpowiedzi na nie, niż duża inwazja zbrojna. Potem rzeczniczka Białego Domu precyzowała, że Bidenowi chodziło nie o skalę militarnej agresji, ale działania hybrydowe i cyberataki.
Mimo to, głos zabrał w tej sprawie prezydent Ukrainy. „Chcemy przypomnieć wielkim państwom, że nie ma mniejszych najazdów i nie ma małych narodów. Nie ma też mniejszych ofiar i małego żalu z powodu straty bliskich" - napisał Wołodymyr Zełenski na Twitterze.
