Do sądu – przypomnijmy – trafił akt oskarżenia czterech policjantów, którzy w maju 2016 roku zatrzymali Igora Stachowiaka na wrocławskim Rynku. Zawieźli go na komisariat przy ulicy Trzemeskiej i tutaj razili prądem z paralizatora. Zdaniem prokuratury, znęcali się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym mężczyzną i nadużyli uprawnień. Igor zmarł na komisariacie. Jednak prokuratura nie znalazła – jak twierdzi – dowodów na bezpośredni związek zachowania funkcjonariuszy ze śmiercią.
- Musieli przynajmniej przewidywać, że to co robią z Igorem może się skończyć jego śmiercią - mówi tymczasem mecenas Mikołaj Pietrzak. Jest jednym z pełnomocników rodziców Igora Stachowiaka. Prawnicy pokrzywdzonych złożyli wniosek, by sąd na wstępnym posiedzeniu rozważył możliwość zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo.
Rzecz jasna nie chodzi o to, by już teraz jednoznacznie przesądzać tę kwestię. Chodzi tylko o to, by uprzedzić o możliwość takiej zmiany zarzutów. - W naszym wniosku są merytoryczne argumenty, ale nie ujawnię szczegółów. Najpierw niech treść pozna sąd – mówi mecenas Pietrzak.
Jeśli sąd rejonowy uzna, że prawnicy rodziny mają rację, wyda postanowienie o przekazaniu sprawy do sądu okręgowego. Bo sprawy dotyczące zabójstwa rozpatrywane są właśnie tam. A w składzie jest pięć osób – dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników. Obrońcy oskarżonych będą mogli odwołać się od tego postanowienia. Jeśli ich odwołanie zostanie odrzucone, sprawa trafi do sądu okręgowego.
- Nie znam treści wniosku prawników rodziny Igora Stachowiaka. Nie będę go więc komentował - mówi jeden z obrońców oskarżonych funkcjonariuszy, mecenas Zbigniew Piątkowski.