Skargę w łódzkim Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym mecenas Paduszyński złożył w imieniu swego klienta, dziennikarza Leszka Kraskowskiego.
WSA w styczniu poinformował stronę, że rozpatrzy skargę po wpłaceniu 100 zł tzw. wpisu sądowego, Kraskowski zaś na Twitterze oznajmił, że wpis sądowy wpłaci.
To kolejna odsłona dość głośnej sprawy o ujawnienie treści pracy magisterskiej ministra Andrzeja Adamczyka (PiS). Dlaczego klient Paduszyńskiego chce ją przeczytać?
Minister Adamczyk obronił pracę w olkuskiej fili SAN w lipcu 2016 r. (od 8 miesięcy był wtedy ministrem), ale studia magi-sterskie na tej uczelni rozpoczął w październiku 2014 r. Adwo-kat Paduszyński nie twierdzi wprost, że chodzi o podejrzenie plagiatu, bo to można by stwierdzić tylko po przeczytaniu pracy. Mówi natomiast, że minister Adamczyk obronił pracę w trybie tak szybkim, w jakim robią to tylko wybitnie uzdolnieni studenci.
- Nie twierdzę, że pan minister nie jest zdolny. Jednak napisać i obronić pracę tak szybko, jednocześnie pracując i pełniąc tak odpowiedzialne stanowisko... Mamy prawo to sprawdzić i to właśnie robimy - mówił nam adwokat pod koniec lipca.
Dlaczego Paduszyński poskarżył się na rektora? Adwokat informuje, że od kiedy złożył na uczelni wniosek o udostępnienie treści pracy ministra, otrzymał od SAN kilka różnych pism, w których zawarta była odmowa, także z tego powodu, że nie dał na to zgody Andrzej Adamczyk.
Jednak zdaniem łódzkiego adwokata żadne z tych pism nie ma cech decyzji administracyjnej, stąd skarga. - Nie chcemy, by zarzucono nam, że czegoś w tym procesie nie dopatrzyliśmy - mówi Piotr Paduszyński.
Kiedy w lipcu 2017 r. sprawa wniosków o dostęp do treści pracy magisterskiej ministra Adamczyka ujrzała światło dzienne, resort infrastruktury zareagował dość ostro. - Minister posiada wyższe wykształcenie, a jakiekolwiek insynuacje dotyczące niesamodzielnego napisania pracy magisterskiej są nieprawdziwe - powiedział Szymon Huptyś, rzecznik resortu. - W stosunku do osób powielających fałszywe informacje, godzące w jego dobre imię, minister rozważy wejście na drogę prawną.
Oburzone były też władze SAN: „Praca Andrzeja Adamczyka, tak jak wszystkie inne, została poddana weryfikacji pod kątem autorskich praw majątkowych i praw pokrewnych w programie plagiat.pl, a wynik tej weryfikacji pozwalał na dopuszczenie pracy do obrony” - napisały do nas wówczas władze tej prywatnej łódzkiej uczelni.
Adamczyk po odwołaniu rządu Beaty Szydło 9 stycznia został ministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego.