W roli promotora czuję się jak ryba w wodzie. Boks znam od podszewki. Byłem współtwórcą grupy Universum. W 1991 r. nic tam jeszcze nie było. Urządzałem salę treningową, meblowałem ją. Byłem też obecny m.in. przy negocjacjach ze stacjami telewizyjnymi. Wiem, o co chodzi w tym biznesie. Ale wiele rzeczy musiałem też sobie przypomnieć. Moi byli promotorzy wysłali mi listę rzeczy potrzebnych do organizacji gali. Od wiader z wodą po najważniejsze elementy, o których trzeba pamiętać - podkreśla Dariusz Michalczewski, były mistrz świata kategorii półciężkiej i junior ciężkiej, który wraca do boksu w roli promotora. 8 grudnia w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie "Tygrys" zorganizuje galę Tiger Fight Night Urban Jungle. W walce wieczoru wystąpi Izu Ugonoh (18-1, 15 KO), a przed nim do ringu wejdą m.in. Michał Cieślak (17-0, 11 KO) i Kamil Łaszczyk (24-0, 8 KO).
Podczas gali odbędzie się też benefis Michalczewskiego, który w tym roku obchodził 50. urodziny. Gościem specjalnym wydarzenia będzie Roy Jones Jr, były mistrz świata czterech kategorii wagowych, z którym "Tygrysowi" nigdy nie udało się zawalczyć. W grudniu spotkają się w ringu po raz pierwszy.
- Bardzo cieszę się na mój benefis. Spotkamy się z Royem w ringu po raz pierwszy. Czego mogą się po tym spotkaniu spodziewać kibice? Rywalizacji. Więcej nie wiem, to ma być niespodzianka. Również dla mnie. Nie wiadomo, czy będziemy musieli założyć bokserskie rękawice. Boksować chyba nie będziemy. Jones jest w super formie, tydzień później ma walkę we Frankfurcie. Ale na wszelki wypadek wznowiłem treningi - uśmiecha się Michalczewski, mistrz świata w latach 1994-2003, który z 50. zawodowych walk wygrał aż 48.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Dariusz Michalczewski: Spotkam się w ringu z Royem Jonesem. Ale nie wiem, czy założymy rękawice. To ma być niespodzianka
