15. derby Poznania w ekstraklasie za nami. Kolejorz po raz piąty, od momentu powrotu Zielonych do ekstraklasy, górują w tym spotkaniu. Po raz kolejny także, spotkanie derbowe nie stało na najwyższym poziomie.
Warciarze do niedzielnego spotkania przystąpili w swoim najmocniejszym zestawieniu. Po drugiej stronie natomiast trener van den Brom ponownie postanowił zaskoczyć składem kibiców Kolejorza. Na ławce rezerwowych zasiedli m.in. Joao Amaral, Jesper Karlstroem oraz kapitan lechitów, Mikael Ishak. Holender w wywiadzie przed spotkaniem dla anteny Canal+ powiedział, że Szwed odczuwał delikatne zmęczenie po czwartkowym pojedynku z Austrią Wiedeń. W jego miejsce, na szpicy, zobaczyliśmy Filipa Szymczaka, który cały czas szuka swojego pierwszego gola w ekstraklasie.
Od początku meczu było widać, kto w tym spotkaniu będzie rozdawać karty. Gospodarz tego spotkania, Warta przyjęła taktykę, aby się cofnąć do obrony i zaryglować własne pole karne. Kolejorz natomiast był częściej w posiadaniu piłki, szukając dziur w defensywie Zielonych. To przez dłuższy czas się nie udawało formalnym gościom tego pojedynku. Obrońcy Warty stanowili mur nie do przebicia.
W pierwszym kwadransie obie ekipy nie obdarowali fanów wieloma strzałami na jedną czy drugą bramkę. Filip Bednarek był całkowicie bezrobotny, natomiast Adrian Lis musiał nieco bardziej się skupić, gdy w 7. minucie spotkania uderzenia z 20 metrów spróbował Michał Skóraś, a chwilę później z jeszcze dalszej odległości spróbował Nika Kwekweskiri. Próba Gruzina sprawiła nieco problemów golkiperowi Zielonych, który w siatkarskim stylu odbił mocny strzał przed siebie, jednak żaden z lechitów nie doskoczył już do futbolówki.
Po 25. minutach po raz pierwszy zagotowało się pod bramką Kolejorza. Dobrym podaniem w szesnastkę popisał się Michał Kopczyński, gdzie piłkę otrzymał Maenpaa. Fin nie patrząc, zagrał w głąb pola karnego, jednak Zrelak, będący jedynym piłkarzem Warty w tym miejscu, był kryty przez trzech zawodników Kolejorza. Tuż przed przerwą swoich sił, ponownie z dystansu, próbowali Skóraś czy Satka, a w obramowanie bramki Lecha strzałem głową trafił Zrelak.
I to byłoby tyle, jeśli chodzi o pierwszą część, która, mówiąc delikatnie, nie była porywająca. To na pewno nie było to, na co blisko 17 tysięcy widzów przyszło na stadion przy ul. Bułgarskiej.
Druga połowa zaczęła się znakomicie dla Kolejorza, który wyszedł na prowadzenie w tym meczu. Filip Szymczak, któremu zarzuca się, że jest nieskuteczny fantastycznie obsłużył Afonso Souse. Portugalczyk przyjął sobie piłkę w polu karnym Warciarzy i strzałem po długim słupku nie dał żadnych szans Lisowi, który musiał wyciągać piłkę z siatki. Dla młodzieżowego reprezentanta kraju była to druga zdobyta bramka w PKO Ekstraklasie. Bramka jednak nie była potwierdzeniem jego dobrej gry. 22-latek w tym spotkaniu był mało widocznym zawodnikiem.
Kolejorz w pełni kontrolował to, co działo się na boisku, jednak nie potrafił tego potwierdzić, strzelając kolejne gole. Było widać gołym okiem, że Lechowi zależy na tym, aby to spotkanie zakończyło się jak najszybciej. Zieloni natomiast niespiesznie dążyli do wyrównania rezultatu. Kiedy już jednak znajdowali się w okolicy pola karnego Kolejorza, byli natychmiastowo wyjaśniani przez Satkę czy Milicia.
Dzięki temu zwycięstwu lechici przesunęli się w tabeli na , natomiast Warta ponownie znalazła się w strefie spadkowej. Teraz przed ligowcami blisko dwa tygodnie odpoczynku, ponieważ od poniedziałku rozpoczynają się zgrupowania reprezentacji. Kolejorz swój mecz po przerwie zmierzy się u siebie z Legią Warszawa (1 października), natomiast Zielonych czeka wyjazd do Wrocławia na mecz ze Śląskiem (3 października).
Warta - Lech 0:1 Portugalczyk rozstrzygnął derby. Zobacz ja...
Warta Poznań – Lech Poznań 0:1 Jednostronne widowisko przy B...
