Twin Peaks nie da się opisać dwoma czy nawet dwudziestoma zdaniami. Z pozoru prosty serial kryminalny, opowiadający o śledztwie prowadzonym przez agenta FBI Dale’a Coopera, którego celem jest odkrycie i schwytanie mordercy Laury Palmer, szybko wymyka się schematom gatunku. Twórcy skaczą między gatunkami, balansując między kryminałem, horrorem, komedią, dramatem obyczajowym, wszystko spinając niezwykłym miejscem akcji: miasteczkiem Twin Peaks, które już w pierwszym odcinku pokazuje, że kryje o wiele więcej sekretów, niż tylko zagadkę śmierci nastoletniej uczennicy.
Za stworzenie serialu odpowiadają David Lynch i Mark Frost, chociaż autorstwo przypisuje się temu pierwszemu. Nie powinno to dziwić: cały serial zachowuje niezwykłą, oniryczną atmosferę, tak charakterystyczną dla tego twórcy. Z pozoru dziwne zachowania mieszkańców miasteczka w kontekście historii wydają się naturalne, a, oglądając serial, widz niemal przenosi się do innego świata: tak podobnego do naszego, ale dającego wyraźne poczucie niesamowitości i niezgodności z naszą rzeczywistością. Całość potęgowana jest dodatkowo wspaniałą ścieżką dźwiękową, zmarłego niestety w tym roku, Angelo Badalametiego.
Od swojej premiery w 1990 roku (pierwsza polska emisja odbyła się w 1991 roku) serial zdobył rzeszę fanów, uznających Twin Peaks za jedno z najważniejszych dzieł telewizyjnych wszech czasów. Co powoduje, że ponad trzydzieści lat po premierze produkcja Lyncha i Snowa wciąż cieszy się takim uznaniem?
W momencie premiery Twin Peaks było serialem przełomowym. Wcześniejsze produkcje przedstawiały proste historie: luźno połączone motywem przewodnim wyraźnie dzieliły się na osobne odcinki, wychodząc z (słusznego skądinąd) założenia, że widz nie może czuć się zagubiony w historii, opuszczając chociaż jeden odcinek. Seriale takie jak Bonanza czy Starsky i Hutch realizowane były w formule „story of the week”: kolejne odcinki łączyły jedynie główne postaci i miejsce akcji. Nieważne było, czy widzieliśmy wszystkie odcinki, czy opuściliśmy siedem kolejnych: zasiadając przed telewizory, nie musieliśmy zaprzątać sobie głowy wątkami z poprzednich epizodów, mając pewność, że całość historii zamknie się przed napisami końcowymi.
Wyjątkiem od tej reguły były tak zwane opery mydlane: seriale obyczajowe, emitowane najczęściej w paśmie dziennym, skierowane głównie do gospodyń domowych. Te przedstawiały ciągłą fabułę, a kolejne odcinki wymagały znajomości poprzednich wydarzeń. Przełomowa była właśnie decyzja o zastosowaniu tego modelu w serialu kryminalnym: Lynch i Frost przedstawili historię ciągłą, wymagającą od widza zaangażowania i znajomości całości historii. Dzisiaj to standard, jednak pod koniec lat osiemdziesiątych, gdy serial powstawał, było to czymś świeżym i niespotykanym.
Decyzja ta okazała się strzałem w dziesiątkę: każdego tygodnia serial gromadził przed ekranami miliony widzów, chcących poznać tajemnicę śmierci Laury Palmer. Niemałym przczynkiem do sukcesu serialu – obok wciągającej zagadki kryminalnej – była postać jednego z twórców, Davida Lyncha. Będący wówczas u szczytu popularności twórca, znany zarówno z autorskich, surrealistycznych wizji (Głowa do Wycierania, Człowiek Słoń) jak i bardziej mainstreamowych, ale wciąż charakterystycznych produkcji (Blue Velvet, Dzikość Serca), nadał serialowi unikalny charakter, którego nie dało się porównać z żadnym innym – a dzisiaj, ponad trzydzieści lat po premierze, wciąż trudno znaleźć produkcję, która zbliżyłaby się chociaż trochę do magicznego realizmu miasteczka Twin Peaks. I mimo że drugi sezon serialu powstawał już niemal bez jego udziału, to finałowy odcinek, wyreżyserowany przez Lyncha właśnie, to wciąż jedna z najlepszych rzeczy wyprodukowanych na potrzeby małego ekranu.
Czy warto dzisiaj do Twin Peaks wrócić? Zdecydowanie! Świetne aktorstwo, zdjęcia, scenografia i ścieżka dźwiękowa, a przede wszystkim niesamowity klimat sprawiają, że sam do serialu wracam regularnie. I chociaż już od prawie dwudziestu lat wiem, kto zabił Laurę Palmer, to każdy kolejny seans porywa mnie tak samo, jak pierwszy, a pierwsze słowa, jakie padają w serialu: „Ona jest martwa. Zawinięta w plastik!” zwiastują kolejną wizytę w niesamowitym, pełnym tajemnic miasteczku Twin Peaks.
Nie przeocz
- Tak wyglądał stary dworzec PKP w Katowicach. Wspominamy słynnego "Brutala"...
- Katowice dziesięć lat temu. Dawny Supersam zniknął w niespełna dwa miesiące. ZDJĘCIA
- Modne paznokcie na 2023 rok. Wiemy, co będzie na topie! TOP wzory na paznokcie
- Odnowiona cechownia wygląda niesamowicie. Kiedy zobaczymy wnętrza?
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Tych budynków i miejsc w Katowicach już nie ma. Miasto wyglądało całkiem inaczej...
- Tanie domy z dużymi działkami do 190 tysięcy złotych w województwie śląskim
- Zwykły dzień w Częstochowie w latach 70. i 80. XX wieku. To była stolica województwa
- Najtańsze kawalerki w Katowicach. Zobacz atrakcyjne oferty!
