72 pytania o Poznań i Wielkopolskę na 72. urodziny "Głosu Wielkopolskiego".
Adam Godlewski, redaktor naczelny "Piłki Nożnej"

W Warszawie niechęć do Lecha jest wtórna w odniesieniu do poznańskiej niechęci do Legii. Wielkopolska jest niczym Bawaria w Niemczech: silna gospodarczo, wyrazista i z wyróżniającym się na tle całego kraju charakterem. Ma, zwłaszcza zdaniem poznaniaków, uzasadnione ambicje, żeby rzucać wyzwanie stolicy na każdym polu. Szczególnie zaś w rywalizacji Lecha z Legią. To przy Bułgarskiej urodziło się określenie Derby Polski, lokalne święte wojny to dla Wielkopolan było za mało, trzeba było wskazać oponenta z Warszawy. Tymczasem Polska wiadomo - jest takim krajem, w którym nikt nie nadstawia drugiego policzka. Stąd na odpowiedź legionistów na wszelkie „uprzejmości” lechici nie musieli długo czekać. Złe emocje w dwustronnych relacjach są dziś ligowym kanonem, dokuczenie Kolejorzowi - w każdej formie - wywołuje radość przy Łazienkowskiej. Prawda jest zresztą taka, że wzajemna nienawiść… pozytywnie napędza obie strony. I dodaje pieprzu całej ekstraklasie.
Radosław Majchrzak, prezes SKLP

W Poznaniu nikt Legii nie lubił, bo Warszawa kojarzyła się z „Kongresówką” nad którą miano poczucie wyższości wywodzące się jeszcze z czasów rozbiorowych. Dodatkowo Legia postrzegana była jako pomnik komunizmu, który zbudował swoją siłę na złodziejskich praktykach pozyskiwania zawodników poprzez pobór do wojska. W latach 80. XX wieku niechęć przerodziła się w nienawiść, po słynnej bójce w Częstochowie. Już nie było subtelnego „złodzieje”, mecze z Legią często kończyły się bójkami z policją i burdami. Warszawiacy byli zawsze pewni siebie, na każdym kroku pokazywali swoją wyższość. A jednak to my wprowadziliśmy na początku w latach 2000 - 2002 nowy styl kibicowania, nową jakość dopingu, nowy styl marketingu. Na meczach Lecha, który sportowo nie był wtedy najsilniejszą drużyną osiągnęliśmy frekwencję nieosiągalną dla Legii. Wtedy kompleksy warszawskie były szczególnie widoczne. Fatalne zachowanie się warszawiaków podczas finału Pucharu Polski w 2004 roku jeszcze, kiedy to odbierający medale poznańscy piłkarze zostali zaatakowani na trybunie honorowej stadionu Wojska Polskiego zaogniły stosunki między Lechem a Legią.