W każdy piątek, na drugiej stronie Gazety Wrocławskiej mam miejsce na kilkaset znaków. Staram się tam być złośliwy i błyskotliwy zarazem, ale wiadomo, jak to jest - zdradliwa wena: raz jest, raz jej nie ma... Przed minionym weekendem postanowiłem jednak, że napiszę coś w pozytywnym duchu. Zaprosiłem wszystkich na sportowy weekend na Dolnym Śląsku, a zwłaszcza we Wrocławiu. Tyle się tu miało dziać! Siatkarki #VolleyWrocław, koszykarze Śląska w „świętej wojnie” z Anwilem i piłkarze w derbach z Zagłębiem. No i co? Wszystko w plecy...
To, że piszę o sporcie od kilkunastu lat sprawa, że rzadko udzielają mi się już prawdziwe emocje. Za dużo się naoglądałem i nasłuchałem. Jednak po derbach mnie trzyma. Treningi, sparingi, obozy przygotowawcze, rozpiski zajęć na święta, a na końcu 19-latek z grającego w dziesiątkę Zagłębie ośmiesza pół drużyny Śląska i strzela gola na 3:0. No i to są właśnie te detale - jak mawia klasyk. We Wrocławiu gra Victor Garcia, 28-letni Hiszpan, który jest, ale zaraz wyjedzie i nikt go nawet dobrze nie zapamięta. W sobotę jak uczniak dał się ograć chłopakowi, który całe życie gra w Lubinie i pewnie tę bramkę zapamięta już na zawsze, a jego zapamiętają kibice. Bo we Wrocławiu mówi się o szkoleniu piłkarzy, a w Lubinie się to po prostu robi. We Wrocławiu raz do roku słyszymy, że ten oto młody ma papiery na granie, że fajny z niego chłopak i na pewno będziemy mieli z niego pociechę. Tak mówili o Kamilu Dankowskim, Macieju Pałaszewskim, o Mariuszu Idziku (nota bene - piękną mieli obaj sesję z Tadeuszem Pawłowskim!). Żałowano odejścia Marcina Szpakowskiego, który dziś gra niewiele w Koronie Kielce. W którym miejscu jest dziś kariera Jakuba Wrąbla? Miał być przecież nowym Manuelem Neuerem... Pamiętacie Daniela Łuczaka? Kiedyś 14 meczów w ekstraklasie, dziś Polonia Trzebnica. Albo Łukasza Wiecha (obecnie Wisła Puławy)? Kto wie, czy za rok w tych samych kategoriach nie będziemy mówić o Sebastianie Bergierze. Na zakręcie znalazła się także kariera Szymona Lewkota. Gdy zatem myślę o tych, którzy dziś grają dość regularnie w ekstraklasie, a piłkarsko dorośli w Śląsku, to do głowy przychodzi mi tylko broniący barw Górnika Zabrze 21-letni Aleksander Paluszek. Słyszę, że do odejścia z klubu sposobi się już też Adrian Łyszczarz. Ponoć to wspólna decyzja klubu i samego zawodnika, który widzi, że we Wrocławiu nie pogra, chociaż przecież w poprzednim sezonie był prawdziwym jokerem i strzelił w sumie pięć goli. Znów zatem gdzieś nam się rozpłynie kolejny wychowanek... Zresztą Łyszczarz już najmłodszy nie jest, w tym roku skończy 24 lata. Nic więc dziwnego, że chciałby trochę pograć w piłkę.
Często bronię Śląska, bronię działaczy. Bywa, że za to obrywam. Dziś czuję, że czara goryczy się przelewa. No bo ile można?
Jakub Guder, szef red. sportowej Gazety Wrocławskiej
Warto obejrzeć
