Spis treści
Dziewięć osób zostało rannych, gdy samolot Ryanair musiał awaryjnie lądować. Wśród poszkodowanych było dwuletnie dziecko i członek załogi.
Maszyna wleciała w potężną burzę
Samolot wleciał w silną burzę i załoga ogłosiła, że z powodu niekorzystnych warunków będzie musiała awaryjnie lądować na najbliższym lotnisku.
Jeden z pasażerów opisał sceny jako „skrajnie niebezpieczne”. Na pokładzie samolotu Ryanair było 185 osób, a maszyna leciał z Berlina do Mediolanu.
W południowych Niemczech samolot wpadł w silne turbulencje i pilot awaryjnie wylądował na lotnisku Memmingen w Bawarii.
Wśród rannych było dwuletnie dziecko
Rzecznik niemieckich władz podał, że rannych zostało dziewięć osób, w tym członek załogi i dwuletnie dziecko. Dziecko doznało siniaków, jedna kobieta miała ranę głowy, a inny pasażer miał urazy pleców. Ranni zostali przewiezieni do szpitala.
Jeden z przerażonych pasażerów opowiedział portalowi BILD: „Nigdy wcześniej się nie bałem – ale w tym momencie myślałem, że samolot się rozpadnie”
Po wylądowaniu w Bawarii urząd ds. lotów zakazał dalszego startu, co oznaczało, że pasażerowie nie mogli kontynuować lotu.
Samolot niespodziewanie wpadł w "superkomórkę"

Lot Ryanair FR8 wystartował z lotniska Brandenburg w Berlinie, kierując się do Malpensa w Mediolanie. Po incydencie eksperci stwierdzili, że samolot napotkał „superkomórkę” – niezwykle niebezpieczną wirującą burzę.
Superkomórki mogą mieć średnicę do 50 km, a w ich wnętrzu wieją wiatry przypominające tornada. Niektórzy pasażerowie mówili, że nie zostali ostrzeżeni, aby zapiąć pasy bezpieczeństwa.