Donald Trump mówiąc o 100-leciu stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi ocenił, że „sojusz między naszymi krajami nigdy nie był tak mocny”. Dowodem przyjaźni ma być podpisana wspólna deklaracja o polsko-amerykańskim partnerstwie strategicznym. To „odnowiona i uwspółcześniona” wersja dokumentu z 2008 roku. - Wiele się zmieniło przez te 10 lat - zauważył prezydent Duda, który podziękował Trumpowi za chęć dalszej współpracy strategicznej.
Dokument zawiera ramowe założenia współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności. Podkreślono w nim, że „partnerstwo to jest nieodzowne w świetle coraz poważniejszych wyzwań w zakresie bezpieczeństwa, których przejawem jest agresywne zachowanie Rosji, proliferacja broni masowego rażenia w skali globalnej, terroryzm, zorganizowany przemyt imigrantów oraz napięcia na Bliskim Wschodzie”. Trump przyznał w trakcie konferencji, że podziela zdanie Dudy w kwestii zagrożenia ze strony Rosji. - Mamy do czynienia z wysokim poziomem agresji, Rosja zachowuje się agresywnie. Ona szanuje siłę, a Ameryka ją ma, zwłaszcza obecnie - ocenił.
W praktyce Polska i USA mają „umacniać więzy między siłami zbrojnymi oraz zacieśniać stosunki w dziedzinie wywiadu i ścigania przestępstw”. Współpraca ma polegać na wspólnych szkoleniach żołnierzy i ćwiczeniach, a także umocnieniu partnerstwa w zakresie technologii i przemysłu obronnego. Nacisk jest położony na „odstraszanie regionalne”.
Niewykluczone, że w najbliższych miesiącach zapadnie decyzja o utworzeniu w Polsce stałej bazy wojsk USA, na czym bardzo zależy prezydentowi Dudzie i rządowi. Trump przyznał, że jest to analizowane. Niespodziewanie padła z jego ust nawet kwota, jaką Polska miałaby zapłacić za utworzenie takiej bazy i którą zadeklarował prezydent Duda. Chodzi o ponad dwa miliardy dolarów. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że konkretnej deklaracji nie było.
Emocje wokół ewentualnej budowy stałych baz studzą eksperci. Gen. Roman Polko zwraca uwagę w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press, że dobrze by było, gdyby polskie bazy osiągnęły standardy tych amerykańskich. - One mogą być przydatne nie tylko dla polskich żołnierzy, ale również dla sojuszników, a w przyszłości mogłyby z nich korzystać jakieś siły Unii Europejskiej - przekonuje.
Pytany o koszty budowy i jej utrzymania generał przyznaje, że pokrywa je państwo-gospodarz. - Gdy GROM był zapraszany do San Diego, to nikt nie mówił o kosztach, jakie będziemy musieli ponieść - zaznacza.
W deklaracji poruszono również kwestie bezpieczeństwa energetycznego. „Będziemy nadal koordynowali nasze działania mające na celu przeciwdziałanie projektom energetycznym zagrażającym naszemu wspólnemu bezpieczeństwu, jak Nord Stream 2” - czytamy. Komentatorzy zwracają uwagę, że głos przeciwko Nord Stream 2 nie wybrzmiał jednak zbyt mocno.
Prezydent Duda podkreślał we wtorek, że Polska chce kupować skroplony gaz od USA i „zwiększa możliwości odbiorcze terminalu” w Świnoujściu.
Oba kraje zobowiązały się też do współpracy na polu badań i innowacji, a także prywatnych inwestycji i wymiany handlowej - również w ramach Inicjatywy Trójmorza.
Sam moment podpisania deklaracji wywołał wiele komentarzy. Wszystko za sprawą zdjęcia, na którym widać, jak Donald Trump podpisuje dokument siedząc przy biurku, a Andrzej Duda z boku - stojąc. „Podpisywałem wiele takich dokumentów. Wszystko jest ustalane w najdrobniejszych szczegółach. Strona polska nie dopilnowała i postawiła prezydenta w fatalnej sytuacji” - ocenił na Twitterze były szef MON Tomasz Siemoniak z PO.
Bezpieczeństwo kosztuje
Jak się okazuje, stała baza wojsk USA w Polsce mogłaby pochłonąć z naszego budżetu ponad dwa miliardy dolarów. - To realna kwota, ponieważ chodzi o wysokie standardy. Dzięki perspektywie czasowej, to inwestycja, która może przynieść oszczędności. Wystarczy spojrzeć na rozproszenie polskich garnizonów, strzelnic i poligonów, które są oddalone od miejsc stacjonowania, a żołnierze muszą się przemieszczać - wyjaśnia były dowódca GROM gen. Roman Polko. Prezydent Duda żartował, że baza mogłaby nazywać się „Fort Trump”.
Największe siły USA stacjonują w Europie w Niemczech
Były ambasador USA w Niemczech Richard Halbrooke mówił w 2004 roku, że Niemcy wydają z tego tytułu miliard dolarów rocznie. Amerykańskie dane mówią o wkładzie Niemiec w rozmieszczenie wojsk amerykańskich w 2009 roku na poziomie 597,9 miliona euro. Nie są to jednak pieniądze wydawane bezpośrednio - większość sumy obejmuje zapewnienie przez stronę niemiecką nieruchomości i infrastruktury.
POLECAMY: