Rozpoczęły się prace nad zmianami w przeprowadzaniu egzaminów na prawo jazdy.
- Przed miesiącem przedstawiciele Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej poinformowali nas o tym, że chcą wprowadzić nowe zasady działania ośrodków ruchu drogowego oraz prowadzonych egzaminów - mów Zdzisław Ogiński, prezes Wielkopolskiego Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia Kierowców.
Pierwszą nowością ma być to, że WORD-y przestaną podlegać urzędom marszałkowskim, a zaczną wojewodom. To może spowodować, że nie będą musiały już zarabiać na siebie.
Według raportu Najwyższej Izby Kontroli (z listopada 2015) rygorystyczność egzaminów nie wpływa poprawę umiejętności kierowców, a jedynie korzystanie na finanse WORD-ów. Zgodnie z danymi, aż 88 procent ich przychodów pochodzi z wpłat na egzaminy, z tego 70 procent jest z poprawek. Dlatego jak twierdzą prowadzący szkoły jazdy - egzaminator wie, że "oblewanie" ma wpływ na pensje i ewentualną premię.
Kolejna nowość ma dotyczyć egzaminów praktycznych. Tutaj rozpoczęły się rozmowy pomiędzy ministerialnymi urzędnikami, a uczącymi jazdy. - Nasze główne postulaty dotyczącą egzaminów na placu manewrowym - dodaje Zdzisław Ogiński. Według niego część z manewrów, które trzeba wykonać nie ma odzwierciedlenia w późniejszej jeździe na drogach. Dotyczy to szczególnie konieczności pokonania długiego łuku na wstecznym.
Dlatego też możliwe jest, że ten element zostanie wykreślony z regulaminów egzaminowania. Choć nie wykluczone jest całkowite zrezygnowania z placu.
- Takiego nie spotka się w innych krajach, gdyż nie ma go w w unijnych dyrektywach - zaznacza nauczyciel jazdy. Również NIK zawraca uwagę na konieczność zmian w szkoleniu i egzaminowaniu. - W Polsce mamy najwięcej niezdanych egzaminów i jeden z najwyższych współczynników wypadków i ofiar śmiertelnych - stwierdza prowadzący naukę jazdy.
- Jeszcze nie wiemy, czy i ewentualnie, co się może zmienić - mówi Paweł Guzik, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Poznaniu. Dodaje, że zdawalność części praktycznej jest podobna do danych ogólnokrajowych, czyli wynosi 32 procent.
- Czy ze swej strony mamy jakieś spostrzeżenia lub propozycje zmian? Nie, to już należy do ustawodawcy - dodaje zastępca dyrektora.
Zmiany mają być także w sposobie szkolenia. Możliwe będzie wprowadzenie ceny minimalnej za kurs. Obecnie to właśnie cena jest jedną z najbardziej przyciągających kursantów do danej szkoły jazdy. Jednak by ją obniżyć stosuje się takie kruczki jak: zamiast pełnej godziny jazdy - godzinę lekcyjną. Przy całym kursie uczący się traci wówczas 7,5 godziny jazdy.
Zmiany powinny być wprowadzone jak najszybciej. Tak by najpóźniej w styczniu przyszłego roku weszły w życie. - Wówczas to zaczną obowiązywać przepisy dotyczące okresów próbnych, limitów prędkości i możliwości odbierania uprawnień nowym kierowcom - tłumaczy Zdzisław Ogiński.
Mniej optymistycznie na zmiany patrzy Ryszard Fonżychowski ze Stowarzyszenia Droga i Bezpieczeństwo. - Nie wiem, czy zmiany przyniosą coś pozytywnego - stwierdza. - Gdyby przestrzegać obecnych rozwiązań, to z pewnością i zdawalność by była lepsza i większe bezpieczeństwo. Wystarczy tylko by kandydaci, uczący i egzaminatorzy kierowali się zdrowym rozsądkiem - tłumaczy.