Etruskowie, Longobardowie, Jaćwingowie... Wymarłe ludy wciąż żywe w naszej pamięci

Michał Kołodyński
Bagnoregio - starożytne miasto w Italii założone przez Etrusków w VI w. p.n.e.
Bagnoregio - starożytne miasto w Italii założone przez Etrusków w VI w. p.n.e. Fot. Wikipedia Commons
Wiele wymarłych ludów, pomimo faktu, że ich przedstawiciele nie stąpają już po Ziemi, nadal wywiera wpływ na świat. Współcześni wciąż ekscytują się ich niezwykłymi osiągnięciami.

Na przestrzeni wieków istniało wiele państw, narodów i ludów, które potrafiły tworzyć wspaniałe cywilizacje, kulturę, umiały zorganizować sprawnie działające organizmy polityczne. Mimo to na zawsze odchodziły ze sceny dziejów ludzkości, robiąc miejsce dla nowo tworzonych potęg. Dlaczego tak się działo? Dlaczego lud, który potrafił z powodzeniem podporządkowywać sobie coraz to nowe tereny, z czasem sam wpadał w szpony wpływów rodzących się imperiów? Dlaczego nie był w stanie podtrzymać swojej tożsamości? Odpowiedzi na te pytania jest tak wiele, jak wiele jest grup etnicznych, które zostały wchłonięte przez inne społeczności.

Przez tysiące lat ludy i narody rodziły się i wymierały. Pozostaje jednak kwestią sporną, czy faktycznie odeszły w stu procentach do historii. Kultura, dziedzictwo, a nawet wierzenia wielu z nich do potrafią wywierać wpływ na współczesne społeczeństwa.

Jednym z takich ludów byli Majowie, autorzy kalendarza, który niejednej osobie napędził niezłego stracha. Kończy się on dnia 21 grudnia 2012 r. Niektórzy wnioskowali, że była to przepowiednia zagłady świata.

Majowie zamieszkiwali tereny obecnego Meksyku. Stworzyli rozwiniętą cywilizację. Hiszpańscy konkwistadorzy, którzy przybyli na te obszary na początku XVI w., byli zachwyceni wspaniałością ich budowli. Majowie stworzyli również własne pismo oraz religię. Byli zorganizowani w wiele małych państewek, pomiędzy którymi często dochodziło do wojen. Właśnie te wewnętrzne konflikty przyczyniły się do zagłady Majów.

Ostateczny kres ich istnieniu położyły jednak podboje Europejczyków. Przybysze przywieźli do "nowego świata" liczne choroby, które dziesiątkowały tubylców. Dowódcy ze Starego Kontynentu często odznaczali się wielkim okrucieństwem, mordując niepokornych przedstawicieli cywilizacji Majów. Wielu z nich trafiało do niewoli. Niewolnicy ci nie byli w stanie wytrzymać katorżniczej pracy. Większość z nich umierała zaledwie po kilku latach.

Etruskowie - zdobywcy Włoch
Znaczącym, potężnym ludem, który na zawsze odszedł do historii, byli również Etruskowie zamieszkujący środkową cześć Półwyspu Apenińskiego. Ich pochodzenie nie jest do końca jasne. Historycy zgadzają się, iż nie jest to lud z grupy indoeuropejskiej. Jednak kwestia skąd Etruskowie przybyli do Italii, wciąż wywołuje kontrowersje wśród badaczy. Cześć z nich jest zdania, że jest to rdzenny lud zamieszkujący Półwysep Apeniński od samego początku swojego istnienia. Przeczą temu badania DNA przeprowadzone na odnalezionych szczątkach ciał Etrusków. Wynika z nich, że przedstawiciele tego ludu przybyli do Europy z obszarów Bliskiego Wschodu, najprawdopodobniej z Azji Mniejszej. Zgodnie z tą teorią mieliby oni dotrzeć na tereny Półwyspu około 1000 r. p.n.e.

Początkowo Etruskowie zamieszkiwali niewielkie obszary. Z czasem jednak podporządkowywali kolejne ludy, rozszerzając swoje wpływy w Italii. Podobnie jak inne społeczeństwa w tamtych latach nie tworzyli spójnego, scentralizowanego państwa. Była to raczej federacja mniejszych podmiotów, swego rodzaju miast-państw.
Okres ich największej potęgi przypada na VI i V w. p.n.e. Z czasem zaczęli tracić swoje wpływy na rzecz innych ludów. Na południu Półwyspu byli atakowani przez Greków tworzących na tym obszarze swoje kolonie. Północne rubieże państwa etruskiego były stopniowo zajmowane przez Celtów. Do Italii coraz częściej docierały również wojska Kartaginy, która po podporządkowaniu znacznych obszarów w Afryce Północnej wciąż była żądna nowych wpływów. Śmiertelnym wrogiem Etrusków był również zwiększający swoje panowanie na Półwyspie Apenińskim Rzym.

To właśnie rzymskie wojska położyły ostateczny kres istnieniu etruskich państw-miast. Miało to miejsce w 283 r. p.n.e. Pogromcy Etrusków wobec nowo podbitych ludów stosowali początkowo dość łagodną politykę, dając im dość duży zakres autonomii. Wielu historyków jest zdania, że etruska kultura w dużej mierze ukształtowała społeczeństwo rzymskie. Rzymianie przyjęli wiele etruskich wierzeń i obyczajów. Właśnie stamtąd wywodzi się między innymi obrzęd wróżenia z wnętrzności zwierząt (stosowany m.in. przez urzędników w celu rozwiązania istotnych problemów). Wielu bogów, w których wierzyli Etruskowie, zostało przysposobionych przez Rzymian.

Lud, który dawniej panował nad znacznym obszarem Italii, bardzo szybko asymilował się z rzymskim społeczeństwem, aby w niespełna 200 lat po podboju zupełnie zatracić pamięć o swoim pochodzeniu i stać się pełnoprawnymi Rzymianami. Wiele znamienitych rodów, które rozdawały karty w rzymskiej polityce, miało etruskie pochodzenie.

Etruskowie stworzyli wspaniałą kulturę, wielu z nich wpływało na politykę największego imperium swoich czasów. Nic zatem dziwnego, że współcześni próbują udowadniać swoje pokrewieństwo z tym ludem.

Od kilku lat działa w Rosji grupa naukowców, którzy dowodzą, że naród rosyjski wywodzi się właśnie od starożytnych mieszkańców Półwyspu Apenińskiego. Otóż ich zdaniem dawne ruskie ludy mają być - ich zdaniem - spokrewnione z EtRUSKAMI. Oprócz podobnej nazwy ma ich łączyć również wspólny język. Zdaniem niektórych historyków i lingwistów część słów, jakimi posługują się dziś Rosjanie, wywodzi się właśnie z etruskiej mowy. Część ekspertów zauważa podobieństwa również w alfabecie.

W poszukiwaniu wymarłych ludów nie trzeba jednak zagłębiać się aż do odległych czasów przed narodzeniem Chrystusa. Tuż za naszą, polską miedzą od VI w. n.e. żył lud bałtycki, który zdołał przetrwać pomiędzy trzema potężnymi państwami (Rosją, Polską i zakonem krzyżackim) przez kilkaset lat. Jaćwingowie, bo o nich mowa, zamieszkiwali tereny położone pomiędzy rzekami Niemen i Narew. Przez wiele lat opierali się chrystianizacji, co z czasem stawało się coraz trudniejszym zadaniem.

Jaćwingowie przybyli na te tereny z obszarów środkowego Dniepru. Nie tworzyli spójnego, scentralizowanego państwa.

Tereny przez nich zamieszkiwane były mozaiką niezliczonej ilości grodów budowanych na wzniesieniach, co miało utrudnić nieprzyjacielowi ich podbój. Obszar przez nich zamieszkiwany porośnięty był gęstymi lasami. Gdzieniegdzie dokonywano wycinki pod uprawy. Jaćwingowie, oprócz rolnictwa, utrzymywali się również z łupieżczych najazdów na terytoria sąsiedzkie, między innymi ziemie polskie oraz ruskie. Największa liczba ataków z ich strony miała miejsce na przestrzeni X-XIII w. Pośród polskich terenów najczęściej stawało się Mazowsze. Jaćwingowie początkowo walczą również z innymi plemionami bałtyckimi.
Solidarność pośród tych ludów wymusza sprowadzenie rycerzy zakonu krzyżackiego na ziemię chełmińską w 1226 r. Od tego czasu położenie wszystkich pogańskich plemion w tym regionie diametralnie się pogarsza.

Ich ostateczna klęska nastąpiła w 1283 r. Wtedy tereny podbitych Jaćwingów zostają podzielone pomiędzy trzy rodzące się potęgi: Polskę, Ruś i zakon krzyżacki.

Ponieważ plemię to opierało się chrystianizacji i niechętnie asymilowało się z kulturą tych społeczeństw, zakonnicy zdecydowali o przesiedleniu Jaćwingów na obszar półwyspu Sambia, nad Morzem Bałtyckim. Członkowie tej grupy jeszcze przez kilkaset lat zdołali zachować swoją tożsamość, aby ostatecznie w XVI w. na zawsze odejść do historii.

Ulegli tylko Karolowi Wielkiemu
Ludem, który wywarł duży wpływ na dzieje średniowiecznej Europy, byli Longobardowie. Ich korzenie sięgają jeszcze okresu przed naszą erą. W II w. przed Chrystusem zamieszkiwali tereny nad Łabą, gdzie przybyli z obszarów Skandynawii. Okres ich świetności to VI w. naszej ery. W 568 r. dotarli do Italii. Zajęli miasto Mediolan, które w przyszłości miało stać się stolicą ich nowego państwa o ustroju feudalnym. Walczyli między innymi z Cesarstwem Bizantyjskim, które wciąż sprawowało władzę na znacznej części obszarów Italii.

Nowo powstałe struktury polityczne szybko dopadł kryzys władzy, który znacznie spowolnił dalszą ekspansję. Począwszy od 574 r., przez 10 lat Longobardowie nie mięli króla. Pewna stabilizacja w państwie nastąpiła w latach 80. VI w., kiedy na tronie zasiadł król Autaris. Jego władza była jednak dość ograniczona. Silne wpływy posiadali możnowładcy. Część królestwa rządzona przez lokalnych możnowładców pozostawała faktycznie poza jurysdykcją nowego władcy.

Odrodzenie potęgi państwa w VIII w., połączone z próbą narzucenia swojego panowania papieżowi doprowadziło do konfliktu z rosnącym w siłę imperium Franków, które pozostawało wiernym sojusznikiem zwierzchnika Kościoła katolickiego. Ostateczny kres niezależności państwa longobardzkiego miał miejsce w 774 r. Zostało ono podbite przez frankijskiego króla Karola Wielkiego. Władca nosił odtąd tytuł "króla Franków i Longobardów", co mogło dawać nadzieję na przetrwanie tożsamości ludu, który dawniej podbijał znaczne obszary Italii.

Z czasem jednak Longobardowie ulegali asymilacji z miejscowymi społecznościami romańskimi. Oczywiście ich kultura również wywierała wpływ na mieszkańców tych terenów. Od tego ludu wywodzi się nazwa regionu we Włoszech ze stolicą w Mediolanie - Lombardia. W wielu dialektach, zwłaszcza ludności zamieszkującej północną część Półwyspu Apenińskiego można rozpoznać wpływy mowy longobardzkiej.

Lud, który w danej chwili cieszy się wielkimi wpływami i respektem, w przeciągu kilkuset, a niekiedy nawet kilkudziesięciu lat może zostać wchłonięty przez nowo powstające potęgi. W dzisiejszym świecie również można zaobserwować proces asymilowania niektórych narodów, który w przyszłości może doprowadzić do ich pochłonięcia przez silniejsze społeczności. Taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku Tybetańczyków. Władze w Pekinie walczą z ich kulturą. Prześladują duchownych, odmawiają im prawa do pielęgnowania swojej tradycji, do nauczania o swoim dziedzictwie. Taka polityka, połączona z kolonizacją Tybetu ludnością o narodowości chińskiej, może w przyszłości doprowadzić do zatracenia swojej tożsamości przez rdzennych mieszkańców tego regionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

w
waldi
oni nie potrzebuja ojczyzny,im wystarczy kuzniar
m
magda
Majowie nie ulegli zagladzie, ciagle zamieszkuja w Chiapas i Yukatan, gdzie uzywaja jezyka majow i kultywuja tradycje swoich przodkow.
s
stach
W duzej mierze zgadzam sie z tezami i pogladami "skoczka " . Oby za kilkadziesiąt lat nie mówiono Polakach ,ze to mniejszość etniczna narodu ....................!!!!!

.No jakiego ?
S
Skoczek
Nie potrzeba fizycznego niszczenia i prześladowań. Wystarczy podzielić terytorium na dwa kraje związkowe, odmówić prawa do lokalnej władzy politycznej, brak własnej telewizji, radia. Wybudować kopalnię odkrywkową węgla brunatnego na terenach wiejskich i sprowadzić pracowników. Tak ginie słowiański mały naród w Niemczech, nie ma już Budziszyna i Chocieboża tylko Bautzen i Cottbus.
Natomiast Polakom w Niemczech nie przywrócono zabranego w czasach hitlerowskich statusu mniejszości narodowej, nie mają reprezentacji politycznej w odróżnieniu do Niemców na Śląsku.I tak wynaradawia się w centrum Europy, bez morderstw i przemocy lecz niezwykle skutecznie. Niestety, nasz rząd wybrał siedzenie cicho i nic w tej sprawie nie robi. Panie Radku Sikorski, pokrzykujesz na malutką kilkumilionową Litwę, której lęk przed wynarodowieniem nie jest bezpodstawny. Dlaczego nie upominasz się o polską mniejszość w Niemczech?
A zresztą, może wystarczy demografia - mamy ujemny przyrost naturalny, dużą emigrację. Za ile lat, przy utrzymaniu obecnej tendencji, Polacy dołączą do Jaćwingów ? Ja stawiam na 150.
Wróć na i.pl Portal i.pl